środa, 26 października 2022

Dokładnie rok temu

...zrobiłem na Halembie poniższe zdjęcie:

Kampania bilbordowa

Dokładnie rok temu Pan Premier chwalił się, iż #LiczySięPolska. Że wynegocjował 770 000 000 000 zł na polskie inwestycje. Że osiągnął najwięcej w historii naszego kraju. Że nigdy wcześniej nie mogliśmy liczyć na tak potężną dawkę kapitału. Że teraz Polska będzie się mogła jeszcze lepiej rozwijać.

I co? I nic.

Bo przez rok nasi politycy, wewnętrznie u nas w Polsce, nie mogą dogadać się między sobą, by spełnić wymagania UE umożliwiające uruchomienie wypłaty powyższych środków.


Jeden Plan Marshalla żeśmy przegapili, bo nam kazała Rosja Radziecka. Drugi możemy zaprzepaścić z własnej winy.




Pozdrawiam







7 komentarzy:

  1. Plan Marshalla nie był finansowany z podatków, tylko z ówczesnych "klawiatur" bankowych. Warto się zastanowić, co tak realnie dzieje się z funduszami "z Brukseli".
    W kraju z Eurostrefy można je wydatkować bezpośrednio. W Polsce lwią część tych pieniędzy trzeba najpierw wymienić na PLN. W ostatecznym rachunku PLN, na które wymienia się owe fundusze, pochodzą z emisji pieniędzy przez NBP. W rezultacie NBP emituje dodatkowy (niewypracowany - o zgrozo!) pieniądz krajowy, co mógłby uczynić bez napływu funduszy z UE. Fundusze te są "pokryciem" emisji PLN, coś jakby psychologiczno-prawny parawan. Wie o tym rząd, bo sam Kaczyński powiedział, że inwestycje, finansowane z KPO, już są realizowane. Zatem:
    Czym się różni wyemitowanie 770 000 000 000 zł przez NBP z niczego od wyemitowanego pieniądza przez NBP na podstawie zapisu, także pożyczkowego, nadesłanego z Brukseli, bo przecież tych pieniędzy w workach fizycznie nam nie przyniosą? Niczym. Tyle tylko, że te z Brukseli to pożyczki, które akurat będzie trzeba spłacić, więc lepiej wykreować sobie tą równowartość w kraju, o czym wie Morawiecki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten dalej snuje swoje teorie, że pieniądze biorą się z drukarki lub klawiatury, a kredytów nie trzeba spłacać. Brawo!
      Aż dziw, że państwo pobiera od ludzi podatki. Przecież mogłoby emitować kolejne pieniądze na wszystko.
      No i nie musielibyśmy chodzić w ogóle do pracy. Pieniądze - jak wiadomo - biorą się z bankomatu.
      A ten Morawiecki to w ogóle jakiś szaleniec. Tak bohatersko negocjował w Brukseli, a przecież Glapiński by mu wydrukował u siebie, prawda? I to złotówki, a nie jakieś nędzne euro.

      Usuń
    2. Już Ci to tłumaczyłem, ale pewnie zignorowałeś mój tekst.
      Po pierwsze - wskaż po swojemu, jak wygląda transfer gotówki z Brukseli do Warszawy, skoro się nie zgadzasz z przedstawionymi faktami.
      Po drugie - dług publiczny państwa we własnej walucie to nie jest dług Polaków, to dług emitenta PLN *wobec Polaków*: PL emituje z niczego PLN i obligacje i obiecuje, że zamieni jedne na drugie. Ot i cały "dług". Co Ty chcesz niby spłacać w tej sytuacji, skoro to proces trywialny w zamianie aktywów i to wykonywany przez państwo?
      Po trzecie - pieniądz to zapis wykreowany z niczego przez NBP. Może mieć formę depozytu elektronicznego lub formę fizyczną (banknot, moneta). Kłania się Art.227 Konstytucji. No chyba że znasz inne źródło emisji pieniądza? Chętnie poznam nowe prawo.
      Po czwarte - podatki służą do kontrolowania inflacji popytowej i nadają pieniądzu wartość, a także służą do spowodowania częściowego bezrobocia, aby umożliwić państwu najęcie ludzi do celów publicznych.
      Po piąte - nie da się kreować pieniądza nonstop. Sektor prywatny jest ograniczony luką popytową. Wygugluj, co to jest.
      Po szóste - pieniądze nie biorą się z pracy. Z pracy masz produkty i usługi. Pieniądz to zapis. Sektor prywatny tworzy i kasuje depozyty, obiecujące PLN, ale nie kreuje pieniądza. Przesuwa je tylko z konta na konto.
      Tak, dalej mówię otwarcie - liberałowie z Balcerowiczem na czele mylą się do teraz. On zaś sam jest wrogiem bogatego rynku pracy, łatwego dostępu do usług i bogacenia się każdego szczebla społecznego, skoro promuje austerity i z tym się nie kryje.

      Usuń
    3. Nie tyle Twój wpis zignorowałem, co słabo przyswajam brednie (to oczywiście nie Twoja wina).
      Ad.1. Transfer gotówki z Brukseli do Warszawy wygląda tak samo, jak każdy inny transfer pieniądza. Przed wypłatą mam jakiś stan konta, a po wypłacie jest ten stan powiększony o moje miesięczne pobory. To też oznacza, że przed wypłatą nie mogę (bez zadłużania się) tych pieniędzy wydawać. Wydaję je też najczęściej bezgotówkowo, płacąc kartą lub przelewem.
      Ad.2. Dług publiczny, podobnie, jak każdy dług trzeba spłacać wobec tego, u którego sie go zaciągnęło. Ja muszę zwracać z odsetkami do banku, a państwo (też z odsetkami) musi oddawać tym, którzy wykupili państwowe obligacje. Może dla Ciebie to jest proces trywialny i sprowadza się do zmiany kwoty w excelu. Dla mnie (i dla Państwa) o oznacza, że trzeba na raty kredytu zapracować. Państwo w tym przypadku musi ściągnąć z obywateli więcej podatków.
      Ad.3. Oczywiście, że pieniądz może mieć formę gotówki lub zapisu elektronicznego. Ale z pewnością nie bierze się z niczego. Emisja pieniądza nie oznacza jego produkcję wbrew matematyce i ekonomii - wtedy każdy pieniądz gwałtownie traciłby na wartości.
      Ad.4. Zawsze myślałem, że płacę podatki, by państwo zapewniło mi ochronę, wybudowało drogę, utrzymało edukację czy ochronę zdrowia, itp. Teraz się dowiaduję, że płacę podatki, by kontrolować inflację, by pieniądz miał wartość i żeby było bezrobocie. Jest poziom bzdur, z którymi nie potrafię dyskutować.
      Ad.5. To może trzeba zlikwidować sektor prywatny? Wtedy będzie można kreować pieniądz nonstop?
      Ad.6. Twoje podejście oznacza oderwanie wartości pracy od pieniądza. Dla Ciebie pieniądz to jakaś abstrakcja, z którą można zrobić cokolwiek, bo to tylko zapis na tym lub innym koncie.
      Zdecydowanie wolę podejście nie tyle liberałów, co po prostu wykształconych ekonomistów od Twoich teoryjek, w których wystarczyłoby przecież każdemu na koncie dopisać kilka zer i wtedy każdy szczebel społeczny mógłby się bogacić, do czego nie chce dopuścić zazdrośnik Balcerowicz.

      W sumie szkoda, że nie masz racji, bo miałbyś nobla z ekonomii zapewnionego.

      Usuń
  2. Właśnie brednie to tutaj Ty popełniłeś. Trochę się dziwię, bo każdą prognozę Balcerowicza idzie sprawdzić i ją zweryfikować na jego niekorzyść. Zatem jedziemy!

    Ad.1.1. Jeszcze raz: Pieniądz to zapis. Sektor prywatny tworzy i kasuje depozyty, obiecujące PLN, ale nie kreuje pieniądza. Przesuwa je tylko z konta na konto. Pieniądz jest z NBP. Euro nie jest z NBP i Bruksela nam złotówek nie przysyła - jak ten mechanizm działa, patrz mój pierwszy wpis. Państwo z własną walutą wykupi obligacje za wcześniej wyemitowany na to pieniądz, a PLN i obligacje to nasze aktywa, a nie pasywa.
    Skąd są zatem pieniądze w sektorze prywatnym, bo Ty uprawiasz logikę kołową? Podaj prawo, które definiuje emisję pieniądza do sektora prywatnego. Ja Ci już podałem.

    Ad.2.2. Brednie. Mylisz dług emitenta pieniądza wobec obywateli z długiem obywatela, który ich nie emituje. Nikt z obywateli nie będzie spłacać długu publicznego, bo przyszłe pokolenia odziedziczą obligacje, czyli rachunki oszczędnościowe w NBP, czyli *aktywa*, nie coś co będą spłacać: to im rząd będzie spłacać... z klawiatury. No i znowu logika kołowa. Państwo nie potrzebuje Twoich pieniędzy z podatków do życia i dla zapewnienia Tobie usług publicznych.

    Ad.3.3. Stworzenie pieniądza to prosty proces, ale jest ograniczony luką popytową. Już Ci to pisałem i widać, że nie zrozumiałeś, bo w zasadzie napisałeś to samo, co ja, tylko z pewnym balastem.

    Ad.4.4. To co wymieniłeś wchodzi w skład "kosztu obsługi długu". Podatki w zasadzie mogą trafić do niszczarki, ale tu też uprawiasz błędne koło. Obywatel nie finansuje państwa, bo nie emituje aktywów. Wiem, że Cię szokuję. Też przez to przechodziłem, bo pewne spojrzenia się zmieniają podczas empirycznych działań, ale wystarczy spojrzeć właśnie na empirię i mit Balcerowicza upada. Zresztą jesteś jedynym, którego znam i który chwali jego postawę, więc coś jest na rzeczy.

    Ad.5.5. Nie, tak to nie działa. Widzisz - nie wyznaję polaryzacji typu, albo socjalista, albo liberał. To skrajności. Pierwsza doprowadzi do zniszczenia pieniądza i jego wartości, druga do masowego bezrobocia i biedy przez sabotaż ekonomiczny, obciążając biednych walką z inflacją. Na inflację trzeba inwestować w to, co drożeje: budować elektrownie, wysypiska śmieci, przedszkola, transport itd. Produkowanie bezrobocia nie ma sensu. Empiria w ostatnich latach pokazuje, że jest inny, lepszy system, który akurat stosuje PiS. Są lepsi z ekonomii od PO. Rok 2020 ośmieszył liberałów.

    Ad.6.6. Katowice Zawodzie. Warsztat wagonowy. Czas pracy zmiany 12h. Ilość pracy zależy od przysłanych wagonów na naprawę. Czasem zdarza się szychta, że nie ma żadnego wagonu, ale pracownikom należy się zapłata za ten dzień spędzony na stanowisku. Z Twoją logiką na tej szychcie nie wypracowali tego, co im się należy, bo nie wykonali żadnej usługi, więc nie powinni otrzymać zapłaty za ten dzień. No cóż, te pojęcia pusty pieniądz, niewypracowany itd. to jeden wielki stek libkowych bzdur.

    Ps. Co do dopisania każdemu po kilka zer na koncie. Poczytaj proszę o luce popytowej, bo naprawdę brniesz w błędnym kole. A państwo może zadłużać się u obywateli na taka kwotę, *która odpowiada popytowi sektora prywatnego na bezpieczne aktywa*, dlatego w Japonii jest 200% PKB i kryzysu długu nie ma. Popyt na pieniądz eksploduje w recesjach, wiec korelacja przyrost-długu/deficyt vs inflacja jest ujemna.

    W sumie szkoda, że dalej powielasz mity ekonomiczne, od których odeszliśmy już 7 lat temu i żyje się lepiej niż w złotych czasach liberałów, zwłaszcza w kryzysie zewnętrznym (Covid, wojna i inflacja podażowa), zatem empiria pokazuje, że nie masz racji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem tylko na pkt 6. Kiedyś u nas w Polsce był taki system, że nikt (lub prawie nikt) nie pracował, a wszyscy dostawali wypłaty. Skończyło się jedną wielką katastrofą, z której wyprowadził nas Balcerowicz właśnie.
      Jeśli 7 lat temu odeszliśmy od mitów i teraz jesteśmy w prawdziwej ekonomii, to bardzo dobrze. Byle się za chwilę nie okazało, że prawda jednak jest inna.
      Koniec. Więcej dyskutował nie będę. Dobrego wieczoru

      Usuń
    2. Czy w "tym systemie" z pracy nie brały się produkty i usługi? Wszyscy siedzieli w przodku na kopalni i nie wykonywali swoich obowiązków, jak dzisiaj, w celu wydobywania węgla? Kierowcy i maszyniści nie wozili, jak dzisiaj, pasażerów itd.?
      Lepszym wglądem w sytuację jest fakt, że mieliśmy obcy dług i nie patrzono na *lukę popytową*. To był ślepy, skrajny socjalizm, o którym pisałem powyżej. Aby z tej katastrofy wyjść, zastosowano ślepy, skrajny liberalizm, zafundowany przez Jeffrey Sachs'a i zastosowany przez Balcerowicza. Dżumę leczono cholerą, z tą różnicą, że obok dużej inflacji doszło jeszcze bezrobocie - ot skutki terapii szokowej.

      Usuń

Etykiety

zdjęcia (2717) wiara (1123) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (700) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (211) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (38) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)