piątek, 24 stycznia 2020

Ziemia Święta - Dzień 4

Mieszkamy w Dolinie Mojżesza, w okolicach Petry. Rano pogoda nie była zachęcająca, ale gdy ruszyliśmy z hotelu, udało nam się jeszcze zrobić zdjęcie okolicy, choć szczyt Góry Aarona już był w chmurach. Potem było już coraz gorzej: deszcz, śnieg i mgła. Mimo to, jechaliśmy dzielnie na południe tak długo, aż pojawiło się słońce.

Dojechaliśmy do słynnej pustyni Wadi Rum. Tak nas przywitała w miejscu, gdzie kupuje się bilety:

Wadi Rum - początek

Za chwilę przesiądziemy się na jeepy. Choć było zimno, lepszy efekt jest na górze niż w szoferce. No to jedziemy:

Jedziemy

To nic, że wieje. To nic, że piach zaczyna wpychać się w usta, oczy i we wszystko. Dla takich widoków warto!

Wieje piachem

Jest zimno

Ale jest zjawiskowo

Wyjeżdżamy ostro na wydmę i wysiadamy, by wdrapać się po piachu na górę.

W górę

Co tu dużo mówić. Zobaczcie sami:

Wadi Rum - chyba jeden z piękniejszych pejzaży

Dobrze, że nasze jeepy na nas czekają.

Zaraz jedziemy dalej

Jednak prawdziwe atrakcje dopiero się zaczynają. Jeepy są świetne, ale na pustyni najlepsze są wielbłądy. 

Tworzymy niezłą karawanę

Kolejny odcinek pustyni przemierzamy na dromaderach. Po półgodzinnej jeździe, zaskoczyła nas burza piaskowa. W pewnym momencie zupełnie nic nie było przed nami widać.

Burza piaskowa

Dobrze, że szybko ustała i szczęśliwi dojechaliśmy na miejsce.

Już widzimy cel naszej podróży

Dawno nic nie sprawiło mi takiej frajdy, jak dzisiejsza podróż na wielbłądzie. Zresztą nie tylko mnie, bo wszystkim. 

Dalsza część podróży:

Znów jeepami

Jednak piasek bywa zwodniczy. Jest piękny, ale potrafi narobić szkód. Szczególnie pewnie ten najdrobniejszy. Mój aparat wyrzucił z siebie komunikat, którego wcześniej nigdy nie widziałem i odmówił dalszej współpracy.

Ups!

A widoki ciągle oszałamiające. Została komórka.

Pojawiła się droga - wracamy do cywilizacji

Przeżyliśmy dziś wspaniałą przygodę w spektakularnych okolicznościach przyrody. Mam nadzieję, że zdjęcia choć trochę oddają rzeczywistość, bo nie potrafię tego opowiedzieć.

Jednak to nie był koniec na dziś. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w tzw. Małej Petrze. Z uwagi na fatalną pogodę nie mogliśmy dostać się do środka. Nie zrażeni przeciwnościami, w okolicy, w plenerze uczestniczyliśmy we Mszy Świętej.

Msza na skale

Jak Apostołowie z dzisiejszej Ewangelii, wszyscy jesteśmy powołani. Powołani do wiary. Ceńmy sobie to!


Pamiętamy w modlitwach, bo to bądź co bądź, pielgrzymka







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2715) wiara (1122) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (700) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (210) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (37) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)