Mój śp. dziadek Mateusz (bo tak mu mówiła Babcia, a w niemieckich papierach, gdy się rodził i chrzcił nie było rozróżnienia między Maciejem a Mateuszem) zmarł właśnie w uroczystość Piotra i Pawła w roku 1982.
![]() |
Dziadek Maciej Sąsała |
Dziadek był człowiekiem bardzo radosnym. W jego ustach nawet wspomnienia wojenne wyglądały, jak z filmów o Franku Dolasie, choć spędził ten straszny czas bez podróży po świecie.
Dziadek sypał śląskimi wicami (dowcipami), jak z rękawa. Grywał w skata. I był duszą towarzystwa. Często bywał zapraszany na wesela i inne uroczystości, bo wiadomo było, że przy nim wszyscy będą się dobrze bawić.
Jednocześnie Dziadek był... abstynentem. Jeździł do Krościenka, chyba osobiście znał ks. Blachnickiego i żywo angażował się w Krucjatę Wyzwolenia Człowieka.
No i dzień śmierci wybrał sobie tak, by na "dzień dobry" załapać się na niebiańską imprezę Piotra i Pawła.
No i myślę sobie, że przestał być abstynentem, wszak Pan Zastępów przygotował mu ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. (Iz 25, 6)
Do dziś w tym dniu uczestniczymy we Mszy Świętej za zmarłych z naszej rodziny.
Dobrej niedzieli Piotra i Pawła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz