niedziela, 13 marca 2016

Tragedia Górnośląska

Byłem wczoraj wieczorem w Muzeum Śląskim w Katowicach na filmie i dyskusji dotyczącej stosunkowo mało znanych faktów z historii naszego regionu:

Tragedia Górnośląska 1945

Audytorium Muzeum Śląskiego

O co chodzi?

Traktując sprawę w skrócie: W roku 1945, gdy Armia Czerwona wkroczyła na teren Górnego Śląska, w znacznym stopniu czuła się, jak na ziemiach znienawidzonych Niemiec (bo też przed wojną Bytom, Zabrze, Gliwice i wszystko dalej na zachód faktycznie do Rzeszy należały). Z drugiej strony na Konferencji w Jałcie w lutym 1945 roku Stalin, Churchill i Roosvelt zgodzili się, by w ramach "repatriacji wojennych" Sowieci mogli grabić i rabować, a przede wszystkim pozyskiwać tanią, a właściwie niewolniczą siłę roboczą. Tak faktycznie się działo. Ze Śląska w głąb Związku Sowieckiego wywożono całe zakłady przemysłowe, ich wyposażenie, urządzenia, maszyny. Nie to było jednak najgorsze. W lutym 1945 roku zarządzono na Śląsku zbiórkę wszystkich mężczyzna w wieku od 18 do 50 lat pod pretekstem dwutygodniowych robót publicznych. Kto się zgłosił dobrowolnie lub został przyprowadzony przez NKWD siłą, szybko się przekonał, że nie chodzi o kilka dni na miejscu. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi zostało wywiezionych do łagrów na Sybir, do Kazachstanu, na Ural i do innych części Kraju Rad. Większość z nich już nigdy nie wróciła. Poza ciężką pracą, trudnymi warunkami klimatycznymi, brakiem podstawowych wymogów higienicznych i chorobami, najgorszy był głód. Nasi dziadkowie tam wtedy na nieludzkiej ziemi masowo umierali z głodu.

O tym był film. A po nim miała miejsce dyskusja twórców filmu, historyków, osób zajmujących się tym trudnym zagadnieniem.

Dyskusja
Najbardziej przejmujące jednak były wspomnienia obecnych na spotkaniu osób, które tamte wydarzenia jeszcze pamiętają. W szczególności w skupieniu wysłuchaliśmy pełnych wzruszenia słów 89 letniego Pana Antoniego, któremu wtedy w wieku 18 lat udało się przetrwać sowiecki łagier i po tych tragicznych wydarzeniach wrócić do domu.

Pan Antoni - jeden z nielicznych, którzy powrócili

Przez wiele lat po wojnie o tych wydarzeniach nie wolno było mówić. Dopiero po roku 1989 historycy z przerażeniem zaczynali odkrywać Tragedię Górnośląską, która uderzyła, jak się dziś szacuje, nawet  w 50 tys. mężczyzn, ale też w ich rodziny, które w trudnych powojennych latach zostały osierocone i pozostawione bez żywiciela rodziny.



Zupełnie niedawno dowiedziałem się, że również ojciec mojego śp. Chrzestnego przeżył ten koszmar. Był jednym z tych nielicznych szczęśliwców, którym udało się wrócić. Nigdy o tym nie opowiadał.



Pozdrawiam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2714) wiara (1121) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (699) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (210) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (37) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)