Powoli kończy się Wielki Post.
Czy udało mi się zrealizować wielkopostne postanowienia? Czy w ogóle jeszcze pamiętam, co tam sobie (a może nawet Bogu) obiecałem w okolicach Środy Popielcowej?
Cześć z tego niech zostanie w moim sercu.
Ze spraw okołoblogowych mogę łatwo sobie przypomnieć, jakie były moje zamysly: KLIK
Więc jak było?
Post
Nie całkiem udała mi się próba powstrzymywania się od narzekania, krytykowania, ironii, wyśmiewania, szukania dziury w całym. Kilka razy, szczególnie w sprawach politycznych, nie wytrzymałem. Z drugiej strony to nie była całkowita porażka. Pamiętałem o tym postanowieniu i starałem się, by wpisy były bardziej "postne" pod tym względem.
Jałmużna
Dobre informacje też się u mnie pojawiały, choć niestety nie tylko takie.
Modlitwa
Elementy związane z wiarą, modlitwą, Pismem Świętym, Kościołem, jak zawsze, też się w moich wpisach zdarzały - bo to duży kawał mojego życia. Ale czy w wystarczającej ilości?
Generalnie nie było rewelacyjnie - trzeba to z pokorą przyznać.
Z drugiej strony - myślę sobie - że nie nie jest sztuką wymyślić sobie postanowienia, które potem w 100% zrealizuję. Lepiej dojść na koniec Wielkiego Postu do wniosku, że ciągle jestem grzesznikiem, który potrzebuje Jezusowego zbawienia. I Jego zmartwychwstania.
Jak to dobrze, że moja siła i nadzieja jest w Jego (nie w moich) rękach.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz