Właśnie zaczęło się spotkanie młodych Taizé w moim ukochanym Paryżu.
Byłem w stolicy Francji pół roku temu. Bo nic tam teraz po mnie - za stary już jestem.
![]() |
| Maj 2025 |
Pierwszy raz w życiu byłem za granicą na przełomie lat 1990/91. Wybrałem się wtedy do Czechosłowacji (wtedy było takie państwo), do Pragi właśnie na Światowe Dni Młodzieży wspólnoty Taizé.
Dzisiaj ludzie już tego nie rozumieją, ale ja pamiętam, jak drżącą ręką w pociągu na granicznej stacji podawałem oficerowi swój pierwszy paszport, wyrobiony parę tygodni wcześniej.
Pomimo mrozu modliliśmy się wtedy codziennie w wielkich ogrzewanych namiotach. Kuchnia polowa dostarczała nam posiłki. Spaliśmy w szkole gdzieś pod Pragą. Po samej stolicy Czech poruszaliśmy sie metrem (pierwszy raz w życiu wtedy coś takiego widziałem - w Warszawie metro powstało dużo później), na które mieliśmy darmowe karnety. Wszystko było perfekcyjnie zorganizowane.
Żył jeszcze wtedy Brat Roger i on prowadził wspaniałe rozważania. Zrobiłem mu nawet zdjęcie, ale gdzieś mi się po latach zagubiło. Modlitwy były przeplatane pięknymi kanonami i śpiewaliśmy wspólnie w różnych językach z rówieśnikami z różnych krajów Europy. Dla wiekszości nas z Polski to był pierwszy kontakt z ludźmi innych kultur, odmiennych zachowań, temperamentów - dziś nie do wyobrażenia.
Pamiętam, że na noclegu sąsiadowaliśmy w jednej sali z grupą Włochów. Dopiero na trzeci dzień się zorientowalem, że oni się wcale nie kłócą. Oni po prostu ze sobą tak głośno i ekspresyjnie rozmawiają.
Wtedy też zakochałem się w czeskiej Pradze. Miałem okazję później jeszcze do tego przepięknego miasta wracać.
![]() |
| Praga 2009 |
Życzę dzisiejszej młodzieży, by odkrywała, tak jak my wtedy, nowe światy. Dziś może już nie w sensie geograficznym, ale nowe światy modlitwy, wspólnoty, radości, piękna śpiewu i muzyki.
Pozdrówcie Paryż ode mnie


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz