wtorek, 3 września 2013

Lubię "Radio Maryja"

W zeszłym tygodniu jechałem służbowym autem do Krosna i z powrotem, czyli ponad 500 km i kilka godzin za kółkiem.

Zwykle w samochodzie słucham "Trójki", ale akurat w wozie, który mi się trafił, Program Trzeci nie był w radiu zakodowany ani pod nr 3, ani pod żadnym innym. Ręcznie przestrajając odbiornik natknąłem się na "Radio Maryja" i ... zostałem.


Nie chcę tu narzekać, więc przede wszystkim podkreślę zalety rozgłośni z Torunia.

Zaraz z rana miałem okazję włączyć się w Godzinki ku czci Matki Bożej. Mam do tego śpiewu duży sentyment. Godzinki kojarzą mi się z czasami dzieciństwa. Codziennie śpiewała je nasza babunia (tak nazywaliśmy prababcię). Gdy rano przyszło się do babci, u której babunia wtedy mieszkała, codziennie było słychać jej śpiew. Z racji chorych nóg babunia nie wychodziła w ogóle z mieszkania, nie mogła też uczęszczać do kościoła. Siedziała więc cały dzień na fotelu i szydełkowała firany, pomagała w pracach kuchennych, wiele się modliła i przede wszystkim codziennie śpiewała Godzinki - to było piękne!

Po południu, gdy wracałem, trafiłem na Liturgię Godzin. Modlitwa Pismem Św., a szczególnie Psalmami jest zawsze ciekawa i inspirująca. Czasem zdarza mi się sięgnąć po Jutrznię czy Kompletę, od czasu do czasu Nieszpory, ale modlitwa południowa (czy popołudniowa) jest właściwie nieobecna. W tym dniu mogłem się w tę część Liturgii Godzin Kościoła włączyć.

Po 15.00 miałem jeszcze okazję odmówić z prowadzącymi i słuchaczami Koronkę do Bożego Miłosierdzia. To bezcenna modlitwa szczególnie chyba potrzebna w dzisiejszych czasach.


Dalszy ciąg mojego komentarza proszę potraktować z lekkim przymrużeniem oka.
"Radio Maryja" potrafiło mnie również zaskoczyć. Bożek o nazwie "multipleks" ciągle jest tam czczony. Byłem przekonany, że po otrzymaniu koncesji jego kult nieco osłabnie, ale jednak nie. Słyszałem na własne uszy, że ciągle trzeba się o niego bić, wywalczać mu należne miejsce w eterze i składać ofiary (pieniężne). 

Nie byłem natomiast w stanie wytrzymać wstrząsającego obrazu naszej rzeczywistości ukazywanego na falach radia. Przecież nam się w Polsce nic nie udaje, wszystko zmierza do katastrofy. Znikąd nadziei. 
No chyba, że po wyborach ...

Nie, nie mogłem tego zdzierżyć. Musiałem przełączyć. 

Puściłem sobie kolejne rozdziały "Zbrodni i Kary" Dostojewskiego. Jednak dziewiętnastowieczna Rosja z jej całą biedotą, miernotą, wszelkim plugastwem, carską biurokracją, korupcją i brakiem idei nie była tak przygnębiająca.

Wróciłem szczęśliwie do domu.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2577) wiara (1080) podróże (910) polityka (691) Pismo Św. (676) po ślonsku (440) rodzina (401) Śląsk (389) historia (376) Kościół (345) zabytki (322) humor (294) Halemba (263) człowiek (238) książka (208) praca (203) święci (192) muzyka (188) sprawy społeczne (170) gospodarka (169) Ruda Śląska (139) Grupa Poniedziałek (111) ogród (106) filozofia (105) Jan Paweł II (103) Covid19 (89) muzeum (84) miłosierdzie (83) środowisko (77) dziennikarstwo (73) sport (73) film (66) wojna (56) biurokracja (54) Papież Franciszek (53) Szafarz (43) dom (39) varia (36) teatr (32) św. Jacek (31) makro (7)