Jadąc przedwczoraj PKP IC do Gdańska zdarzyła się taka sytuacja:
Do wagonu - takiego otwartego bez przedziałów, wszedł Pan Konduktor i zaczął sprawdzać bilety. Nic dziwnego.
To, co mnie dziwi, to fakt, że w Pan Konduktor żąda przedstawienia dowodu osobistego lub innego dokumentu ze zdjęciem. Po co? Nie mam pojęcia. Już kiedyś o tym pisałem: KLIK
Jak się okazuje, nie tylko mnie ten proceder przeszkadza. Pasażer, który siedział rząd przed nami, kategorycznie odmówił okazania dowodu, powołując się na ochronę danych osobowych. Zrobiła się nieprzyjemna sytuacja. Pan Konduktor chciał jednak wywiązać się ze swoich obowiązków służbowych i nie był skłonny ustąpić. Po krótkiej wymianie zdań, pracownik PKP zagroził wezwaniem policji. Na podróżującym nie zrobiło to jednak wrażenia.
I faktycznie, Pan Konduktor zadzwonił na Policję i poprosił o ich pojawienie sie na dworcu w Zawierciu. Gdy dojechaliśmy na te stację z głośnika można było usłyszeć komunikat:
Z powodu interwencji policji pociąg będzie miał opóźnienie jeszcze 5 do 10 min.
A trzeba dodać, że już ze stacji w Katowicach wyjechał 25 minut później.
Na torach |
Pasażera poproszono, by wyszedł z części pasażerskiej i dalsze dyskusje toczyły się pomiędzy drzwiami pociągu w poszerzonym o policjantów składzie. Oni to wylegitymowali klienta PKP i coś tam sobie wzajemnie tłumaczyli.
W końcu po kilkunastu minutach Policja wysiadła, a my ruszyliśmy dalej. Czy dostał Pan Pasażer mandat, nie wiem. Za to Pan Konduktor, jeśli dobrze zrozumiałem, usiłował mu wystawić nowy bilet i jeszcze chwilę jakaś procedura trwała.
A ja, z jednej strony podziwiałem Pasażera za konsekwentną odwagę przeciwstawienia się absurdalnym przepisom PKP. Z drugiej strony, wraz z resztą pasażerów, nie byłem szczęśliwy z powodu zwiększającego się opóźnienia pociągu.
Czy pracownik PKP ma prawo legitymować pasażerów? Czy to jest łamanie prawa do ochrony danych osobowych? Czy pociągiem można jechać anonimowo?
Pozdrawiam
Pociągiem podróżuję sporadycznie, ale kiedyś spotkałem się z podobną sytuacją. Jeśli dobrze pamiętam to
OdpowiedzUsuńchodziło o okazanie dowodu osobistego przez moją mamę z uwagi na posiadanie biletu ze zniżką ze względu na wiek. Z kolei sam byłem proszony o okazanie legitymacji studenckiej, też z powodu korzystania ze zniżki. Nie znam szczegółów opisanego przez Pana zdarzenia, ale być może powodem zamieszania był bilet internetowy tego podróżnego, być może bilet taki ma postać imienną i stąd konieczność legitymowania się dokumentem tożsamości. Jeśli nie zgadzamy się z tego typu wymogami powinniśmy nasze zastrzeżenia przekazywać w innym miejscu i czasie, a nie w trakcie podróży. Ja tu naprawdę nie widzę problemu.
Nieco na marginesie od siebie dodam taką refleksję, że rzeczywistą troską w dzisiejszych czasach może nie powinna być niejawność danych osobowych i jak największe możliwości anonimizacji, tylko właśnie stworzenie takich warunków by ludzie chcieli publicznie i swobodnie dzielić się takimi informacjami o sobie. Bo właściwie to czemu mamy ukrywać coś, co jest nasze, co wręcz nas określa? Ja chciałbym żyć w takich społecznościach jakie żyły dawno temu lub które być może gdzieś jeszcze na naszej planecie istnieją, które nie wiedzą co znaczy być anonimem, gdzie każdy każdego zna i wie o nim może nie wszystko, ale to jak się nazywa, ile ma lat, na co choruje, jaką ma rodzinę, jeśli jakąś ma, gdzie mieszka, jakie ma zainteresowania. W takim świecie chciałbym żyć, gdzie nie ma tyle świateł co teraz, tyle mostów i autostrad. Bo one nikogo nie łączą, nikogo do siebie nie zbliżają, tylko oddalają. A my żyjemy jak obcy sobie, jak identyczne egzemplarze tego samego gatunku.
Dziękuję za powyższe uwagi.
UsuńFaktycznie bilet internetowy jest imienny, choć wcale mnie to nie przekonuje, że musi to oznaczać konieczność legitymowania pasażera.
Pozdrawiam