W poprzedniej czytanej przeze mnie książce pani Kossakowska była jedną ze znaczących postaci. Może dlatego sięgnąłem na półkę po kolejną pozycję z tym nazwiskiem:
Korzystając z urlopu, zacząłem lekturę.
Co to za język? Co to za koszmarne, upiorne, jak w tytule, pomieszanie zwrotów, wyrazów, pojęć? Jeden wielki galimatias.
Już gdzieś na pierwszych stronach podpadł mi wyraz "fajny". Nie lubię. Nie w literaturze.
Gdy po kilkudziesięciu stronach chyba kilkanaście razy na dwóch, trzech stronach Autorka powtarza przymiotnik "pieprzony", zastanawiam się, czy czytać dalej.
Ktoś zna te opowieści? Co sądzicie?
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz