Myślę, że trzeba się cieszyć z każdej inicjatywy, która zmierza do wzmocnienia czy dania wsparcia polskiej rodzinie.
W tym kontekście dzisiejsze zapowiedzi rządu idą w dobrym kierunku. KLIK
Mam świadomość, że przedłużenie urlopów macierzyńskich do roku czasu, będzie dla nas podatników kosztowne. Nie mam jednak wątpliwości, że wydawanie naszych pieniędzy po to, by matki (a czasem ojcowie) mogły zająć się swoimi maleństwami, to jeden z lepszych pomysłów, pod którym podpisuję się obiema rękami. Jeśli na dodatek zaproponowane rozwiązania w jakimś stopniu przyczynią się do poprawienia katastrofalnej sytuacji demograficznej naszego kraju, to w wymiarze li tylko finansowym, będzie to bardzo dobra inwestycja.
Jednak poza względami finansowymi najważniejszy jest człowiek.
Tyle się dziś mówi o humanitaryzmie, wolności, prawu do szczęścia, itp, itd. Czy nie powinno być sprawą oczywistą, że jednym z podstawowych praw człowieka, tego najmniejszego, najbardziej bezbronnego (poza oczywistym prawem do życia) jest prawo do bycia z rodzicami, przede wszystkim z mamą? Przecież to, czego taki mały człowiek potrzebuje najbardziej, to miłość jego rodziców, której nie sposób okazać bez fizycznej obecności mamy i taty. Czy zostawianie niemowlęcia na 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu w żłobku, z niańką, a nawet z babcią nie jest niehumanitarne? Z pewnością nie wpływa to dobrze ani na dziecko, a w konsekwencji ani na rodziców, którzy czasem nie mają nawet czasu zachwycić się szczęściem, które ich spotkało. Tak, mam świadomość, że czasem nie ma wyjścia, że są sytuacje, że żłobek, niańka czy babcia są koniecznością. Jestem jednak przekonany, że im więcej matek i ojców będzie miało stworzone warunki do jak najpełniejszego bycia ze swoimi pociechami, tym nasze społeczeństwo będzie po prostu lepsze.
Dobrze, że dzisiaj mówi się też o coraz pełniejszym zaangażowaniu także ojca. Z jednym zastrzeżeniem: nie mieszajmy ról. I tato i mama są dziecku potrzebni, każde z nich na swój sposób - i to jest właśnie w rodzinie piękne. Ojciec nigdy nie będzie matką, choćby przez to, że nie może karmić piersią :) Nie oznacza to jednak, że może się wyłączyć z zaangażowania w życie niemowlaka od pierwszych dni. To w facecie zostaje potem na całe życie.
Pamiętam po sobie. Gdy urodził się nasz pierworodny, żona studiowała jeszcze zaocznie w Opolu. Udało nam się wszystko tak zorganizować, że nie przerwała studiów i gdy nasz syn miał kilka miesięcy, już wyjeżdżała na sobotę i niedzielę na Uniwersytet, a ja zostawałem z niemowlakiem sam. Mieliśmy wtedy odwagę. :) A dziś po 16 latach bardzo mile ten czas wspominam i mam nadzieję, że gdzieś tam w naszych rodzinnych relacjach również ta sprawa procentuje do dzisiaj.
Życzę rządowi, by pomysły udało się urzeczywistnić, a rodzinom, by w naszym państwie i społeczeństwie znajdowały coraz lepsze oparcie w trudzie wychowywania kolejnych pokoleń.
Pozdrawiam
W tym kontekście dzisiejsze zapowiedzi rządu idą w dobrym kierunku. KLIK
Mam świadomość, że przedłużenie urlopów macierzyńskich do roku czasu, będzie dla nas podatników kosztowne. Nie mam jednak wątpliwości, że wydawanie naszych pieniędzy po to, by matki (a czasem ojcowie) mogły zająć się swoimi maleństwami, to jeden z lepszych pomysłów, pod którym podpisuję się obiema rękami. Jeśli na dodatek zaproponowane rozwiązania w jakimś stopniu przyczynią się do poprawienia katastrofalnej sytuacji demograficznej naszego kraju, to w wymiarze li tylko finansowym, będzie to bardzo dobra inwestycja.
Jednak poza względami finansowymi najważniejszy jest człowiek.
Tyle się dziś mówi o humanitaryzmie, wolności, prawu do szczęścia, itp, itd. Czy nie powinno być sprawą oczywistą, że jednym z podstawowych praw człowieka, tego najmniejszego, najbardziej bezbronnego (poza oczywistym prawem do życia) jest prawo do bycia z rodzicami, przede wszystkim z mamą? Przecież to, czego taki mały człowiek potrzebuje najbardziej, to miłość jego rodziców, której nie sposób okazać bez fizycznej obecności mamy i taty. Czy zostawianie niemowlęcia na 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu w żłobku, z niańką, a nawet z babcią nie jest niehumanitarne? Z pewnością nie wpływa to dobrze ani na dziecko, a w konsekwencji ani na rodziców, którzy czasem nie mają nawet czasu zachwycić się szczęściem, które ich spotkało. Tak, mam świadomość, że czasem nie ma wyjścia, że są sytuacje, że żłobek, niańka czy babcia są koniecznością. Jestem jednak przekonany, że im więcej matek i ojców będzie miało stworzone warunki do jak najpełniejszego bycia ze swoimi pociechami, tym nasze społeczeństwo będzie po prostu lepsze.
Dobrze, że dzisiaj mówi się też o coraz pełniejszym zaangażowaniu także ojca. Z jednym zastrzeżeniem: nie mieszajmy ról. I tato i mama są dziecku potrzebni, każde z nich na swój sposób - i to jest właśnie w rodzinie piękne. Ojciec nigdy nie będzie matką, choćby przez to, że nie może karmić piersią :) Nie oznacza to jednak, że może się wyłączyć z zaangażowania w życie niemowlaka od pierwszych dni. To w facecie zostaje potem na całe życie.
Pamiętam po sobie. Gdy urodził się nasz pierworodny, żona studiowała jeszcze zaocznie w Opolu. Udało nam się wszystko tak zorganizować, że nie przerwała studiów i gdy nasz syn miał kilka miesięcy, już wyjeżdżała na sobotę i niedzielę na Uniwersytet, a ja zostawałem z niemowlakiem sam. Mieliśmy wtedy odwagę. :) A dziś po 16 latach bardzo mile ten czas wspominam i mam nadzieję, że gdzieś tam w naszych rodzinnych relacjach również ta sprawa procentuje do dzisiaj.
Życzę rządowi, by pomysły udało się urzeczywistnić, a rodzinom, by w naszym państwie i społeczeństwie znajdowały coraz lepsze oparcie w trudzie wychowywania kolejnych pokoleń.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz