niedziela, 28 lipca 2024

Inauguracja olimpiady w Paryżu

Nie chciałem o tym pisać, bo piszą wszyscy, ale zachęcony przez kilka osób, jednak ciekawych również mojego zdania, proszę uprzejmie:

Zanim zaczęła się burza (i nie mówię o deszczu w Paryżu), moje osobiste wrażenia były generalnie bardzo pozytywne z kilkoma zgrzytami.

Podziwiałem organizatorów za zrobienie spektaklu nie, jak zawsze, na stadionie, a w centrum Paryża. Byłem w tym wspaniałym mieście raptem rok temu i to zawsze miło oglądać wielkie rzeczy w miejscach, po których sam dopiero co spacerowałeś.

Maj 2023 - Trocadéro


Bardzo mi się podobał pomysł parady reprezentacji krajowych na łodziach płynących Sekwaną. Zamiast nudnej defilady, to był dla mnie strzał w dziesiątkę. 

No i potem niespodzianki wyskakujące w różnych miejscach miasta, a nawiązujące do jego charakteru, tradycji, historii. 

Zaczęła Lady Gaga z kabaretem w stylu Moulin Rouge, a potem z zaciekawieniem czekałem na kolejne odsłony. Rozbawił mnie do łez filmik z minionkami, byłem dumny z występu polskiego kontratenora Jakuba Józefa Orlińskiego, przepięknie Marsyliankę wykonała Axelle Saint-Cirel. Bogactwo akcentów, symboli i odniesień nie pozwala zwrócić uwagi na każdy element.

Nie wszystko mi się podobało. Gdy wznoszono (dosłownie) pomniki ku czci wielkich Francuzek, pomyślałem, że brak wśród nich Dziewicy Orleańskiej jest zwyczajnie słabe. Kiedy komentujący dla Eurosportu, skądinąd robił to doskonale, Robert Korzeniowski wspomniał, że jedna z bohaterek walczyła o prawo do aborcji, włączyła mi się kontrolka z napisem "ideologia". Później, gdy Sekwaną pędziła z flagą olimpijską postać na białym rumaku, odniesienie do św. Joanny d'Arc było dla mnie oczywiste.

Znam dzisiejszą kulturę i w ogóle mnie nie zdziwiło, że musiały się tam pojawić jakieś miłosne trójkąty, drag queen czy inne tego typu zjawiska. Nie specjalnie mnie to razi, jeśli zachować to w odpowiednich proporcjach. Gdy pokazała się - dziś tak dyskutowana - scena, przez ułamek sekundy w mojej głowie pojawiła się myśl, czy oni nie są ustawieni, jak w Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci? Ale od razu to wyobrażenie wydało mi się tak niedorzeczne, że wyrzuciłem je z głowy. Zawołałem jedynie do żony, która właśnie wyszła do kuchni:
- Choć zobaczyć, teraz występuje "gruba baba".
No i potem ten "pokaz mody" - jak bardzo francuski wątek, jako taki. We mnie baba z brodą raczej estetycznych skojarzeń nie wzbudza. Wolę oglądać piękne, długonogie modelki. Z drugiej strony zwróciłem uwagę na starszą panią, która na wybiegu też się prezentowała. Pomyślałem, że może to i dobrze, że odchodzimy od kultu młodości i próbujemy pokazać również babcine piękno.

Wracając do spraw bardziej olimpijskich, spodziewałem się zapalenia znicza olimpijskiego gdzieś na Wieży Eiffla. Jednak zaskakujący pomysł z balonem bardzo mi się spodobał.

Uwięczenie wieczoru piękną pieśnią Edith Piaf w wykonaniu Celin Dion sprawiło, że poszedłem spać pełen dobrych myśli.




Gdy zaś wstałem rano i włączyłem internety... 🤦‍♂️






2 komentarze:

Etykiety

zdjęcia (2683) wiara (1105) podróże (947) polityka (704) Pismo Św. (692) po ślonsku (447) rodzina (413) Śląsk (408) historia (389) Kościół (361) zabytki (343) humor (299) Halemba (281) człowiek (245) książka (216) praca (208) święci (207) muzyka (200) gospodarka (175) sprawy społeczne (174) Ruda Śląska (146) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (105) filozofia (105) muzeum (97) Covid19 (89) miłosierdzie (89) środowisko (84) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (58) biurokracja (56) Papież Franciszek (55) Szafarz (45) dom (41) varia (37) teatr (33) św. Jacek (33) makro (7)