Chodzi mi po głowie zdanie usłyszane w kościele kilka dni temu, gdy ksiądz opowiadał o właśnie kanonizowanym Carlo Acutisie.
![]() |
Carlo Acutis w naszym kościele |
Kaznodzieja powiedział mniej więcej, że Carlo Acutis żył tak, że zasłużył na świętość.
Muszę powiedzieć, że moja wiara, moje przemyślenia, moje doświadczenie podpowiada mi coś zupełnie przeciwnego.
Świętość nie jest, jak to ktoś powiedział, nagrodą za dobre sprawowanie.
Świętość jest łaską, jest darmowym darem Boga.
Nikt ani Pier Frassati, ani Carlo Acutis, ani każdy z nas nie staje się świętym, bo mu się zamarzyło dobrze żyć, kochać Boga i ludzi i dostać się do Nieba.
Jestem przekonany, że to działa dokładnie na odwrót. To Bogu się zamarzyło, by nas stworzyć, zbawić, powołać do świętości i podzielić się z nami swoim szczęściem - Niebem.
To, co do nas należy, to tylko zrozumienie, jak bardzo nas Bóg ukochał, otwarcie się na tę Jego miłość i życie we wdzięczności za świętość, którą nas obdarza.
Dzisiejsi włoscy święci dobitnie pokazują, że to jest możliwe i dziś, w codzienności.
Świętości wszystkim życzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz