Jako, że moja lepsza połowa w to przedpołudnie wzięła sobie wolne od zwiedzania (i patrzy przez hotelowe okno na dzieci z sąsiedniej szkoły), wybrałem się na miasto sam.
Trafiłem do Muzeum Picassa, który w Barcelonie przeżył część swojego życia.
Niestety w samym muzeum zdjęć nie można robić. Nie mogę się więc podzielić moim odkryciem, iż Pablo w wieku 14 - 16 lat malował piękne obrazy. Musicie mi uwierzyć na słowo.
Jedynie już poza galerią pozwoliłem sobie na autoportret:
Autoportret z Picassem w tle |
Może i nie jest to kubizm, ale zbyt wyraźnie nie wyszło, więc się nada.
Co tam jeszcze?
Palau de la Música Catalana |
Niestety, żeby wejść do środka, trzeba kupić bilet z oprowadzeniem przewodnika za jedyne 20 euro. Bez przewodnika się nie da.
Natomiast po odwiedzeniu Pana Pablo Diego José Francisco de Paula Juan Nepomuceno María de los Remedios Cipriano de la Santísima Trinidad Ruiz y Picasso (bo tak brzmi pełne imię i nazwisko malarza), udałem się jeszcze raz w stronę mojej książkowej miłości, czyli Santa Maria del Mar. Jej detale są godne uwagi.
Nie mogę przestać się zachwycać.
A patrząc na Barcelonę jeszcze z innej strony, to przed chwilą tuż przed naszym hotelem papuga porwała miejskim gołębiom kawałek bułki - taka sprytna.
Barcelońskie papugi |
Pozdrowienia z Barcelony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz