Lecę na wakacje i słucham Autobiografii Papieża Franciszka pod wymownym tytułem Nadzieja.
Dopiero zaczynam pierwsze rozdziały, ale już wiele tam pada ważnych słów.
"Trzeba młodym ludziom przybliżyć wspomnienia i korzenie dziadków, ojców i matek. By nie znaleźli się w próżni i nie popełniali tych samych błędów. Powinni dowiedzieć się na przykład jak rodzi się i umacnia wypaczony populizm. Jak odgradza się i izoluje suwerenizm. Wystarczy przywołać tutaj wybory w Niemczech w latach 1932 - 1933 i Adolfa Hitlera. Ten były żołnierz piechoty, mający obsesję na punkcie klęski I wojny światowej i czystości krwi, obiecywał rozwój Niemiec po upadku rządu, który zawiódł społeczne oczekiwania. Niech młodzi ludzie wiedzą, jak zaczyna się populizm i jak to się kończy. Obietnice, które opierają się na strachu, przede wszystkim na lęku przed obcymi są charakterystyczne dla populizmu. To początek dyktatury i wojny".
Słucham w samolocie, gdzie z okna z daleka widzę pierwszy raz w życiu Afrykę. Afrykę z ludźmi, przed którymi właśnie teraz u nas w Polsce, wielu straszy.
Jeśli tego szaleństwa nie pokonamy, najbliższy Hitler może mieć na końcu nazwiska -ski, -wicz lub podobnie.
Póki co, źle to wygląda, ale mam nadzieję, że jednak przed nami Nadzieja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz