sobota, 19 grudnia 2020

Ochrona życia w Kościele w pandemii

Wiem, łatwo jest krytykować

Szczególnie, gdy sam nie mam pomysłu, jak problemowi zaradzić.

Chcę jednak zwrócić uwagę, że w Kościele temat ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, to nie tylko kwestia kazania przeciwko aborcji lub eutanazji.

Dziś, w dobie pandemii, to również zwrócenie uwagi na ochronę życia i zdrowia ludzi w kościele, podczas liturgii, w czasie celebracji i różnych innych spotkań.


Mamy tu oczywiście wiele pozytywnych przykładów. Już na wiosnę Kościół szybko i z dużym zdyscyplinowaniem zareagował na konieczność ograniczenia fizycznych kontaktów międzyludzkich. Pamiętamy, że w Wielkim Tygodniu i w Święta Zmartwychwstania świątynie zostały zamknięte, a biskupi cierpliwie tłumaczyli ludziom, że jest to konieczność wynikająca z przykazania miłości. Udało się przełamać wielowiekową tradycję przyjmowania Komunii Św. do ust, by w wersji "do ręki" obniżyć prawdopodobieństwo zarażenia. Masowo wprowadzono możliwość uczestniczenia w niedzielnych Mszach Świętych za pomocą youtuba lub innych mediów.

Zabezpieczenie ławek po wiosennym limitowanym otwarciu kościoła

Dziś, gdy pandemia nie odpuszcza, za to my wszyscy bardziej przyzwyczailiśmy się do życia w jej cieniu, jakby ta ochrona życia i zdrowia (ważna również pomiędzy poczęciem a śmiercią) nam trochę przybladła.


Przykłady można mnożyć. Pamiętamy Konferencję Episkopatu z Łodzi, gdzie biskupi zrobili sobie tradycyjne zdjęcie, bez maseczek, w bliskiej odległości. I niby poza tym zapewniano, że reżim sanitarny był przestrzegany, ale pewnie nie jest przypadkiem, że w kolejnych tygodniach media informowały o chorobie kolejnych biskupów. O innych gorszących eventach np. Radia Maryja wolę nawet nie wspominać. 


Problem dotyczy niestety też nas wszystkich i naszych parafii, które - trzeba to z przykrością stwierdzić - w zasadzie nie przestrzegają limitu osób, które mogą przebywać w kościele.

Tak, wiem, trudno wyprosić ludzi z kościoła. Trudno dziś zorganizować (choć na wiosnę się udało) system, by ludzi nie było zbyt dużo i zachowywali dystans.  Nie, nie mam pomysłu, jak to teraz zrobić, gdy ludzie się do zarazy przyzwyczaili, a to co oglądają w mediach raczej do trzymania dyscypliny nie zachęca.


Nie zmienia to jednak faktu, że nas zawsze i wszędzie obowiązuje konieczność dbania o życie i zdrowie od poczęcia do naturalnej śmierci, w odniesieniu do siebie i bliźnich.



Pozdrawiam


P.S. Czy tylko ja mam wrażenie, że wśród księży jest zdecydowana nadreprezentacja osób chorych i niestety zmarłych na Covid?







1 komentarz:

  1. Udało się (co za kuriozalne słowa w ustach katolika) przełamać wielowiekową tradycję przyjmowania Komunii Św., Nie tylko. Bo jeszcze rekolekcji, pielgrzymek, rorat, celebracji Triduum Paschalnego, pewnie i wkrótce Pasterki.
    Kościół, który zawsze w chwilach wojen, zarazy, stanu wojennego był ostoją dla ludzi, teraz tych ludzi odstraszył od siebie. I tę wielowiekową tradycję udało się przełamać. Wiele wieków nad tym pracowano. Nareszcie się udało. ktoś bardzo się z tego cieszy.
    Na szczęście mamy zapewnienie samego Pana Jezusa:
    "Ja ci też mówię, że ty jesteś Piotr, a na tej skale zbuduję mój kościół, a bramy piekła go nie przemogą".

    OdpowiedzUsuń

Etykiety

zdjęcia (2579) wiara (1081) podróże (911) polityka (692) Pismo Św. (676) po ślonsku (441) rodzina (402) Śląsk (390) historia (377) Kościół (346) zabytki (322) humor (294) Halemba (263) człowiek (239) książka (208) praca (203) święci (193) muzyka (188) sprawy społeczne (170) gospodarka (169) Ruda Śląska (139) Grupa Poniedziałek (111) ogród (106) filozofia (105) Jan Paweł II (104) Covid19 (89) muzeum (84) miłosierdzie (83) środowisko (77) dziennikarstwo (73) sport (73) film (66) wojna (56) biurokracja (54) Papież Franciszek (53) Szafarz (43) dom (39) varia (36) teatr (32) św. Jacek (31) makro (7)