środa, 27 grudnia 2023

Maestro

Pomiędzy naszą domową wigilią a Pasterką zobaczyłem sobie film Maestro o Leonardzie Bernsteinie.



Kocham muzykę. Lubię też intrygujące biografie.

Ostatnio zobaczyliśmy z żoną fascynujący dokument o Robbie Williamsie, który bardzo mi się podobał. 



Wracając jednak do Bernsteina, muszę przyznać, że mnie jakoś ta historia nie pociągnęła. Miałem wrażenie, że zbyt wiele wątków poruszono. Oczywiście w tle była muzyka, ale nie ona tu grała pierwszą rolę. Pokazano małżeństwo kompozytora, ale jedna pokazana kłótnia nie stworzy dramatu. Jedyna scena, gdy uczy młodego dyrygenta fachu nie zbuduje dzieła o tworzeniu orkiestry. Wątki homoseksualne z zasady mnie odpychają. Epizody o pisaniu muzyki pozostały tylko epizodami. 

Wszystko było jakby pobieżne, chaotyczne, niedopowiedziane.

Jedyna rzecz, która w tym filmie była genialna to gra Bradleya Coopera. Boję się, że w mojej wyobraźni jego kreacja i jego filmowa twarz stanie się ważniejsza od oryginału.


Powyższe to tylko moje zdanie. Zobaczcie sami.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2717) wiara (1123) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (700) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (211) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (38) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)