Strony

piątek, 20 sierpnia 2021

Abigail

Jak już wcześniej wspominałem, książkę mojej Koleżanki z licealnej klasy przeczytałem podczas wakacji na Krecie.  

Abigail na plaży w Malia

Wakacje się skończyły, ale wspomnienia zostały. Wspomnienia książki też. I oczywiście w obu przypadkach są to dobre wspomnienia.


Dopytałem Autorkę czy miała okazję być w opisywanych przez siebie miejscach i wiem, że to jeszcze przed nią. Niesamowita jest wyobraźnia człowieka, ale też pewnie ciężka praca źródłowa, by przedstawić starożytne miasta w ten sposób, że ja czytając książkę, mogłem jeszcze raz przenieść się tam, gdzie raptem 1,5 roku temu byłem: Masada, Macheront, Petra, Jerozolima, a wcześniej Qumran, Cezarea Nadmorska i oczywiście Rzym.  

Sporo radości sprawił mi fakt, że jeden z głównych bohaterów - Aaron to kolega po fachu. Choć po prawdzie, gdzie mi się tam równać do starożytnych inżynierów od akweduktów, wodociągów, fontann i dostarczania bieżącej wody do domów, warsztatów czy miejskich łaźni. We wszystkich odwiedzanych miejscach, a często to miejsca pustynne, podziwiałem obiekty wodociągowe, których pozostałości wytrawne oko jest w stanie znaleźć do dziś.

Widoczne otwory w skarpach twierdzy Masada to pozostałości systemu gromadzenia wody

Nawet się z lektury czegoś nowego nauczyłem: nie miałem świadomości, że Jerozolima była w całej swojej przebogatej historii zasilana w wodę z jednego tylko źródła.


Generalnie lubię powieści historyczne, lubię dobrze opisane historie, lubię gdy są one osadzone w konkretnej kulturze, czasie i tak jak tu - w religii. Choć właściwie to nie jest dobrze powiedziane, że w religii. Z powieści, bardziej niż religia jako taka, tryska WIARA. Wiara pierwotnego Kościoła, pierwszych wyznawców Chrystusa, męczenników i tych, którzy zafascynowanie Zmartwychwstałym nieśli kolejnym pokoleniom, kolejnym ziemiom, kolejnym ludziom. Intuicje, sposób przekazania spraw bądź co bądź intymnych, delikatność opowieści są w tej książce po prostu piękne. 

Jestem przekonany, że to jednak przede wszystkim niesamowita opowieść wiary samej Autorki, którą szczerze podziwiam. To wielki dar od Boga dla niej i dla nas czytelników.


Zapraszam do lektury





2 komentarze:

  1. Andrzeju, prawdziwa radość ogarnia moje serce.
    Cóż może lepiej wynagrodzić trud i wyobraźnię autora, jeśli nie ciepłe słowa o jego pracy?
    Celowo nie wspomniałam o wiedzy, bo ta u mnie mikroskopijna, właściwie pomijalna...
    Nie nabyłam nawet podstawowej wiedzy przekazywanej dzieciom na religii (bo nie uczęszczałam na takie lekcje). Do Kościoła też długie lata było mi nie po drodze. Nie odwiedziłam również żadnych z miejsc, które opisuję w powieściach. Moja praca, jako autora, bazuje na głębokiej wierze, wiedzy zdobywanej na bieżąco, pewnej pierwotnej intuicji i na... fantazji (mam nadzieję, że zrównoważonej ;-).
    Cieszę się więc ogromnie, jeśli moje książki są ciepło przyjmowane i otrzymuję serdeczny komentarz zwłaszcza zaś od Czytelnika, który teologię ma w małym palcu!
    Dziękuję, dziękuję i raz jeszcze dziękuję za słowa uznania.
    Bóg zapłać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza koleżanka z klasy (moja żona) podarowała mi kiedyś Pismo Święte z cytatem z kard. Wyszyńskiego: "Jest tyle dróg do Boga, ilu jest ludzi na ziemi".
      Fascynujące są te nasze historie. I mówię tez o swojej, bo ile ja się musiałem nanawracać, by dojść do tego miejsca, w którym jestem dzisiaj (a ile jeszcze przede mną?). Twoja zaś historia, wnioskuję z książek, to jest w ogóle Boży majstersztyk - i chwała Mu za to!
      Niech nas dalej prowadzi

      Usuń