Wybraliśmy się wczoraj ekipą z firmy w góry.
Mógłby ktoś powiedzieć, że to najbardziej banalna droga: z Dębowca w Bielsku-Białej na Szyndzielnię i na Klimczok. A jednak i górski szlak, i bycie z sobą sprawiło nam sporo radości. I, co ciągle powtarzam, nasze Beskidy mają swój urok.
|
Na Szyndzielnię weszliśmy pieszo (!) |
|
Widoki pocztówkowe |
|
Po drodze na Klimczok |
|
Ludzi trochę było, ale nie aż tak, by nam w czymś przeszkadzało |
|
Klimczok
|
|
Zejście do Szczyrku |
|
Do Kościoła na Górce przyszliśmy... z góry |
|
Następnym razem na Skrzyczne? |
Moja aplikacja pokazała ponad 27 tys. kroków, 14 km w 4 godziny marszu.
Wiem, że w porównaniu do spotkanych wyczynowców Biegu Zbója, to żadne osiągnięcie, ale ja jestem bardzo szczęśliwy, że na stopach nie znalazłem żadnych otarć, a i kolana nie dały o sobie znać. Lekki ból mięśni i zmęczenie, to sama przyjemność.
To był bardzo dobry dzień, w świetnym towarzystwie i dobrych miejscach.
Pozdrawiam
Widzę, że są lekkie tłumy i też mam zamiar uzupełnić te szczyty. Polecam Ci Babią Górę od Przełęczy Krowiarki. Jeśli pogoda pozwoli, to są znakomite widoki, w tym na całą panoramę Tatr. Ja mam jeszcze zamiar zaliczyć Pilsko i Tobie też polecam, jeśli lubisz taki "spacer". A tradycyjnie z początkiem września udaję się w Tatry z rodzicami. Jak patrzę na kalendarz rodziców, to mam bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę ;)
OdpowiedzUsuńNa Pilsku byłem zaraz po maturze w 1988 po tygodniowej wędrówce od Czantorii zaczynając. Mieliśmy dojść do Babiej, ale tak lało i tak byliśmy przemoczeni, że pojechaliśmy do domu. Na Babią weszliśmy rok później :)
Usuń