Pisałem 2 tygodnie temu, że zwabiony Magdalą 😉, zacząłem oglądać serial The Chosen.
Szczerze mówiąc, bywam często dość sceptyczny do różnych wielkich (albo głośno reklamowanych) chrześcijańskich współczesnych produkcji. Niestety, w wielu przypadkach, za wielkimi słowami kryje się kiepski film, amatorskie wykonanie i jedynie dobre chęci, które nie przekładają się na efekt końcowy.
A tu wielka pozytywna niespodzianka!
Zobaczyłem już cały pierwszy sezon i wczorajszego wieczoru pierwszy odcinek sezonu drugiego.
Jezus - The Chosen |
Zgodność z Ewangelią jest - moim zdaniem - całkowita. A to dla mnie podstawowa wartość w takim przypadku. To co film opowiada w tle i wokół tego, co zostawili nam Ewangeliści, jest intrygujące, ciekawe i rzucające nowe światło na znane mi przecież perykopy. Postacie samego Jezusa, ale też Apostołów, Jego Matki, Marii Magdaleny, Nikodema i innych są tak wyraziste, tak rzeczowo i z psychologicznym rysem przedstawione, że po prostu nie mogę wyjść z podziwu.
Tak, wiem. Być może bibliści, historycy, kulturoznawcy potrafiliby się do różnych kwestii przyczepić. Mnie jednak nic w tej świeżej interpretacji nie przeszkadza.
We wczorajszym odcinku nie sposób było się nie wzruszyć, gdy Jezus najpierw wysłuchał, a potem przytulił do siebie załamanego swoimi winami i kalectwem Samarytanina Melecha. Natomiast ostatnia scena w której przeplatały się słowa Jezusa czytającego w synagodze fragment Księgi Rodzaju ze słowami Prologu Ewangelii wg Świętego Jana to był prawdziwy majstersztyk. Na poziomie wiary, to była sfilmowana mistyka. Niesamowite!
Jestem zachwycony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz