Po moim ostatnim wpisie
KLIK, mój znajomy zadał całkiem uzasadnione pytania:
A islamizacja Europy?
Czy nie jesteśmy odpowiedzialni za upadek Kościoła Chrystusowego w Europie?
A co na to sumienie?
|
Minarety nad miastem (w Autonomii Palestyńskiej) |
Spróbuję odpowiedzieć, jak ja to rozumiem.
Nie jestem specjalistą od stosunków międzynarodowych. Wydaje mi się jednak, iż straszenie islamizacją Europy, przynajmniej w sensie dzikich hord tureckich czy tatarskich, które najeżdżały na nasz kontynent w dawnych czasach, jest w XXI wieku absurdalne. Jednocześnie mam świadomość, że świat współczesny jest coraz bardziej otwarty, a ludzie mobilni. Tej tendencji nie da się odwrócić. A już na pewno nie poprzez budowę murów i zasieków na granicach. Będzie pewnie tak, że stara, rozleniwiona i bezideowa Europa coraz bardziej się będzie kurczyć i będą ją wypierać kultury młode (wiekowo, choć nie tylko o demografię tu chodzi), pracowite, pełne świeżych idei. Czy będą to kultury islamskie? Nie wiem. Być może.
Jaka jest więc recepta, by się bronić przed islamizacją Europy? Z pewnością nie zamykanie granic - to iluzja. Jedyna recepta, to wykrzesać z nas Europejczyków młodość, energię, idee, kulturę, która od wieków sprawiała, że ten kontynent był światową awangardą.
Tak, my katolicy czy szerzej chrześcijanie jesteśmy odpowiedzialni za upadek Kościoła Chrystusowego w Europie.
Kościół jako instytucja od wielu wieków jest w Europie coraz słabszy. Od dawna nie ma już papieży, którzy namaszczają królów w poszczególnych europejskich krainach. Nie ma Państwa Kościelnego z armią. Nie ma biskupów, którzy są świeckimi książętami władającymi ziemiami i ludźmi. W niewielu miejscach Europy hierarchia ma dziś tak duży wpływ na sprawy polityczne, jak na przykład w Polsce. Można generalnie powiedzieć, że w tym sensie Kościół w Europie już dawno w znacznym stopniu podupadł i to bez większego udziału obcych. Sami Europejczycy tak poprowadzili swoje sprawy. Kościół w Europie podupadł i Kościół ... dobrze na tym wyszedł.
Tu jednak muszę przejść na poziom wiary. Dlaczego? Bo dla mnie Kościół to przede wszystkim wspólnota ludzi wierzących, a głębiej - Mistyczne Ciało Chrystusa. Na tym poziomie o upadek się nie boję, bo tu zadba o nas Bóg. Z drugiej strony nasza odpowiedzialność za Kościół tak pojmowany jest bardzo prosta: każde dobro, które w życiu realizujemy, ten Kościół umacnia. Natomiast każde zło, każdy grzech nasz Kościół osłabia i prowadzi do Jego - naszego upadku.
W tym miejscu dochodzimy do pytania o nasze sumienia. Skąd mam wiedzieć, jak zachować się zgodnie z sumieniem? Najprościej wrócić do ostatnio zacytowanego fragmentu słów Jezusa:
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie
Mt 25, 35
Nie da się chronić Europy przed islamizacją pokazując wyznawcom Allaha, że jesteśmy egoistycznymi, zamkniętymi w sobie, pozbawionymi zwykłych ludzkich odruchów, nieczułymi ludźmi.
Nie da się bronić Kościoła zaprzeczając wierze, której nas nauczył Jezus Chrystus.
Nie da się żyć zgodnie z sumieniem dzieląc ludzi na naszych i obcych.
Pozdrawiam
P.S. Powyższe nie oznacza, że nie mamy bronić się przed terrorystami, gwałcicielami, mordercami i innymi zagrożeniami. To powinniśmy robić zawsze niezależnie od tego czy te patologie pochodzą z islamu, kartelów narkotykowych z Ameryki, dalekowschodniej mafii, europejskich neonazistów, naszych lokalnych bojówek kiboli czy z jakiegokolwiek innego kierunku