Dawniej nie przywiązywałem do Biblii tak dużego znaczenia.
Znałem ją głównie z kościoła z mszalnej Liturgii Słowa. Obszerne fragmenty też swego czasu przeczytałem.
Jednak.
Pomimo przejścia całej formacji oazowej, tzw. Namiot Spotkania, czyli rozważanie Pisma Świętego nigdy nie weszło mi w krew.
Coś drgnęło.
Dopiero kilka lat temu, podczas Seminarium Odnowy Wiary w naszej parafii zacząłem w czasie trwania rekolekcji codziennie sięgać po Biblię. Niestety, potem znów wróciłem do szarej rzeczywistości.
Teraz
Kilka miesięcy temu, zmobilizowałem się kolejny raz. Rozważam choćby z 15 minut dziennie. Kilka razy w tygodniu.
Czasem fragmentem Pisma Świętego się męczę. Czasem chłonę całym sobą. Czasem poruszy jedno zdanie. Czasem zachwycam się całym rozdziałem. Modlę się w ten sposób. To szczególny sposób kontaktu z Bogiem - Słowem.
Dziś nie wyobrażam sobie już życia bez Biblii. I niech tak zostanie.
Zachęcam, niezależnie od tego jaka jest Twoja historia ze Słowem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz