No i stało się.
Po ok. 25 latach ciężkiej pracy, zawsze na etacie, z płaceniem wszelkich możliwych podatków i mnie w końcu dopadło nasze troskliwe państwo.
Od wczoraj stałem się podopiecznym MOPS-u.
Wcześniej zawsze radziłem sobie sam. Wychowałem i wykształciłem dwóch synów. Zawsze moja rodzina miała co do garnka włożyć. Gdy chciałem wybudować dla nas dom, wziąłem kredyt (który w połowie już spłaciłem).
Co więc się stało?
Czy straciłem pracę i jestem bezrobotnym? Nie.
Wpadłem w alkoholizm? Nie.
Zbankrutowałem? Nie.
Rozchorowałem się? Nie.
Co więc się stało?
Nasze państwo uparło się, że koniecznie musi mi pokazać, że o mnie dba i po tym, jak ja przez lata wspierałem państwo na kwotę ponad 1 000 000 zł (słownie: jeden milion), państwo właśnie mi wypłaciło 300 zł tytułem szkolnej wyprawki dla mojego 17 letniego syna.
Pozdrawiam
P.S. Żeby nie było wątpliwości: MOPS jest bardzo potrzebną instytucją, która robi kawał dobrej roboty. Dobitnie się o tym przekonałem w ostatnich miesiącach w kontekście osoby, która pomocy faktycznie potrzebuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz