Bardzo lubię tę "niesprawiedliwą" dzisiejszą Ewangelię.
Mogę zaliczyć się do tych, których Gospodarz najął do swojej winnicy o świcie.
Urodziłem się w religijnej, wierzącej rodzinie. Od dziecka chodziłem do kościoła, byłem ministrantem. Jako młody człowiek angażowałem się w Oazie. W dorosłym życiu też na różne sposoby "znoszę ciężar dnia i spiekoty".
Tak, liczę, że Pan na końcu mojej pracy da mi w nagrodę "denara". Jego zapłaty jestem bardziej pewny niż mojej uczciwości w tej pracy. Mam świadomość, jak często się lenię, robię uniki, nie realizuję rzetelnie powierzonej mi pracy. Mimo to liczę na Jego hojność.
Denary rzymskie z muzeum w Raciborzu |
Jak patrzę na tych, co do pracy dołączyli dużo później niż ja?
Jakoś tak mam, że cieszę się każdą nową osobą, która została choćby dopiero pod wieczór najęta do roboty w winnicy.
A w ogóle pomysłem Gospodarza, by im wypłacić też denara, jestem po prostu zachwycony.
Generalnie koncepcja sprawiedliwości Kólestwa Niebieskiego, gdzie wysokość nagrody nie zależy od długości pracy, a od pozostania w niej do końca jest fascynująca. W końcu co poszczególne osoby mogą za to, kiedy zostali do winnicy zawezwani.
Osobiście, już dawno temu doszedłem do wniosku, że żadna to moja zasługa albo czyjaś wina, że urodził się w takiej lub innej rodzinie, że żyje w takim lub innym środowisku, kraju, kulturze, czasach.
Uwielbiam tego dobrego Gospodarza. Nie, nie patrzę złym okiem na to, że hojnie robi ze swoim, co zechce.
Dobrej niedzieli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz