poniedziałek, 18 października 2021

A mury rosną, rosną, rosną...

Nie potrafię się pogodzić z tym, co dzieje się na naszej wschodniej granicy.


Jestem przeciwny wprowadzonemu tam Stanowi Wyjątkowemu, a przede wszystkim embargu informacyjnemu. 

Mówią niektórzy, że tak trzeba, bo Łukaszenka, bo Putin, bo wojna hybrydowa, bo trzeba się bronić. I ja to wszystko rozumiem. 

Nie mam niestety takiego zaufania do władzy, do naszej władzy, że z pewnością nikogo nie krzywdzą, że tylko pomagają, że nie łamią prawa międzynarodowego i polskiego, że push-back'i to tylko wymysły nie wiadomo kogo. No niestety, nie mam takiego zaufania do władzy (i to nawet nie chodzi o konkretną dzisiejszą władzę; raczej o każdą). Może dlatego, że pamiętam Stan Wojenny. I chodź wtedy były inne czasy, i zdecydowanie inna władza, to ostrożność, obawa i nieufność gdzieś tam we mnie pozostała.


Jestem przeciwny budowie muru, płotu, zasieków na granicy.

Mówią niektórzy, że tak trzeba, bo bez tego zaczną do nas i do Europy napływać tysiące (może miliony?) uchodźców. I ja to rozumiem. Granicy trzeba strzec. Nie może być tak, że każdy może ją sobie dowolnie przekraczać.

Mówią niektórzy, że przecież też mam płot wokół mojego domu. No tak. Mam.

Mój płot

Nie służy on jednak do tego, by ludzi nie wpuszczać, by się bronić przed obcymi, by się za nim chować. Jest on granicą mojej działki, ale każdego, kto zadzwoni wysłucham, pogadam z nim, a jak potrzebuje pomocy, to ją uzyska. Tak, narażam się na ryzyko, bo szczerze mówiąc, od zawsze furtki są u mnie otwarte i jeśli ktoś chce tu wtargnąć nielegalnie, zrobi to bez trudu. Oczywiście wtedy wezwę policję. Ale z pewnością nie pozwolę, by po jednej czy drugiej stronie mojego płotu ktoś umierał z zimna, głodu czy choroby.

Może dlatego, że 20 lat swojego życia przeżyłem za Żelazną Kurtyną, nigdy nie przekraczając granicy. Potem cieszyłem się, gdy runął Mur Berliński. Z duszą na ramieniu i pierwszym w życiu paszportem w 1990 roku przekraczałem granicę, jeszcze wtedy czechosłowacką. A potem po 2004 roku znów pierwszy raz, tym razem na lotnisku w Brukseli mogłem się z dumą skierować do bramki "EU Citizens". Może dlatego nie potrafię się pogodzić z budową nowych murów w Europie.


Nie potrafię się pogodzić z tym, co dzieje się na naszej wschodniej granicy.





2 komentarze:

  1. Nie zgadza się Pan na postawienie płotu na granicy liczącej kilkaset km i to w sytuacji masowego jej przekraczania przez podstawianych przez reżim białoruski cudzoziemców. Swoją ojczyznę nazywa "morderczą Polską".

    Z kolei własne podwórko liczące pewnie kilka arów ziemi grodzi Pan szczelnie stalowymi prętami i sztachetami. I mimo że nikt Panu nie zagraża przypomina sobie z pewnym niepokojem, że nie przekręcił klucza w furtce. Powiada Pan że to dla oznaczenia granicy działki. Hm, zapewne. Tylko czemu nie wystarczyła zwykła taśma i cztery kołki w narożnikach posesji.

    Dziwna jest ta mowa.

    Pozdrawiam,

    Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stalowe pręty i niepokój przy przekręcaniu klucza - przykro, że tylko tyle zrozumiał Pan z mojej wypowiedzi (a właściwie z niej przekręcił). Nie, moja mowa nie jest dziwna. Pana jej czytanie, owszem
      Pozdrawiam

      Usuń

Etykiety

zdjęcia (2715) wiara (1122) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (700) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (210) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (37) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)