wtorek, 10 listopada 2020

Kościelne wstydy i nadzieje

Szczerze mówiąc, słabo sobie radzę z tymi wszystkimi skandalami w naszym, w moim Kościele.

Ale może tak musi być. 

Muszę sobie uświadomić, że to, że należę do pokolenia JPII, dla mojej wiary nic nie znaczy. To, że jestem Polakiem, jak Siostra Faustyna czy Ślązakiem, jak św. Jacek, dla mojej wiary nic nie znaczy. To, że wychowałem się w rodzinie katolickiej, dla mojej wiary nic nie znaczy. To, że byłem i jestem z Kościołem związany od dziecka aż do dziś, dla mojej wiary też nic nie znaczy.

To wszystko dla mojej wiary nic nie znaczy, jeśli nie mam żywego kontaktu z Bogiem.

Tak, to wszystko może być przydatne, ale może też być przeszkodą, jeśli chciałbym na tym poprzestać.

Może tak musi być, by zwrócić się ku Bogu.

Bazylika św. Piotra w Rzymie

 

Nie, nie przekreślam Kościoła. Muszę jednak nawracać się na inne jego postrzeganie, w którym wiele rzeczy, które kiedyś były ważne i cenne, przestanie mieć znaczenie. Wtedy będę gotowy na nowo odnajdywać w Kościele Boga i samemu tworzyć Kościół, który innych do Boga pociąga.  



Pozdrawiam


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2715) wiara (1122) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (700) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (210) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (37) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)