Trzeci dzień pod rząd spędzam w łóżku.
Poza różnymi dolegliwościami, ma ta sytuacja ten plus, że można trochę poczytać.
Prawdopodobnie dostałem tę książkę w prezencie. Nie ma jednak dedykacji, nie jestem więc w 100% pewny od kogo.
Przeczytałem wcześniej kilka książek Paula Coelho, w tym jedną dość nieprzyzwoitą (ale na usprawiedliwienie dodam, że akurat tę po angielsku). W sumie lubię te jego opowieści. Nie całkiem zgadzam się z jego postrzeganiem świata, ale nie można czytać tylko i wyłącznie autorów, z którymi zawsze i w każdej kwestii jest mi po drodze. Wtedy by się człowiek nie rozwijał.
Nie pamiętam na pewno, ale wydaje mi się, że we wcześniejszych książkach Coelho opowiadał o kimś trzecim.
W Alefie autor pisze w pierwszej osobie. Opowiada swoją historię podróży koleją transsyberyjską.
Oczywiście, jak to u niego, zawsze jest tam jeszcze jakieś drugie dno, a właściwie drugie światy. Tylko, że właśnie, gdy nie mówił o sobie, opowieść była bardziej baśniowa, mniej realna.
Dobrze, nie ma co narzekać. Nie mam zresztą zamiaru pisać tu recenzji.
Ktoś kiedyś powiedział, że książki Paulo Coelho składają się z samych cytatów. I coś w tym jest. Wiele tam myśli, które warto później gdzieś powtórzyć.
Czytając książkę, zaznaczałem sobie zakładkami co ciekawsze fragmenty. Tak lektura wygląda po jej zakończeniu:
Proponuję więc jeden cytat adekwatny do mojej rodzinnej sytuacji, opisywanej tu w ostatnich dniach:
Nie mogę powiedzieć, że od ponad dwudziestu lat jestem mężem tej samej kobiety, bo to nieprawda. Oboje się zmieniamy i dlatego nasz związek jest żywy. Nie oczekuję, że moja żona będzie zachowywać się tak samo, jak w dniu kiedy się poznaliśmy, tak jak moja żona nie oczekuje, że po dwudziestu latach małżeństwa będę tym samym człowiekiem. Miłość jest poza czasem ...
Pasuje i do nas.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz