Strony

sobota, 29 lutego 2020

Wielki Post 2020

Początek Wielkiego Postu zastał mnie na służbowym wyjeździe w Warszawie.

Warszawa

Ostatnio dużo się dzieje. Mój tydzień pracy na przykład wyglądał tak:
  • Poniedziałek - Opole
  • Wtorek - Warszawa
  • Środa - Warszawa / Włocławek
  • Czwartek - szkolenie w Chorzowie
  • Piątek - Warszawa
Ciągle gonitwa. Spotkania. Aktywności. Problemy. Tłumy wokół


Jak w tej sytuacji wejść w Wielki Post? Jak odnaleźć siebie? Jak się wyciszyć?

Co zrobić, by znaleźć się na Pustyni?

Pustynia Judzka - widziana w styczniu

Jak spotkać Boga?




Pozdrawiam






 



czwartek, 27 lutego 2020

Koronawirus a nasza wiara

Widzę w internetach coraz więcej odniesień potencjalnej (albo już rzeczywistej) epidemii do naszej wiary. 

Między innymi znalazłem taką wypowiedź pewnego Franciszkanina, która wydaje mi się dość symptomatyczna:



Pozwolę sobie skomentować. To moje zdanie i nie muszę mieć racji, ale tak to widzę:

Tak, koronawirus to bolesny test naszej wiary. Każdy z nas, gdy staje w niebezpieczeństwie śmierci, dosięga go "test wiary" - to naturalne i nieuniknione na progu nieśmiertelności.

Czy Włochy i następne kraje się pogubiły? Nie wiem. Trudno mi oceniać i nie chcę tego robić. Jeśli są zamknięte tylko kościoły, a inne masowe imprezy trwają - faktycznie byłoby to absurdalne. Jeśli natomiast na jakimś obszarze są zakazane wszelkie zgromadzenia, nie widzę powodu, by nie miały one dotyczyć miejsc sprawowania kultu.

Tak, wierzę głęboko, że trzeba błagać Boga o pomoc, bo nie dajemy sobie rady. Trzeba też Bogu nie przeszkadzać w ratunku. Jeśli przy dzisiejszej wiedzy sanitarno-epidemiologicznej dochodzimy do wniosku, że lepiej ograniczyć kontakty, to trzeba to zrobić. Wiemy, że Bóg istnieje poza czasem i przestrzenią. Można trwać na adoracji przed Nim siedząc w swoim pokoju.

Mówi Franciszkanin: "Nie wierzymy w to, że jesteśmy w stanie uprosić Boga o nadzwyczajną pomoc". Nie umiem powiedzieć czy moja wiara jest tu mocna czy słaba. Wierzę jednak, że Bóg wie czego nam potrzeba, niezależnie od tego czy Mu o tym przypomnimy czy nie.

Owszem smutne, że nie uczymy się z historii. A historia jest taka, że Bóg zawsze się o nas troszczył - trzeba tę wiarę w sobie pobudzać. Historia też jest taka, że część epidemii z przeszłości prawdopodobnie prędzej by wygasła, gdyby nie zgromadzenia tłumów (nawet tych pobożnych). Z tym, że wtedy ludzie jeszcze nie wiedzieli co to bakteria lub wirus.

Mądremu dość. 



Pozdrawiam




Jordania - stolica mozaiki

Myślę, że każdy wie, co to jest mozaika. To piękny kolorowy obraz stworzony z małych kamyczków.

Jordańska Mozaika

Podczas pobytu w Jordanii mieliśmy okazję odwiedzić mały warsztat wytwarzania mozaik.

Mosaic workshop

To niesamowite rękodzieło zapewne wymaga wielkiej cierpliwości.

Kamyczek do kamyczka

Warsztacik nie był duży. Z biedą zmieściliśmy się w jego środku.

O ich pracy opowiadała nam Polka, która tam pracuje

Po opowieści otworzono drzwiczki do przywarsztatowego sklepiku i... opadły nam szczęki.

To tylko niewielki fragment "sklepiku"

Można tam było kupić wszystko, co tylko się da wykonać z małych kamyczków i nie tylko to. Można kupić, pod warunkiem posiadania odpowiedniej ilości dinarów (mogą też być, ale w większej ilości dolary, bo 1 dinar = 1,5 $).

O cenę takiego maleństwa nie warto pytać

Z racji ceny ten zestaw nie nadaje się do trzymania w ogródku, by zjeść na nim grilla

Ale à propos powyższego stołu zauważyłem, że przedstawiony na nim motyw odpowiada starożytnym mozaikom, które oglądaliśmy godzinę wcześniej w kościele na Górze Nebo.

Kościół na Górze Nebo

To się nazywa tradycja - mozaiki od tysięcy lat.



Pozdrawiam






środa, 26 lutego 2020

Wanielijo po ślōnsku #135

Podug Mateusza:


Pōn Jezus pedzieli dlŏ swojich uczniōw:


Dejcie pozōr, cobyście roztōmajtych pobożności niy ônaczyli skuli ludziōw, coby wos kwolyli, bo mogecie ô mały figel niy erbnōńć tego, co wosz Ôjciec w niebie dlŏ wos narychtowoł.


Jak dŏwŏsz fechciŏrzowi złotek pod kościołym abo kaj indzij, niy tromb ô tym wszyjskim, jak ôszkliwce, coby ich ludzie kwolyli. Dyć wōm godom: ci już swōj geltak wziōnli. Ty, jak kcesz biydokowi pomoc, niych twoja lewica niy wiy, co ônaczy prawica i wszyjsko zrōb po cichu, bez szumu. A Ôjciec twōj, kery wszyjsko wiy, do ci curik.


Jak rzykŏcie, niy bydźcie jak ôszkliwce. Ja, ôni to się aszōm swojim rzykaniym we kościołach, na pōńciach i kaj bądź, coby wszyjske widzieli. Dyć wōm godom: ci już swōj geltak wziōnli. Ty, jak kcesz porzykać, zawrzyj się u sia w izbie i rzykej do twojigo Ôjca, kerego przeca tyż niy widać. A Ôjciec twōj, kery wszyjsko wiy, do ci curik.


Jak wos weźnie na poszczynie, niy bydźcie niyherske jak ôszkliwce. Robiōm się ôni smutno mina, coby wszyjske widzieli jake s nich pokutniki. Dyć wom godom: ci już swoj geltag wziynli. Ty, jak pościsz, umyj się gymba, zrob sie gryfny friz, coby żodyn niy mog się spokopić, że postujesz. A Łojciec twoj, kery wszyjsko wiy, do ci curik.

Postny friz?



Ôstōńcie z Bogiym



wtorek, 25 lutego 2020

Śledź w grochówce

W ramach śledzika właśnie zjadłem gęstą, tłustą, przepyszną grochówę z kawałkiem grillowanej kiełbasy w Zapiecku naprzeciw Warszawskiej Archikatedry.

Grochówki nie ma na zdjęciu, bo już zjedzona

Takie to moje bardzo intensywne przygotowania do Wielkiego Postu.




Pozdrowienia z Warszawy





poniedziałek, 24 lutego 2020

W 2 tygodnie do Wersalu

Wczoraj wieczorem wybrałem się na koncert do Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach.

Pogoda była paskudna. Cały dzień lało. To co będę w domu siedział.

Mimo depresyjnej aury na zewnątrz, Muzykom humor dopisywał.

Martyna Pastuszka, Anna i Krzysztof Firlus 

Wczoraj przedstawiali muzykę, jaka królowała we Francji na dworze Ludwika XIV - le Roi-Soleil

Barok w pełnej krasie. Na dodatek przedstawione Trio to wybitni specjaliści od muzyki dawnej, którą wykonują na historycznych instrumentach. Trochę o nich opowiedzieli. Pani Martyna Pastuszka ma do dyspozycji siedemnastowieczne skrzypce. Anna Firlus gra na klawesynie, natomiast jej mąż na violi da gamba. Jakby tego było mało, tak sobie myślę, że są trochę muzycznymi archeologami. Znajdują gdzieś dawne utwory, których nikt już nie wykonuje i nadają im drugie życie.

To, co mnie wczoraj zszokowało, to informacja, że jedną z przedstawionych suit, jak się nie mylę, Louisa-Josepha Marchanda, której nie znajdziemy na żadnym nagraniu, ani w innych współczesnych opracowaniach, zaczęli ćwiczyć i interpretować raptem 2 tygodnie temu. Mnie się to w głowie nie mieści, jak w ciągu kilkunastu dni można stworzyć tak piękną muzyką, jaką się wczoraj z nami podzielili.

Muzyka prosto z Wersalu

Są po prostu genialni!




Pozdrawiam


P.S. Zdjęcia z komórki





niedziela, 23 lutego 2020

Wanielijo po ślōnsku #134

Podug Mateusza:

Jezus pedzieli do swojich uczniōw:
Słyszeliście, że pedziano: "Ôko za ôko a zōmb za zōmb". A Jŏ wōm godom: Niy sztrabujcie zła: jak cie fto piźnie w papel z prawyj, nastŏw sie z lewyj. Tymu, kery chce sie s tobōm prawować ô twōj szaket, dej mu tyż mantel. Ftoś ci kŏże iś s nim tauzyn krokōw, maszyruj dwa tauzyny. Dej tymu, co prziszoł po prośbie i niy wyciepuj tego, co kce wziōńć ôd ciebie na borg.

Słyszeliście że pedziano: "Bydziesz pszoł swojimu bliźniymu", a niyprzŏciela bydziesz niynŏwidziōł.

A Jŏ wōm godom: Pszajejcie waszym niyprzŏcielom i rzykejcie za tych, co wōm robiōm naskwol, cobyście prziszli do tego, że bydziecie synami waszego Ôjca, kery je w niebie. Dyć Ôn sprawiŏ, że klara blyndzi na złych, a na dobrych tyż, i Ôn posyłŏ dyszcz na sprowiedliwych i niysprowiedliwych.

Ôn sprawiŏ, że klara blyndzi na złych, a na dobrych tyż

Jak pszajecie ino tym, kerzy wōm pszajom, jakigo geltu sie za to spodziywŏcie? Dyć i chachory tak robiōm. I juzaś, jak piyknie sie kłoniocie ino swojim, toż to niy ma dziwne. Dyć i pogany tak samo ônaczōm.


Bydźcie zaś wy take perfekt, jak perfekt je Ôjciec wasz niybieski.






Ôstōńcie z Bogiym






sobota, 22 lutego 2020

Niepotrzebna frustracja Polską

Tak mi chodzą po głowie fragmenty Starego Testamentu czytane podczas Mszy Św. w ostatnich tygodniach.

To, że Dawid scalił Żydów i zasiadł na królewskim tronie, było dla mnie jasne. To, że jego syn, Król Salomon, dzięki swojej legendarnej mądrości, wzmocnił państwo i wybudował Świątynię Jerozolimską jest oczywiste.

Wzgórze Świątynne w Jerozolimie, gdzie ze Świątyni nie został kamień na kamieniu


Jakoś mi się wydawało, że po tych dwóch wielkich przywódcach, Izrael cieszył się swoją potęgą i rozkwitem przez długi okres czasu. 

Prawda jest jednak brutalnie inna. Gdzieś mi umknęło, że już - niby taki mądry - król Salomon, pod koniec swojego panowania, "odwrócił się od Pana, Boga izraelskiego". Zaś zaraz po jego śmierci, Królestwo Dawida rozpadło się na dwa wrogie obozy. Jego syn Roboam, głównie ze względu na zbyt wysokie podatki, utracił władzę nad dziesięcioma z dwunastu pokoleń Izraela. Odtąd Żydzi podzielili się na dwa zwalczające się królestwa: Judy i Izraela.


Dlaczego o tym wspominam? Bo oczywiście zachowując proporcje i pamiętając, że Polacy to żaden "Naród Wybrany", odnoszę to do dzisiejszej sytuacji w naszym kraju.


Wydawało mi się, że po tak wielkich wydarzeniach, jak zbudowanie ruchu Solidarności, po czasach tryumfu, gdy udało się obalić komunizm, korzystając z dorobku wielkich Polaków, że wspomnę właśnie wynoszonego na ołtarze kard. Wyszyńskiego i przede wszystkim św. Jana Pawła II, będziemy mogli przeżywać rozkwit i cieszyć się pięknem Polski na kolejne pokolenia.

Tymczasem z międzyludzkiej solidarności zostały zgliszcza. Podzieliliśmy się na dwa wrogie obozy i skaczemy sobie do gardeł.
Obaliliśmy komunizm, weszliśmy do rodziny wolnych narodów Zachodniej Europy i... robimy wszystko, by tę wspólnotę rozbić.
Postawiliśmy Świętemu Papieżowi setki pomników i zapomnieliśmy o jego wskazaniach.


Bardzo mnie to frustruje. Być może niepotrzebnie.



Może po prostu trzeba się z tym pogodzić, że tak jest. Nie takie cuda jak u nas działy się 3000 lat temu w Izraelu, a zaraz po nich wszystko upadło. To co dopiero u nas.




Pozdrawiam





piątek, 21 lutego 2020

Największa przygoda mojego życia

To było dokładnie 5 lat temu - 21 lutego 2015.

Właściwie nic z tego, co się stało, nie miało prawa się wydarzyć.

Zupełnie przypadkiem i zupełnie z innego powodu znalazłem się w Izraelu. Gdyby nasze szkolenie z hydrauliki skończyło się dzień wcześniej, do Jerozolimy w ogóle byśmy nie pojechali z powodu... śnieżycy. Kto mógł w ogóle zakładać, że żydowski Przewodnik, w ciągu tych kliku godzin, które spędziliśmy w Świętym Mieście, zaprowadzi nas do Bazyliki Świętego Grobu.

Dziś wydaje się to niewiarygodne, ale wtedy dopiero na samej Golgocie zdałem sobie sprawę, gdzie jestem. Nawet teraz po 5 latach nie potrafię o tym myśleć bez ogromnego wzruszenia.

Nie mogłem się na to przygotować. To było dla mnie absolutne zaskoczenie. Nagle uświadomiłem sobie, że właśnie tutaj gdzie stoję, mój Zbawiciel oddał za mnie Swoje życie.


Golgota - 21.02.2015

Mogę dotknąć tego miejsca. Mogę Jezusowi powiedzieć właśnie tutaj, po prostu - dziękuję. 


Tuż obok znajduje się Jego grób - pusty! Bo zmartwychwstał. Bo zwyciężył śmierć. ON żyje!

Pusty Grób - 21.02.2015

Chciałbym zakrzyknąć: Alleluja! Choć słowa więzną gdzieś w gardle, bo tu zostaje mistyczna, uroczysta cisza. Jakby powtarzał to, co wtedy 2000 lat temu po Zmartwychwstaniu: "Pokój wam!"

Cisza Bożego Grobu

Po chwili musieliśmy iść dalej. Nie szkodzi, że tak krótko. Tego szczęścia, tych kilku chwil, które - jak wierzę - podarował mi Pan z Sobą, jako Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym, nikt mi już nie zabierze.

Po wyjściu, żeby zostać w biblijnym słownictwie, "jakby łuski opadły z moich oczu". Teraz sobie przypomniałem, że znam to miejsce ze zdjęć, z filmów, z oglądanej pielgrzymki św. Jana Pawła II.

Przed Bazyliką Bożego Grobu

Byliśmy potem jeszcze pod Ścianą Płaczu, pod Knesetem i w innych ciekawych miejscach, ale to już nie miało większego znaczenia.


Gdy po całym intensywnym dniu, późną nocą, znalazłem w hotelowym pokoju odrobinę samotności, gdy zerknąłem na zdjęcia, by upewnić się, że faktycznie kilka godzin temu TAM byłem... rozpłakałem się jak dziecko.


To była największa przygoda mojego życia. Spotkałem Zmartwychwstałego




Pozdrawiam








czwartek, 20 lutego 2020

Muzułmańskie dobro

Wczoraj chwaliłem bardzo konkretnych Chrześcijan z Ziemi Świętej: KLIK

Dziś nieco inna historia, też o dobrych ludziach.

Pierwszy raz w życiu byłem w muzułmańskim kraju, jakim jest Jordania. Nasz Przewodnik zapewniał nas, że jest to kraj bezpieczny dla gości i otwarty na turystów. Nie wiem jakby było podczas samodzielnego poruszania się po okolicy, ale w grupie i z lokalnym opiekunem faktycznie nic nam nie groziło (może poza fantazją kierowcy - choć w śniegu jechał bardzo ostrożnie).

Jordania to raczej mały i biedny kraj. Mieszka w nim trochę ponad 7 mln osób, z czego prawie połowa w stolicy, czyli w Ammanie. Nie ma się co dziwić, bo większość powierzchni tego królestwa zajmuje pustynia. Zresztą niedobory wody to główny problem państwa. Ponad 97% ludności wyznaje islam. Patrząc według wartości PKB, Jordania jest 15 razy biedniejsza od Polski.

Wyobraźcie sobie, że ten mały, biedny, muzułmański kraj w ostatnich latach przyjął u siebie 1,4 mln uchodźców, głównie z sąsiadującej, ogarniętej od lat wojną, Syrii.

Obóz uchodźców?



Niesamowita jest ich postawa. Godna wielkiego szacunku i naśladowania.





Pozdrawiam






środa, 19 lutego 2020

Przyjaciele z Kany Galilejskiej

W Państwie Izrael chrześcijanie nie mają najłatwiejszego życia. 

Część z nich żyje po prostu z turystów, z pielgrzymów. Kupowanie ich rękodzieła, ich usług, to też jakaś forma pomocy. Bez tego - kto wie - może wszyscy by wyemigrowali z Ziemi Świętej za chlebem. Obyśmy nie doczekali czasów, gdy w ojczyźnie Chrystusa nie będzie w ogóle chrześcijan.

Mamy w Kanie Galilejskiej zaprzyjaźnioną chrześcijańską rodzinę, która najzwyczajniej na świecie, po drodze do kościoła cudu przemiany wody w wino, sprzedaje nawet nie wino, a pyszne, świeżo tłoczone soczki z pomarańczy czy z granatów.

Przyjaciele z Kany Galilejskiej

Cieszymy się, że choć w ten sposób możemy ich wspierać. 

Soczek z granatów - bajka!

Trochę nam 2 lata temu ks. Tomek o nich opowiadał. Nie mają łatwo. Żeby wykształcić dzieci muszą ich posłać do Europy, bo na izraelskie studia nie mają szans się dostać. A to oczywiście sporo kosztuje. Z pewnością za to nie narzekają na deficyt radości i życzliwości do nas pielgrzymów.

Wyobraźcie sobie, że pomimo swoich własnych problemów, ci Państwo właśnie wymyślili rzecz absolutnie niesamowitą. 

Postanowili ufundować pielgrzymkę do Ziemi Świętej jakimś niezamożnym osobom z Polski, którzy sami nie mogliby sobie pozwolić na taką wyprawę.

Rozumiecie? Oni, którzy sami potrzebują pomocy, chcą pomóc innym. Mnie to po prostu powala. 


To jest prawdziwe świadectwo chrześcijańskiego życia!
Trzeba nam się od nich uczyć.




Pozdrawiam







wtorek, 18 lutego 2020

Pokusa apolityczności

Od jakiegoś czasu mam taką pokusę, by przestać zajmować się polityką.

Góra Kuszenia

Może faktycznie, jako chrześcijanin, jako katolik powinienem nie komentować tu na blogu czy na facebooku spraw politycznych. Byłoby wtedy dużo prościej. Po pierwsze znacznie zmniejszyłby się odsetek ludzi, którzy mają mi coś za złe. Po drugie nie miałbym wielu dylematów moralnych. Po trzecie mógłbym udawać człowieka dużo bardziej pobożnego. Po czwarte mógłbym może w przyszłości liczyć na jakąś karierę polityczną, a tak, z wygłaszanymi publicznie poglądami - nie mam szans - to akurat bardzo głupi argument. Po piąte...

I tak sobie myślę, że pewnie byłoby lepiej, gdybym opisywał tu tylko pobożne historie, pokazywał święte obrazki i opowiadał o królestwie niebieskim.

Taka pokusa.


To jak, ulec pokusie, czy się jej przeciwstawić?


Przecież życie chrześcijanina, katolika nie polega na tym, by mnie wszyscy lubili. Nie chodzi o to, by unikać dylematów moralnych, a o to, by zawsze wybierać prawdę, dobro i piękno. Udawanie bardziej pobożnego zawsze na końcu okazuje się antyświadectwem. 

Najbardziej pobożne historie oderwane od rzeczywistości, od realizmu życia mogą - moim zdaniem - przynieść większą krzywdę niż pożytek. Święte obrazki nie są święte przez dorysowanie aureoli, ale przez przedstawianie ludzi z krwi i kości, którzy kochają Boga i ludzi. Królestwa niebieskiego nie da się budować w chmurach. Albo będziemy z Bożą pomocą je tworzyć tu na ziemi, albo nie będzie go wcale.


Polityka to też jakiś kawałek naszego życia. Pewnie nie najważniejszy, ale nie da się od niego uciec. Jeśli dzieje się w niej źle - trzeba na to zwracać uwagę. Również z perspektywy wiary. Jeśli dobrze - trzeba umieć się tym ucieszyć (tu pewnie mam największe zaległości, bo zawsze łatwiej narzekać).



Czy mam rację? Nie wiem.



Póki nie rozeznam sam inaczej lub ktoś mnie nie przekona, będę się starał pokusie nie ulegać.






Pozdrawiam






poniedziałek, 17 lutego 2020

Wzgórze Świątynne w Jerozolimie

Zgodnie z Jezusowym proroctwem, ze wspaniałej starożytnej Świątyni Jerozolimskiej nie został kamień na kamieniu.

Centrum Jerozolimy - Centrum Wielkich Religii


No, może fragment Muru Zachodniego się uchował lub został odbudowany, a który stanowi najświętsze miejsce dla Żydów, popularnie zwane Ścianą Płaczu.

Samo Wzgórze Świątynne w dzisiejszych czasach należy do Muzułmanów. To tutaj znajduje się Złota Kopuła - Kopuła Skały - najbardziej charakterystyczny obiekt w panoramie Jerozolimy.

2 lata temu stanęliśmy w długiej kolejce, by wejść na Wzgórze Świątynne i... zrezygnowaliśmy, bo szkoda było czasu. W zeszłym miesiącu, jakimś cudem (może dlatego, że nazajutrz miał być w Jerozolimie Putin i chyba było mniej gości), gdy podeszliśmy do wejścia (bramki, sprawdzanie bagaży, itp.) nie było tam w ogóle ludzi.

Wchodzi się taką dziwną rampą nad Ścianą Płaczu

Zresztą z rampy sama Ściana Płaczu prezentuje się doskonale.

Ściana Płaczu

Muszę powiedzieć, że mnie też serce szybciej biło, gdy miałem świadomość, że zaraz znajdziemy się w miejscu, gdzie kiedyś stała Świątynia Salomona z Arką Przymierza, gdzie Bóg zamieszkał ze Swoim Ludem.

Czy to pozostałości ze Świątyni Jerozolimskiej? Nie wiem

Jak wspomniałem, dziś to miejsce święte dla Muzułmanów. Najważniejsze po Mekkce. Złota Kopuła jest wybudowana nad skałą na której Abraham miał ofiarować Bogu swojego syna Izaaka (Muzułmanie chyba twierdzą, że Ismaela). Naprawdę robi wrażenie.


Złota Kopuła

Do środka nie udało nam się wejść, ale podobno jest to bardziej pomnik niż miejsce kultu. Gdyby jednak odwrócić się w drugą stronę, to, nie z tak okazałą kopułą, ale właśnie tam, znajduje się najważniejszy meczet Jerozolimy Al-Aksa.

W tle Meczet Al-Aksa

Po chwili - tam tak jest - kazano nam miejsce opuścić. Jednak wrażenie tych kilkunastu minut na Wzgórzu Świątynnym Jerozolimy we mnie pozostało. Nawet właśnie wtedy na chwilę zza chmur wyjrzało słońce, byśmy mogli podziwiać jego odbicie w Złotej Kopule.

Kopuła Skały, a po prawej na horyzoncie Wzgórze Oliwne 

Cieszę się, że mogłem tam być. 


Przed Kopułą Skały


Niech dobry Bóg, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg Ismaela, Bóg chrześcijan - wszystkim nam błogosławi i obdarzy swoim pokojem.





Pozdrawiam






niedziela, 16 lutego 2020

Wanielijo po ślōnsku #133

Podug Mateusza:


Jezus pedzieli do swojich uczniōw: Jak wasza sprowiedliwoś niy bydzie bardzij wielko niźli u wyuczonych we Piśmie abo faryzeuszōw, niy wleziecie do krōlestwa niybieskego.


Słyszeliście, że pedziano przodkom: "Niy zabijej", a fto by kogoś zabiōł pōdzie pod sond. Dyć Jŏ wōm godom: Kożdy, kery sie gorszy na swojego brata, pōdzie pod sond.

We Wrocławiu


Słyszeliście, że pedziano: "Niy cudzołōż". Dyć Jŏ wōm godom, kożdy co filuje sprośnie na frelka, to je tak, choby we hercu już s niōm ônaczoł.


Słyszeliście tyż, że pedziano przodkom: "Niy bydziesz ôszydzoł we przisiyndze, ino dotrzimosz Pōnu swojij przisiyngi". Dyć Jŏ wōm godom: Wcale niy przisiōngejcie. Niych wasza gŏdka bydzie: ja, ja; niy, niy i ślus. A co wiyncyj to je ôd Złego.






Ôstōńcie z Bogiym





sobota, 15 lutego 2020

Cyryl i Metody oraz Mozart

Właśnie wróciłem z odpustowych Nieszporów w kościele św. Cyryla i Metodego w Knurowie.

Ale cóż to były za Nieszpory!

Nieszpory w Knurowie

Jeśli gdzieś w okolicy grają Mozarta, trzeba tam być.

Chór i Soliści przepięknie śpiewali.

Chór Kameralny "Slavica Musa" i Soliści

Nie, to nie był tylko koncert. To faktycznie były Nieszpory, czyli Liturgia Godzin Kościoła.

Nieszpory - Liturgia Godzin

Jeśli Liturgię można uświetnić kompozycjami Wolfganga Amadeusza Mozarta, to chwała Boża jest niemal doskonała.

Marta Gamrot-Wrzoł, Roksana Wardenga, Paweł Piękoś i Patryk Wyborski


Knurów wie, jak godnie obchodzić swój doroczny Odpust. Brawo!

Magnificat anima mea Dominum


Święci Cyrylu i Metody - módlcie się za nami

Św. Cyryl i Metody na ołtarzowym obrusie




Pozdrawiam






piątek, 14 lutego 2020

Dylemat telewizyjny

Mam dylemat moralny:

Płacę abonament RTV, czyli przyczyniam się do szerzenia kłamstwa, oszczerstwa i wszelkiej innej patologii powszechnie zwanej propagandą.

Czy można nie płacić abonamentu powołując się na klauzulę sumienia?



Z drugiej strony, gdybym nie płacił, Sejm jeszcze większą kwotę przeznaczyłby na rekompensatę dla TVP za niezapłacony abonament.




Pozdrawiam









czwartek, 13 lutego 2020

Wschód daleko od świata

W ostatni weekend podczas pobytu na Zamku Królewskim w Niepołomicach przekonaliśmy się z żoną, że jak zajmuje się pozycję we wschodnim skrzydle zamku, to do świata ma się daleką drogę.

Mam na ten temat nawet film poglądowy:



Muszę dodać, że aby Was nie znużyć film jest w znacznym stopniu przyspieszony 4x.


Scena startowa



Myślę, sobie, że ta zasada jest uniwersalna:


Im bardziej będziemy zbliżać się mentalnie do wschodniego barbarzyństwa, 
tym będzie nam dalej do Zachodniej Cywilizacji.





Pozdrawiam






środa, 12 lutego 2020

Jak św. Eulalia nas w Ziemi Świętej uratowała

Jak to powiedział ks. Tomek: 

Z 52 tygodni w roku, my musieliśmy sobie wybrać akurat jeden z trzech najgorszych. W całej reszcie, ładna pogoda w Ziemi Świętej jest gwarantowana.

No i faktycznie. Zaraz rano w pierwszym dniu po przyjeździe było zimno i strasznie lało. Zanim z hotelu doszliśmy do Bazyliki Narodzenia w Betlejem, mimo nieprzemakalnej kurtki, spodnie miałem kompletnie przemoczone.

Poranne Betlejem w ulewie

Całe szczęście w Grocie Narodzenia, gdzie mieliśmy Mszę Św. jest dość ciepło i zdążyłem wyschnąć, bo sytuacja groziła przeziębieniem.

Ks. Tomek podpowiedział nam jednak, że mamy się modlić do św. Eulalii, która może nam wyprosić dobrą pogodę

No to Grupa Poniedziałek w trybie doraźnym obrała sobie św. Eulalię za patronkę i gorliwie modliła się o słońce.

I trzeba powiedzieć, że Święta stanęła na wysokości zadania. Może nie było upałów, ale więcej już nam deszcz nie przeszkodził. Właściwie to mało powiedziane, bo w kluczowym momencie doświadczyliśmy cudu.

A było tak:

W piątek mieliśmy w planach zwiedzanie Petry. Jednak prognozy nie były zachęcające. I choć nie były optymistyczne przez cały nasz pobyt w Izraelu i Jordanii, w czwartek wieczorem ks. Tomek zdecydował, przy lekkim oporze lokalnego przewodnika, że zamienimy dni i zamiast do Petry, pojedziemy na pustynię Wadi Rum. Ruszyliśmy busem w deszczu i śniegu i brnęliśmy na południe ponad 100 km, aż w końcu gdzieś między chmurami zaczęło się przebijać słońce. W ten sposób mieliśmy bardzo udany dzień w tym niesamowitym miejscu, w asyście zapierających dech w piersiach widoków i gier światłocieni.

Na pustyni Wadi Rum

Po powrocie do hotelu, okazało się, że z powodu ulewnych deszczy Petra była w tym dniu zamknięta z uwagi na bezpieczeństwo turystów!

Zaś nazajutrz, gdy my - omodleni przez św. Eulalię - znaleźliśmy się w Petrze, pogoda kształtowała się w sposób następujący:

Pod Skarbcem w Petrze

I choć w tym samym dniu, jadąc na północ do Ammanu spotkaliśmy jeszcze śnieg, w Petrze towarzyszyła nam wyśmienita, słoneczna pogoda z błękitnym niebem.

Te dwa dni, to było najbardziej spektakularne działanie św. Eulalii.

Były też pomniejsze chwile, gdy nagle, choć na chwilę - jak sądzę - specjalnie dla mnie, rozwiewały się szare chmury, bym mógł zrobić ciekawsze zdjęcie. Tak było na przykład w momencie, gdy znaleźliśmy się na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. To przecież ważne, by w złotej kopule mogło odbijać się słońce.

Meczet Skały

I tak chodziła z nami ta Eulalia podczas całej wyprawy, a mnie chodziła po głowie: skąd ja tę Eulalię znam.

W końcu mi się przypomniało! Przecież to główna patronka Barcelony, gdzie byliśmy z Elą 2 lata temu. Jej grób w tamtejszej Katedrze znajduje się w dolnej kaplicy:

Grobowiec św. Eulalii w Katedrze w Barcelonie

Dziś, 12 lutego przypada jej wspomnienie.


Św. Eulalio nasza patronko - módl się za nami. 

I tak po prostu - dziękujemy!





Pozdrawiam









wtorek, 11 lutego 2020

Morze Martwe

Morze Martwe to akwen jedyny w swoim rodzaju. Nie ma podobnego na całym świecie.

Morze to jest morzem tylko z nazwy, bo nie ma połączenia z resztą mórz globu. Gdyby miało połączenie, woda zalałaby tysiące hektarów wokół, włącznie z Jeziorem Genezaret, doliną Jordanu, dużą częścią Galilei, pustyni Judzkiej, itd.

Morze Martwe znajduje się na poziomie -430 m p.p.m. (pod poziomem morza). 

Nie zmienia to faktu, że jest przepiękne. Dokładnie 3 tygodnie temu wyglądało tak:

Morze Martwe

Morze Martwe ma jeszcze jedną niesamowitą właściwość: jego zasolenie (średnio 26%) jest tak duże, że - jak sama nazwa wskazuje - nie jest możliwe w nim jakikolwiek życie biologiczne. Gdyby tam wpuścić śledzie, to od razu byłyby to martwe śledzie solone. Sól można nawet dostrzec gołym okiem, bo w wielu miejscach krystalizuje.

Wydobycie soli

Jest taka żydowska opowieść, która mówi o tym, jaka jest różnica między bujnym, bogatym w ryby i dającym życie Jeziorem Genezaret a pustym Morzem Martwym. Oba akweny pobierają wody z Jordanu. Jednak Genezaret bogactwem rzeki potrafi się dzielić i odprowadza swoje wody dalej. Morze Martwe zaś zostawia wszystko dla siebie. Gromadzi w nieskończoność tę samą przecież wodę i nie ma swoich odpływów - dlatego jest martwe.

Podobnie jest z ludźmi. Kto posiada bogactwo Bożych darów i potrafi się nimi dzielić, jest jak Genezaret. Kto zaś w swoim egoizmie wszystkie dobra zatrzymuje tylko dla siebie, staje się martwy. 

Zwykle jest tam ciepło, ale 3 tygodnie temu było tylko 16 st. C

Trochę za zimno na kąpiel


Choć Morze Martwe jest piękne, obyśmy byli, jak Jezioro Genezaret.




Pozdrawiam