Wczoraj wieczorem, pierwszy raz od wybuchu pandemii, wybrałem się do Filharmonii Śląskiej.
Muzyka wieczorna |
Grała Śląska Orkiestra Kameralna, zaczynając od Eine kleine nacht Musik oraz śpiewał Chór Filharmonii Śląskiej. Wszystkie utwory, od Mozarta po kompozytorów współczesnych, łączył temat: Muzyka wieczorna.
Jak to mam w zwyczaju, bilety kupiłem na ostatni moment i trafiłem do pierwszego rzędu, zachowując bezpieczny 1,5 m dystans do pierwszego skrzypka.
Niemal w środku Zespołu |
Pewnie inaczej słucha się muzyki z balkonu czy ze środka sali koncertowej, ale mnie dodatkowe dźwięki skrzypnięcia krzesła muzyka, sympatyczne kichnięcie wiolonczelistki czy oddechy dyrygenta nie przeszkadzały. Czułem się za to niemal jak członek Zespołu, czując ich więź. A dodatkowo byłem w stanie wychwycić nuty i wirtuozerię wykonania, których w innym miejscu pewnie bym nie dostrzegł.
O samej muzyce nic nie napiszę. Kto nie był - niech żałuje. Ja w każdym bądź razie cieszę się, że znów mogłem dotykać piękna, czasem się wzruszyć lub zachwycić. Sporo było też radości.
To był bardzo dobry muzyczny wieczór.
Filharmonia wieczorna |
Za chwilę rozpoczyna się nowy sezon artystyczny. Kto może - zachęcam.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz