Strony

wtorek, 18 lutego 2020

Pokusa apolityczności

Od jakiegoś czasu mam taką pokusę, by przestać zajmować się polityką.

Góra Kuszenia

Może faktycznie, jako chrześcijanin, jako katolik powinienem nie komentować tu na blogu czy na facebooku spraw politycznych. Byłoby wtedy dużo prościej. Po pierwsze znacznie zmniejszyłby się odsetek ludzi, którzy mają mi coś za złe. Po drugie nie miałbym wielu dylematów moralnych. Po trzecie mógłbym udawać człowieka dużo bardziej pobożnego. Po czwarte mógłbym może w przyszłości liczyć na jakąś karierę polityczną, a tak, z wygłaszanymi publicznie poglądami - nie mam szans - to akurat bardzo głupi argument. Po piąte...

I tak sobie myślę, że pewnie byłoby lepiej, gdybym opisywał tu tylko pobożne historie, pokazywał święte obrazki i opowiadał o królestwie niebieskim.

Taka pokusa.


To jak, ulec pokusie, czy się jej przeciwstawić?


Przecież życie chrześcijanina, katolika nie polega na tym, by mnie wszyscy lubili. Nie chodzi o to, by unikać dylematów moralnych, a o to, by zawsze wybierać prawdę, dobro i piękno. Udawanie bardziej pobożnego zawsze na końcu okazuje się antyświadectwem. 

Najbardziej pobożne historie oderwane od rzeczywistości, od realizmu życia mogą - moim zdaniem - przynieść większą krzywdę niż pożytek. Święte obrazki nie są święte przez dorysowanie aureoli, ale przez przedstawianie ludzi z krwi i kości, którzy kochają Boga i ludzi. Królestwa niebieskiego nie da się budować w chmurach. Albo będziemy z Bożą pomocą je tworzyć tu na ziemi, albo nie będzie go wcale.


Polityka to też jakiś kawałek naszego życia. Pewnie nie najważniejszy, ale nie da się od niego uciec. Jeśli dzieje się w niej źle - trzeba na to zwracać uwagę. Również z perspektywy wiary. Jeśli dobrze - trzeba umieć się tym ucieszyć (tu pewnie mam największe zaległości, bo zawsze łatwiej narzekać).



Czy mam rację? Nie wiem.



Póki nie rozeznam sam inaczej lub ktoś mnie nie przekona, będę się starał pokusie nie ulegać.






Pozdrawiam






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz