To prawda, sama nazwa nabożeństwa "Gorzkie
żale" nie jest specjalnie zachęcająca.
To oczywiste, że nie lubimy, gdy coś jest
gorzkie. No i te żale. Może i wielu z nas lubi użalać się, ale głównie nad
sobą. Nie jest to jednak cecha, która przysporzy nam przyjaciół. Może się
natomiast okazać, iż jeśli przez dłuższy czas będziemy się nad sobą użalać,
zgorzkniejemy.
Ale uwaga: gorzki smak jest czymś, co przez wieki
pozwoliło człowiekowi przetrwać. Gorzki grzyb, gorzki owoc jest najpewniej trujący
i nie należy go spożywać. Trzeba umieć wyczuć również gorzki smak, by przeżyć.
Gorzki smak przestrzega przed trucizną, ale z drugiej strony trzeba też
pamiętać, że "gorzki lek najlepiej leczy".
Może więc warto chwilę nad Gorzkimi Żalami się
zastanowić. Czy to nabożeństwo może być dla nas swego rodzaju duchową odtrutką,
duchowym lekiem?
W Wielkim Poście, obok nabożeństwa Drogi
Krzyżowej, Gorzkie Żale są drugim charakterystycznym sposobem przeżywania w
naszych kościołach męki i śmierci Pana Jezusa.
Podczas Drogi Krzyżowej za każdym razem kapłan
przedstawia swoje lub zaczerpnięte od innych autorów nowe rozważania, często
bardzo współczesne, odnoszące się do naszego tu i teraz.
Natomiast Gorzkie Żale śpiewane dziś,
prawdopodobnie pozostały w formie i treści niezmienne od wielu, wielu lat. Tak,
to prawda, że z tego powodu język, forma wyrazu i sposób wyrażania
pobożności są tu nieco archaiczne. Ale czy to nie jest piękne, jeśli sobie
uświadomimy, że w ten sam sposób Gorzkie Żale odprawiali nasi rodzice, dziadkowie,
pradziadkowie i jeszcze wcześniejsze pokolenia.
Gorzkie żale to nabożeństwo pełne emocji.
Człowiek próbuje tu wczuć się w przeżycia Jezusa, w Jego mękę i śmierć, które
przyniosły nam zbawienie. Niesamowitą częścią Gorzkich Żali jest też
"Rozmowa duszy z Matką Bolesną". Myślę sobie, że ten pełen ekspresji
dialog, może człowieka bardziej otworzyć na tajemnicę naszego zbawienia, niż
tomy przeczytanych traktatów teologicznych i mądrych książek.
Poza wszystkimi innymi aspektami, osobiście lubię
też melodie Gorzkich Żali. Nie wiem, jak w innych częściach Polski, ale w
naszym kościele te piękne molowe dźwięki śpiewa się bez nadmiernego
rozwlekania, z dostojnością i często w podziale na chóry męski i żeński, co
wprowadza dodatkowy niesamowity efekt.
Pozdrawiam
P.S. Tekst opublikowany w gazetce parafialnej "Boże Narodzenie"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz