Skąd się bierze bogactwo?
Z rozdawnictwa państwa? Z dotacji i dopłat z Unii Europejskiej? Z obietnic polityków? Z zaciąganych długów?
Bogactwo bierze się z... pracy.
W tym kontekście przeczytałem dziś:
Skąd się bierze bogactwo?
Z rozdawnictwa państwa? Z dotacji i dopłat z Unii Europejskiej? Z obietnic polityków? Z zaciąganych długów?
Bogactwo bierze się z... pracy.
W tym kontekście przeczytałem dziś:
Nowe osiedle na Halembie przy ul. Halembskiej:
Nowe domy |
Tak wygląda w praktyce zrównoważony rozwój, lokalna retencja deszczówki, ekologia, zielone osiedla, miejsce przyjazne dla rodzin, odchodzenie od betonozy, wysoki standard zagospodarowania terenu i inne tak modne współczesne trendy.
Przykro patrzeć
Mój łańcuszek ze Szkaplerzem |
Podug Marka
U Jezusa sebrali sie faryzeusze i poru uczonych we Piśmie, kerzy przibyli ze Jerozolimy. I prziuważyli, że nikere s Jego uczniōw siōngali po jodło zmazanymi, to jest niy ôbmytymi rynkami. Bo faryzeusze, i w ogle Żydy, trzimiōm sie tradycji starszych, niy jedzōm, jak sie rōnk niy ôbmyjōm, z ôtwarciym piyńści. I jak przidōm s rynku, niy jedzōm, jak sie przodi niy ôbmyjōm. Jes jeszcze mocka inkszych zwyczajow, kere przejōnli i kerych pilnujōm, jak ôbmywanie gorczkōw, dzbonkōw i miedzianych talyrzy.
Naczynia z Qumran - z czasów Jezusa (?) |
Toż spytali Go faryzeusze i uczone we Piśmie: "Czamu Twoje ucznie niy dziołajōm podug tradycje starszych, ino jedzōm zmazanymi rynkami?"
Ôdpedziōł im: "Po prŏwdzie pedzioł ô wos, ôbłudnikach prorok Izajosz, jak stoji napisane: Tyn lud czci mie wargami, a hercym je fort daleko ôdy Mie. A dyć czci Mie po prōżnicy, bo uczy ino przikŏzań wymyślonych bez ludziōw. Cŏfliście przikŏzania Boże, a trzimocie sie ludzkij tradycje".
Wtynczŏs zawołoł zaś ciźba ludziow do Sia i padoł do nich: "Suchejcie Mie mie wszyscy i spokopcie to! Nic niy włazi z zewnontrz do człeka, co by go mogło zrobić niyczystym; ino to co wyłazie z człeka, to go czyni niyczystym. Dyć ze wnyntrza, z ludzkigo herca pochodzōm złe myśli, niyrzond, kradziyjstwo, zabójstwa, cudzołóstwa, kciwość, cygaństwo, ôszustwo, wyłuzdanie, zowiść, soroństwo, pycha i gupota. Cołki to zło ze wnytrza pochodzi i sprowio, co człek je niyczysty".
Wczoraj wieczorem, pierwszy raz od wybuchu pandemii, wybrałem się do Filharmonii Śląskiej.
Muzyka wieczorna |
Grała Śląska Orkiestra Kameralna, zaczynając od Eine kleine nacht Musik oraz śpiewał Chór Filharmonii Śląskiej. Wszystkie utwory, od Mozarta po kompozytorów współczesnych, łączył temat: Muzyka wieczorna.
Jak to mam w zwyczaju, bilety kupiłem na ostatni moment i trafiłem do pierwszego rzędu, zachowując bezpieczny 1,5 m dystans do pierwszego skrzypka.
Niemal w środku Zespołu |
Pewnie inaczej słucha się muzyki z balkonu czy ze środka sali koncertowej, ale mnie dodatkowe dźwięki skrzypnięcia krzesła muzyka, sympatyczne kichnięcie wiolonczelistki czy oddechy dyrygenta nie przeszkadzały. Czułem się za to niemal jak członek Zespołu, czując ich więź. A dodatkowo byłem w stanie wychwycić nuty i wirtuozerię wykonania, których w innym miejscu pewnie bym nie dostrzegł.
O samej muzyce nic nie napiszę. Kto nie był - niech żałuje. Ja w każdym bądź razie cieszę się, że znów mogłem dotykać piękna, czasem się wzruszyć lub zachwycić. Sporo było też radości.
To był bardzo dobry muzyczny wieczór.
Filharmonia wieczorna |
Za chwilę rozpoczyna się nowy sezon artystyczny. Kto może - zachęcam.
Pozdrawiam
Ostatni raz na Jasnej Górze byłem niecałe 2 lata temu.
Jasna Góra - październik 2019 |
Lubię to miejsce, ale raczej poza "sezonem", gdy jest mało ludzi i można w spokoju wpatrywać się w Jej twarz.
Częstochowska |
Twoje oczy Maryjo są smutne. Często Cię zasmucam?
Prowadź mnie do Syna. Obym potrafił się Nim coraz bardziej zachwycać. Mam nadzieję, że na końcu mojej drogi, już nie z obrazu, a w niebieskiej rzeczywistości się do mnie uśmiechniesz.
Pozdrawiam
Podug Jona:
We synagodze we Kafarnaum Jezus pedzieli: "Moje Ciało je po prŏwdzie jedzyniym, a moja Krew je po prŏwdzie piciym".
Synagoga w Kafarnaum |
Mocka s Jego uczniow, kerzy to usłyszeli, gŏdało: "Ciynżko je ta gŏdka. Fto to umi suchać?"
Dyć Jezus wiedzioł, że Jego ucznie na to pomstowali i sie ich spytoł: "To wos gorszy? A jak zoboczycie Syna Człowieczego, jak wstympuje tam, kaj boł pryndzyj? Dyć Duch dŏwŏ życie; ciało na nic sie niy zdŏ. Słowa, kere żech wom pedzioł, som duchym i życiym. Ino że som s wami tacy, kerzy niy wierzom."
Jezus ôd poczōntku wiedzioł, kerzy niy wierzōm i fto mŏ Go wydać. Toż padoł: "Dyć skuli tego żech wōm pedzioł: Żŏdyn niy może prziś do Mie, jak mu to niy boło dane bez Ôjca."
Ôd tego czasu mocka Jego uczniōw ôdeszła ôd Niego i już s Nim niy chodziyli. Toż Jezus zapytoł Dwunastu: "Czy i wy kcecie pońść?"
Ôdpedzioł Mu Szymon Pyjter: "Pōnie, kaj pōdymy? Ty mŏsz słowa życiŏ wiecznego. A my uwierzyli i spokopiyli, że Tyś je Świynty Boży."
Jak już wcześniej wspominałem, książkę mojej Koleżanki z licealnej klasy przeczytałem podczas wakacji na Krecie.
Abigail na plaży w Malia |
Wakacje się skończyły, ale wspomnienia zostały. Wspomnienia książki też. I oczywiście w obu przypadkach są to dobre wspomnienia.
Dopytałem Autorkę czy miała okazję być w opisywanych przez siebie miejscach i wiem, że to jeszcze przed nią. Niesamowita jest wyobraźnia człowieka, ale też pewnie ciężka praca źródłowa, by przedstawić starożytne miasta w ten sposób, że ja czytając książkę, mogłem jeszcze raz przenieść się tam, gdzie raptem 1,5 roku temu byłem: Masada, Macheront, Petra, Jerozolima, a wcześniej Qumran, Cezarea Nadmorska i oczywiście Rzym.
Sporo radości sprawił mi fakt, że jeden z głównych bohaterów - Aaron to kolega po fachu. Choć po prawdzie, gdzie mi się tam równać do starożytnych inżynierów od akweduktów, wodociągów, fontann i dostarczania bieżącej wody do domów, warsztatów czy miejskich łaźni. We wszystkich odwiedzanych miejscach, a często to miejsca pustynne, podziwiałem obiekty wodociągowe, których pozostałości wytrawne oko jest w stanie znaleźć do dziś.
Widoczne otwory w skarpach twierdzy Masada to pozostałości systemu gromadzenia wody |
Nawet się z lektury czegoś nowego nauczyłem: nie miałem świadomości, że Jerozolima była w całej swojej przebogatej historii zasilana w wodę z jednego tylko źródła.
Generalnie lubię powieści historyczne, lubię dobrze opisane historie, lubię gdy są one osadzone w konkretnej kulturze, czasie i tak jak tu - w religii. Choć właściwie to nie jest dobrze powiedziane, że w religii. Z powieści, bardziej niż religia jako taka, tryska WIARA. Wiara pierwotnego Kościoła, pierwszych wyznawców Chrystusa, męczenników i tych, którzy zafascynowanie Zmartwychwstałym nieśli kolejnym pokoleniom, kolejnym ziemiom, kolejnym ludziom. Intuicje, sposób przekazania spraw bądź co bądź intymnych, delikatność opowieści są w tej książce po prostu piękne.
Jestem przekonany, że to jednak przede wszystkim niesamowita opowieść wiary samej Autorki, którą szczerze podziwiam. To wielki dar od Boga dla niej i dla nas czytelników.
Zapraszam do lektury
Po remoncie kuchni zostało mi sporo odpadów, między innymi takich po opakowaniach mebli - ze styropianu.
Gdzieś tam usłyszałem, że trzeba z tym pojechać do tzw. PSZOK-u.
PSZOK |
Ponieważ w naszym mieście, w Rudzie Śląskiej od kilku miesięcy mamy nowych operatorów i nowy system zbiórki odpadów, naczytałem się w internetach, że nic nie działa, że jeden wielki bałagan i generalnie jest słabo.
Mimo to, zapakowałem całe auto moich styropianów + dwie skrzynki jakiejś elektroniki i kabelków i z duszą na ramieniu pojechałem to oddać.
Na miejscu, wbrew obawom, okazało się, że musiałem wypełnić tylko jeden świstek, wjechać na wagę (styropian to chyba nic nie ważył), wypakować to we wskazanym miejscu, w drodze powrotnej znów przejechać przez wagę i po krzyku. Wszystko trwało jakieś 5 minut.
Uff! Co za ulga! Dzięki stosownym służbom, że temat jest ogarnięty. Jak ktoś w naszym mieście ma problem z odpadami, niech jedzie do PSZOKu - polecam.
Pozdrawiam
Święty Jacek, to jeden z moich ulubionych Świętych.
W Archidiecezji Katowickiej jest on między innymi patronem Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej - i bardzo dobrze!
Jest taka legenda, która mówi o tym, że kiedy podczas najazdu Tatarów na Kijów, gdy w czasie ucieczki św. Jacek zabrał z sobą z kościoła Najświętszy Sakrament, odezwała się do niego Matka Boża z figury: "Jacku, zabierasz Syna, a zostawiasz Matkę?" Ciężka figura stała się lekka i Święty mógł ją również ewakuować ze świątyni.
Św. Jacek |
Legenda ta jest o tyle piękna, co jednocześnie... głupia.
Nie, nie mam nic przeciwko Matce Bożej. Trzeba jednak nam, katolikom pamiętać, że wierzymy w Najświętszy Sakrament. Wierzymy, że w kawałku chleba przeistoczonym w Eucharystii jest rzeczywiście Jezus. To nasza największa wartość - Bóg z nami. Figura zaś czy obraz jest tylko wizerunkiem, przypomnieniem, wyobrażeniem - niczym więcej.
Obecność a figura to dwie nieporównywalne rzeczywistości.
Pozdrawiam
Wybraliśmy się wczoraj ekipą z firmy w góry.
Mógłby ktoś powiedzieć, że to najbardziej banalna droga: z Dębowca w Bielsku-Białej na Szyndzielnię i na Klimczok. A jednak i górski szlak, i bycie z sobą sprawiło nam sporo radości. I, co ciągle powtarzam, nasze Beskidy mają swój urok.
Na Szyndzielnię weszliśmy pieszo (!) |
Widoki pocztówkowe |
Po drodze na Klimczok |
Ludzi trochę było, ale nie aż tak, by nam w czymś przeszkadzało |
Klimczok |
Zejście do Szczyrku |
Do Kościoła na Górce przyszliśmy... z góry |
Następnym razem na Skrzyczne? |
Gdy w 2016 roku min. Macierewicz unieważnił kontrakt na zakup śmigłowców Caracale, myślałem, że Francuzi wytoczą nam proces i Polska będzie zmuszona zapłacić spore odszkodowanie za zerwanie umów. Myliłem się.
Przynajmniej oficjalnie nic takiego się nie stało.
Czy na pewno nic się nie stało? Fakty są takie, że do dziś dnia ani Caracali, ani Herculesów, ani innych śmigłowców Polskie Wojsko nie otrzymało (nie licząc jakichś tam pojedynczych sztuk). Dlaczego? Bo przestaliśmy być dla świata wiarygodnym partnerem.
Nie mam pojęcia czym skończy się #lexTVN. Być może niczym. Może do uchwalenia ustawy nie dojdzie. A może pójdziemy na zwarcie i efekt końcowy będzie taki, że Discovery wycofa się z polskiego rynku medialnego.
Jedno jest pewne. Znowu dorzucamy kolejny kamyczek do obniżenia naszej wiarygodności w oczach świata - tym razem Ameryki.
Po co sobie to robimy? Nie wiem.
Przykro patrzeć
Może warto w kilku słowach podsumować tegoroczny urlop.
Gdzieś tam na fb napisałem, śmiejąc się sam z siebie, że wakacje mnie odmieniły.
Jak się poczesałem, to zmiana nie jest aż tak widoczna :) |
Szczerze mówiąc, przez wiele miesięcy nie myślałem, że w ogóle w tym roku gdzieś pojedziemy. Gdy się więc jednak udało, drobne uciążliwości covidowe podczas podróży i na miejscu, nie mogły mi odebrać radości letniego wyjazdu.
Na Krecie byliśmy po raz trzeci. Jednak dla mnie obecny czas był wyjątkowy.
Jeśli miałbym podsumować jednym wyrażeniem, to byłaby to WOLNOŚĆ.
I to wolność w dwóch aspektach. Najpierw udało mi się (z drobnymi wyjątkami) uwolnić od codziennych trosk, obowiązków, problemów zawodowych i wszelkich innych.
Ale jeszcze chyba ważniejsza była wolność nie tyle od, a wolność do.
Sam (oczywiście razem z żoną) w wolności decydowałem, co chcemy robić, jak czas wykorzystać, na co te 2 tygodnie poświęcić. Co prawda poprzednie razy byliśmy w zachodniej części Krety, a teraz bardziej na wschodzie, ale tym razem nie miałem planów, a przez to nie czułem się zobowiązany zobaczyć, zwiedzić, podziwiać konkretnych miejsc. Właściwie dopiero rano przy śniadaniu decydowaliśmy, co będziemy robić: pójdziemy na plażę, gdzieś pojedziemy autobusem czy wypożyczymy auto. I wszystko było bez spinki, bez pośpiechu. To były też chyba nasze pierwsze wakacje bez przyrządzania sobie jedzenia. Śniadanie, zresztą przepyszne i w niesamowicie przyjaznej atmosferze naszej Gospodyni, mieliśmy zapewnione w hoteliku. Gdy w ciągu dnia byliśmy głodni, szliśmy coś zjeść do jednej z dziesiątek restauracyjek. Jeśli mieliśmy ochotę na lody czy soczek, to raczyliśmy się tego typu delicjami.
Nie czując się do niczego zobowiązany, starałem się cieszyć każdą chwilą. Przepiękne krajobrazy, lazur morza, wysokie góry dają poczucie wolności.
Lubię też przyglądać się ludziom: na plaży jest możliwość podziwiania piękna ludzkiego ciała. Można oczywiście patrzeć pożądliwie, ale myślę, że to jest mój wybór wolności, gdy podziwiam piękno kobiet i wielbię w tym Boga, ich Stwórcę.
W czasie roku nie ma takiej możliwości z oczywistych przyczyn. Na wakacjach właściwie 24 h/d spędzaliśmy z żoną we dwoje. Wolność do bycia z drugim człowiekiem - tym najbliższym, to wielki dar. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu udało nam się do siebie zbliżyć i umocnić naszą miłość.
Pewnie aspektów wolności przez ostatnie 2 tygodnie można opisać jeszcze wiele, ale pozostańmy przy powyższych.
Wolność, to wielki dar - chyba coraz bardziej to odkrywam.
Pozdrawiam
Jestem trzeci raz na Krecie i ciągle mnie to zachwyca.
Eucharystia, którą - i dobrze - traktujemy z namaszczeniem, to po grecku Dziękczynienie. Ale Dziękczynienie to też wzniosły wyraz.
A faktycznie Ευχαριστώ mówimy po śniadaniu, w sklepie i w setce zwykłych okoliczności, bo to po prostu "dziękuję".
Myślę, że Pan Bóg chce być dla nas taki zwyczajny, codzienny, jak proste słowo "dziękuję".
Ευχαριστώ |
Przecież zostawił Siebie w kawałku powszedniego chleba:
Dobrej niedzieli!