Strony

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rekolekcje

Ostatnie trzy dni spędziłem w takim oto pałacyku:

Ośrodek rekolekcyjny w Kokoszycach

Jako Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej mam obowiązek raz do roku uczestniczyć w rekolekcjach zamkniętych.

Napisałem obowiązek, ale to przede wszystkim taki piękny czas dla siebie i dla Boga lub dla Boga i dla siebie.

W tym roku tematem rozważań przygotowanych przez Księdza Rekolekcjonistę była "Radość".

Usłyszeliśmy wiele interesujących słów podczas codziennych konferencji oraz modlitw. Z pewnością jest temat do przemyśleń.

Co ciekawe, na rekolekcjach o radości widziałem bardzo smutny film "Mój biegun". Smutny, ale pokazujący bez ubarwień i wielkich słów, mozolne przechodzenie z potwornego smutku do radości.

Oczywiście codziennie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej. Nie jest też możliwe, by rekolekcje, a szczególnie dla Szafarzy nie miały w swoim programie Adoracji Najświętszego Sakramentu. Te chwile kompletnej ciszy w Jego obecności są dla mnie bardzo ważne.

Tak się złożyło, że miejsce w kaplicy miałem najlepsze z możliwych:

Kaplica


Za moimi plecami znajdował się witraż ze św. Jackiem, nade mną obraz Jezusa Miłosiernego, a tuż przede mną ołtarz.

Cieszę się, mam nadzieję, że tą radością, o której były rozważania, że mogłem tam być. Dziękuję Bogu za ten czas, za Księdza Rekolekcjonistę, za Adama oraz za innych poznanych tam ludzi.


Proponuję jedną z myśli, zasłyszaną na rekolekcjach, za jednym z największych XX wiecznych teologów Hansem Ursem von Balthasarem:

"Zbudowałem religią mur oddzielający mnie od Boga. 
Moje praktyki sprawiły, że zamknąłem uszy na Jego głos. 
To wszystko, co mogło być autentycznym życiem, 
zmieniło się niepostrzeżenie w mechanizm nawyków, 
w których moja dusza wygodnie się poczuła."

Mam nadzieję, że te rekolekcje przyczyniły się do burzenia murów oddzielających mnie od Boga.

Pozdrawiam

środa, 27 sierpnia 2014

Cisza

Wróciłem szczęśliwie do domu z kolejnej wyprawy na Kujawy.

Przez te dwa dni sporo istotnych kwestii udało się załatwić.

Wczoraj o 19.00 odbyło się spotkanie z mieszkańcami kolejnej gminy. Rozmowa z tłumem nigdy nie jest łatwa, ale czasem konieczna i mam nadzieję pożyteczna. Dziś o 7.00 śniadanie, bo na 9.00 trzeba było zdążyć do Bydgoszczy. Na miejscu okazało się, że jeszcze bywają ludzie życzliwi, którzy potrafią pomóc w sytuacji, gdzie mogliby rzucać kłody pod nogi, zasłaniając się obowiązującym prawem. Później kolejna miła niespodzianka we Włocławku. Tu udało się w kilka dni załatwić kwestie, które zwykle trwają całymi tygodniami.

Jutro w ciągu dnia kilka spraw na miejscu, na Śląsku, a po południu znikam do niedzieli.



Odpoczniecie ode mnie na kilka dni.

Pozdrawiam

wtorek, 26 sierpnia 2014

Ukraińska Żydówka z Bliskiego Wschodu

Dziś Matki Boskiej Częstochowskiej


Jesteś Maryjo taka nasza, polska.

Proszę Cię dziś, byś była:
  • Ukrainką - proś Twojego Syna o pokój dla naszych sąsiadów
  • Żydówką tak, jak było historycznie - proś Twojego Syna o pokój dla Izraela i dla Palestyńczyków
  • Irakijką - proś Twojego Syna o pokój dla Chrześcijan mordowanych i wypędzanych na Bliskim Wschodzie
  • Obywatelką Świata - proś Twojego Syna o pokój dla całego świata
Amen


Pozdrawiam

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Odpowiedź europosła Jana Olbrychta

Kiedy w zeszłym tygodniu oburzałem się na niewybredną kampanię PO na facebooku KLIK, pomyślałem sobie, że nie o to chodzi, żeby ponarzekać. Trzeba chyba dać odczuć tym, na których głosowaliśmy, że my wyborcy ciągle istniejemy - również po wyborach.

Ostatnio głosowałem do Parlamentu Europejskiego na Pana Jana Olbrychta, który między innymi dzięki mojemu głosowi powinien nas w Brukseli godnie reprezentować.

Napisałem więc do niego e-mail następującej treści:

Szanowny Panie Pośle,
jako Pański wyborca proszę o informację, czy zamieszczony na oficjalnej stronie facebooka Platformy Obywatelskiej obrazek:
jest jedynie wybrykiem nieodpowiedzialnego członka Waszej partii czy nowym sposobem prowadzenia dysputy politycznej, który Pan, jako wpływowy członek partii toleruje i popiera.
  
Z poważaniem

Dziś otrzymałem z biura Pana Europosła odpowiedź:

Dzień Dobry,

Pan poseł Jan Olbrycht nie zna treści postów publikowanych na stronie Platformy Obywatelskiej na Facebook. Poseł Jan Olbrycht nigdy nie prowadził w tak radykalny sposób dyskusji politycznej i dlatego też nie będzie komentował zaistniałej sytuacji.

z poważaniem



Tak się zastanawiam:

Europoseł Jan Olbrycht, jak widać, od "radykalnego", a mówiąc wprost chamskiego sposobu prowadzenia dyskusji politycznej się odcina.

Europoseł Jerzy Buzek, jak mniemam, sprzeciwiał się likwidacji OFE - przecież wcześniej sam był twórcą reformy emerytalnej, która OFE wprowadziła.

Europoseł Marek Plura jest zdecydowanie w opozycji do centralizacji państwa i do traktowania Ślązaków tak, jak się to obecnie dzieje. Wiem, bo osobiście z nim gadałem.


To ja się pytam, kto tworzy Platformę Obywatelską taką, jaka ona w rzeczywistości jest? Krasnoludki?


Pozdrawiam

niedziela, 24 sierpnia 2014

Księże Mateuszu - dziękuję!

O takich księżach trudno znaleźć artykuł w popularnej prasie, a nawet w prasie katolickiej. 

Żaden z niego celebryta. 

Facebooka nie używa. E-maile rzadko, albo w ogóle do niego nie docierają. Komórki prawie nigdy nie odbiera. Czasem, raczej grubo po czasie, odpowie na sms-a.

Przyszedł do nas, jako młody człowiek prosto po święceniach.

Raczej był lekko nieśmiały, ale zwykle uśmiechnięty.

Szczerze mówiąc, jego pierwsze homilie i kazania to była katastrofa.

Z czasem było coraz lepiej. 

Nigdy nie czytał swoich rozważań z kartki. Twierdził, że ksiądz powinien umieć mówić z głowy. Myślę, że chodziło mu o to, że też z serca i duszy.

Byłem szczerze zdziwiony, gdy kilka tygodni temu na jubileuszu 25-lecia Proboszcza właśnie ks. Mateusz wygłosił kazanie. Powiedział rewelacyjnie!




Księże Mateuszu, dziękuję Ci za krótkie spotkania w zakrystii. Za to, że otoczyłeś opieką naszą redakcję gazetki parafialnej.

Przede wszystkim dziękuję za wszystkie sprawowane Msze Święte.

Dziękuję za to, że zawsze wskazywałeś na Jezusa i byłeś w tym głęboko autentyczny.


Niech Cię Bóg prowadzi w kolejnych parafiach i dokądkolwiek Cię pośle.


Pozdrawiam

sobota, 23 sierpnia 2014

Prezent od św. Jacka

Można tak powiedzieć, jak w tytule, ale to również prezent dla mnie związany ze św. Jackiem od autora poniższej książki.



Z tej pozycji pochodził cytat, który przytoczyłem na ostatniej adoracji Grupy Poniedziałek KLIK, choć wtedy książki jeszcze nie miałem w ręku. Otrzymałem ją wczoraj wieczorem.

Książka w całości poświęcona jest moim dwóm ulubionym świętym, a konkretnie autor zebrał w niej słowa św. Jana Pawła II (Karola Wojtyły) o św. Jacku.

Moja wielka radość i rozpierająca mnie duma polega na tym, że w środku można znaleźć następujące zdjęcie:



Dziękuję ks. Arkowi i Bożenie.


Pozdrawiam

czwartek, 21 sierpnia 2014

Skąd się biorą zboczenia?

No! Znalazłem dowód, że wszystkie te plugastwa, sodomie i gomorie, zboczenia i wszeteczności wszelakie z Uniji Ewropejskiej pochodzą.

Zobaczcie sami:




Jednak my, jako naród rycerski się temu nie poddamy i będziemy zbrojnie walczyć do upadłego:



Gniew nasz w słusznej sprawie:




Pozdrowienia z Gniewkowa


środa, 20 sierpnia 2014

Kłodnicki most którego nie ma

Kilkanaście dni temu na stronie UM Rudy Śląskiej pojawiła się informacja, iż wykonawca czmychnął z budowy mostu na Kłodnicy. KLIK

Z bieżącą datą właściwie ten sam tekst przedrukowały nasze Wiadomości Rudzkie. Trochę to śmieszne, bo tak, jak ponad tydzień temu Pani Prezydent denerwowała się, że "na budowie od sześciu tygodni praktycznie nic się nie dzieje", dziś dalej się oburza, że "od sześciu tygodni".

Ja rozumiem, że WR, jako organ miejski nie może zadawać własnym przełożonym niewygodnych pytań, dlatego spróbuję, jako bloger - amator, bo przecież profesjonalistą nie jestem, trochę dziennikarzy wyręczyć.

Zdjęcie z przerwanej inwestycji powinno wyglądać na przykład tak:



Tu przynajmniej widać, że rzeka płynie, a mostu nie ma. Zdjęcie w WR pokazuje drogę asfaltową otoczoną płotem (?).

Ale zdjęcie to najmniejszy problem. Przede wszystkim chciałbym poznać odpowiedzi na następujące pytania:
  1. Jaka była wartość kosztorysowa inwestycji?
  2. Jaka była wartość kontraktu podpisanego z wykonawcą mostu?
  3. Jaki procent kwoty kontraktu został do momentu jego zerwania wypłacony przez Miasto?
  4. Kto nadzorował prace wykonawcy z ramienia inwestora? Dlaczego dopiero od "sześciu tygodni" Miasto ma świadomość o zaprzestaniu prac? (Czasem tam jeżdżę na rowerze i moim zdaniem już od kilku miesięcy się nic nie działo, ale może się mylę.)
  5. Czy, w jakiej formie i wysokości wykonawca przedstawił zabezpieczenie należytego wykonania robót? I czy Miasto z tego zabezpieczenia skorzystało?
  6. I jeszcze drobnostka: Kto w tej chwili daje gwarancje bezpieczeństwa przechodzenia po tymczasowej kładce dla pieszych?

Swoją drogą serdecznie współczuję mieszkańcom okolicy, którym brak mostu w znaczny sposób utrudnia codzienne życie.


Pozdrawiam

wtorek, 19 sierpnia 2014

PO sięgnęła bruku

Wczoraj na stronie facebookowej PO pojawił się taki oto obrazek:

Kliknij, aby powiększyć


Nie będę tego nawet komentować.

Po prostu wstyd!


Pozdrawiam

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Adoracja o św. Jacku

Klęcząc przed Przenajświętszym, modląc się różaniec, rozważaliśmy słowa kardynała Karola Wojtyły z roku 1973:



Odmawiamy różaniec wobec Najświętszego Sakramentu, wobec monstrancji. To była również misja św. Jacka, który w życie duchowe ojczyzny, rodaków wniósł sobą te dwie wielkie miłości: Eucharystię i różaniec - Jezusa i Maryję. Uczył naszych przodków czcić Najświętszy Sakrament. Nie tylko Go przyjmować, ale także czcić, czcić w monstrancji, którą nosił po ziemi polskiej. Były to jakby pierwsze procesje Bożego Ciała, które Jacek odprawiał chodząc na Zachód i na Północ i na Wschód; tak, że całą polską ziemię, jak może żaden inny król czy wojownik obszedł z Najświętszym Sakramentem i z różańcem.

Kiedy więc tak jak teraz, odmawiamy różaniec wobec Najświętszego Sakramentu w monstrancji, wówczas cała ta tradycja św. Jacka, apostoła naszego narodu i naszych Braci Słowian, staje nam żywo przed oczyma. Tradycja modlitwy różańcowej to jest natchnienie samej Maryi, Bogarodzicy, Matki Bożej. To Ona tak uczyła św. Dominika, przez Niego Jacka, i cały nasz naród, ażebyśmy przybliżali się tą modlitwą do Pana Jezusa; żebyśmy otaczali Jego, który staje wśród nas w swoim Kościele. 

I tak też czynimy: otaczamy Pana Jezusa modlitwą różańcową. Otaczamy Go nie tylko słowami wypowiadanymi, ale otaczamy Go naszym rozważaniem, otaczamy Go naszym uczuciem. Modlitwa różańcowa to jest modlitwa samej Maryi, Matki Chrystusa, która chce ażebyśmy z Nią razem w ten sposób otaczali myślą i sercem wciąż Jej Boskiego Syna.


Genialne słowa, genialne myśli Świętego - przyszłego Papieża!


Pozdrawiam

Życie jest ciężkie/piękne *

* niepotrzebne skreślić

Właściwie który zwrot z tytułu sam sobie nie skreślisz, prawda jest taka, że życie może być ciężkie i piękne jednocześnie.

Ktoś, kto czyta bardziej lub mniej regularnie mojego bloga, mógłby uznać, że ja to mam ciągle z górki: Jeżdżę sobie to tu, to tam. Robię zdjęcia. Tu zobaczę ciekawy kościół, gdzieś indziej muzeum. Wybiorę się na koncert lub do zoo. Żona ciągle mnie kocha, a ja ją. Synowie mi rosną zdrowo. Czasem pozastanawiam się nad sprawami wiary lub spiszę jakąś modlitwę. Od czasu do czasu staram się zabawić Szanownych Czytelników jakimś żartem. Innym razem chwalę się swoją śląskością. Pewnie też mi się zdarza pomarudzić na politykę, służbę zdrowia lub absurdy naszej rzeczywistości. 

Generalnie jednak, jak pewnie widać, ze swojego życia jestem zadowolony.



Nie oznacza to jednak, że moje życie jest ciągle miłe, łatwe i przyjemne. Tyle tylko, że o negatywach piszę raczej rzadko.

Bo myślę sobie, że kto chciałby czytać o tym jak mi się dłużą kolejne godziny za kierownicą. Pewnie nie jesteście zainteresowani opowieściami o tygodniach, miesiącach i latach żmudnej codziennej pracy projektanta. Nie będę tu opisywał mojego codziennego zmęczenia lub tych chwil, gdy nic się już więcej nie chce. Nie mam ochoty żalić się na jakąś kłótnię z żoną. Nie będzie też relacji z zamartwiań się nad synami czy innymi członkami bliższej i dalszej rodziny. Nie widzę powodu, by chwalić się swoimi grzechami - internet to nie konfesjonał. Gdy jestem zdołowany, wolę przypomnieć sobie jakiś ślonski wic, niż żalić się publicznie na mój ciężki los. Nikomu też na nic, jak sądzę, nie przyda się moje utyskiwanie na zdrowie fizyczne czy psychiczne. Kogo też mogłyby zainteresować moje niepowodzenia, porażki, mniejsze lub większe katastrofy?

Pomimo, że mam pełną świadomość wszystkich trudnych i ciężkich aspektów mojego życia, staram się nawet wtedy, gdy jest trudniej, znajdować perełki, które sprawiają, że życie, nawet jeśli nie staje się łatwiejsze, ma w moim mniemaniu większy sens. 

Poza tym w każdym położeniu trzeba znajdować dobre strony.



Pozdrawiam

niedziela, 17 sierpnia 2014

Lubię taką niedzielę

Obudziłem się tuż przed budzikiem nastawionym na ... 5.30.  :)

To dlatego, że starszy syn mnie prosił, by zawieźć go do Katowic na dworzec autobusowy (a właściwie przystanek, bo do dworca temu miejscu duuuuuużo brakuje), gdyż jechał dziś sędziować kolejny mecz footballu amerykańskiego, tym razem do Wrocławia.

Takie wczesne wstawanie ma jeden podstawowy plus. Wtedy niedziela jest nieco dłuższa.

Po powrocie z Katowic zjadłem śniadanie, a potem przed 8.00 byłem już w kościele, gdyż dzisiaj na mnie przypadły obowiązki związane z byciem nadzwyczajnym szafarzem Komunii Św. Jakie tam obowiązki?  To wielka radość, że mogę Pana Jezusa, który pozwolił się zamknąć w kawałku chleba, zanieść kilku chorym i starszym osobom, które same już do kościoła przyjść nie mogą. Nie macie pojęcia, jak ci ludzie, pomimo cierpienia, potrafią się cieszyć i obdarzyć również mnie taką zwyczajną, a jak dziś mało powszechną, życzliwością.

Prosto z osiedla wróciłem po moją rodzinkę (znaczy bez Łukasza), by pojechać na Mszę Św. Jako szafarz tu też uczestniczę w Eucharystii bliżej ołtarza. Czasem, jak dzisiaj, śpiewam psalm. Komunikuję zwykle na naszym dużym balkonie.

Dziś po powrocie z rodzinką ze Mszy Św., pojechałem do kościoła jeszcze raz, by pomóc księżom w komunikowaniu jeszcze na kolejnej Eucharystii.

W niedzielne południe mamy zawsze obiad. Na dziś moja kochana żona przygotowała rosół z makaronem, kluski, pieczeń oraz mizerię z ogórków. Wszystko było przepyszne.

Po obiedzie jest czas na siestę. Godzinka snu spokojnie rekompensuje wczesne wstawanie.

Na podwieczorek Ela upiekła francuskie ciasteczka z marmoladą. Choć nie było Łukasza, zanim zmieliłem i zaparzyłem kawę, o mały włos, Jacek wszystkie by mi zjadł - u nas jednak trzeba walczyć o swoje. :)

Po południu wybraliśmy się z synem na rower. Pojechaliśmy na zamek w Chudowie. W pewnym momencie trochę pomyliłem drogę, ale to nic nie szkodzi i tak trafiliśmy.


Powyższe zdjęcie zrobiłem podczas mojej poprzedniej wizyty w tym miejscu. Nasze dzisiejsze selfie nie nadaje się do publikacji. :) 

Zrobiliśmy wspólnie z Jackiem ponad 20 km i z dumą muszę powiedzieć, że choć jestem od niego ponad 3 razy starszy, dałem radę mu kroku (koła?) dotrzymać.

Powoli dzień się kończy, ale jeszcze pojadę znów do Katowic, odebrać Łukasza. Już posłał sms-a, że z Wrocławia wyjechał.


Lubię takie niedziele!


Pozdrawiam

sobota, 16 sierpnia 2014

Łodpust u św. Jacka

Jako, że fest pszaja Świyntymu Jackowi, bo to nasz ślonski karlus, wybroł żech sie dzisioj do zamku Odrowążów w Kamiyniu Ślonskim, kaj sie synek urodzioł.



Nojprzod żech poszoł gynał do tyj izby, kaj we 1183 roku prziszoł na świat. Dzisioj je tam kaplica we keryj cołki dziyń idzie porzykać przed Przenajświyntszym.



Doł żech tyż kusiola relikwiom Świyntego, co stoły na łołtarzu.

Na pionto poleciołch na Niyszpor do kościoła parafialnego.


Byliście kiejś na Niyszporach w kerych rzykało aż siedmiu biskupow łoroz?

Take cuda dziejom sie ino u św. Jacka!


Po Niyszporach wyleźli my z kościoła i z procesyjom poszli my przed zamek.



Świynty mie na kwila minoł, ale jo go zaroz przegonioł. 



Bo nojprzod za krziżym szli chopy, a potym dopiyro cołko familijo Łodrowonżow. Bo trza Wom widzieć, że Świynty Jacek mo jeszcze błogosławionych krewnych: Czesław boł mi sie zdo jego bracikym, a Bronisława kuzynkom.



Za nami szła jeszcze łorkestra, sztandary, biskupy i ksiynża, a na końcu baby.

Zanim my prziszli pod zamek, choć to niy ma daleko, zdonżyli my zmoknoć. Cołke szczyńscie, że żech sie wzion paryzol i jakla. Przed pałacym boła Msza Świynto. Na poczontku loło, jak z cebra i biskup nawet padali, że to je na Asperges i momy sie niy boć, bo to zaroz przyjdzie. I mioł recht, bo kajś kole "Pater noster" wylazło nawet słońce.



Jak my sie już narzykali, a że żech bol troszka głodny, toch sie kupioł na łodpustowym sztandzie konsek kołocza z jabkym, zjod żech go ze smakym i pojechołch do dom.


Łostońcie z Bogiem

Jak pomóc Ukrainie?

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.

Gdy tylko usłyszałem o "konwoju humanitarnym" Rosji, niestety od razu pomyślałem sobie, że to raczej koń trojański niż pomoc. 

Obym nie miał racji, ale boję się, że za chwilę zostanie ostrzelany (częściowo już to się chyba stało) przez tych drugich. Bo oczywiście obie strony będą dowodzić, że to ci drudzy. Po czym regularna armia rosyjska, pod pretekstem ochrony konwoju, wejdzie na teren Ukrainy, wydzierając naszemu sąsiadowi kolejne obszary.

Nie miejmy też złudzeń. Gdy Rosja upora się z Ukrainą, my będziemy następni w kolejce.

Dobrze, że jesteśmy w NATO i w Unii Europejskiej. Choć ta ostatnia zdecydowanie rozczarowuje. Mam wrażenie, że cała Europa beztrosko bawi się na wakacjach.

Niestety trzeba się przygotować na postawienie Putina pod ścianą w postaci odstąpienia od zakupu jego taniej ropy i gazu. Same jabłka raczej tematu nie załatwią.

Wolę płacić drożej na stacji za benzynę lub za gaz do ogrzewania domu, niż gdyby się w rezultacie miało okazać, że armaty będziemy widywać nie tylko w muzeum.



Swoją drogą, jak to dobrze, że powoli na ukończeniu jest gazoport w Świnoujściu i że budują się te setki kilometrów nowych gazociągów w naszym kraju, które pozwalają powoli tłoczyć błękitne paliwo z innego kierunku niż wschodni.


Pozdrawiam

piątek, 15 sierpnia 2014

Wniebowzięta z Włocławka

Właśnie sobie zdałem sprawę, że Katedra we Włocławku, w której byłem w przededniu dzisiejszej uroczystości, jest poświęcona Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Pannie.

Z tyłu za ołtarzem znajduje się obraz przedstawiający Scenę Wniebowzięcia namalowaną ponad 500 lat temu (ok. roku 1480) przez Jana Wielkiego. Warto może zauważyć, że dogmat o Wniebowzięciu został przez Papieża Piusa XII ogłoszony dopiero w czasach współczesnych w roku 1950.



Matko Boża - módl się za nami!


Pozdrawiam

Piłsudski - mam złe wrażenia

W zeszłym roku, gdy często odwiedzałem Kielce, trafiłem między innymi do Mauzoleum Marszałka Piłsudskiego.




Jakoś nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia. Sama nazwa "mauzoleum" niestety kojarzy mi się negatywnie. W środku było ciemno i jakoś zimno - wcale nie chodziło o temperaturę.



Jedyny plus to obrazy na ścianie, chyba w pomieszczeniu obok, jeśli dobrze pamiętam.



Ostatnio "spotkałem" też Marszałka w Kopalni Soli w Wieliczce.



Oczywiście doceniam zasługi Piłsudskiego w powstrzymaniu bolszewickiej agresji na Europę, którą w dniu dzisiejszym między innymi świętujemy.

Nie jestem jednak przekonany, że wszystkie jego poczynania u progu II Rzeczpospolitej były dla Polski pozytywne.

Zdecydowanie mam też do bohatera Polski pretensje, jeśli chodzi o potraktowanie Śląska, który po 600 latach znów został przynajmniej częściowo przyłączony do Rzeczpospolitej. W szczególności niestety pamiętam, że Polska, na czele z Józefem Piłsudskim zniszczyła Wojciecha Korfantego, odpłacając mu w straszny sposób ze jego życie, które w całości poświęcił polskości Górnego Śląska.


Pozdrawiam

czwartek, 14 sierpnia 2014

Katedra Włocławska

Proponuję jeszcze raz wrócić do katedry we Włocławku.




Tym razem zapraszam do wnętrza.



Lubicie strzelisty gotyk? Bo ja bardzo.

Wysoko nad wejściem do prezbiterium znajdują się rzeźby sceny ukrzyżowania Chrystusa.



Zaraz za ołtarzem, w dzisiejszych czasach wysuniętym na przód prezbiterium, ustawiony jest potężny krzyż.



Postać Chrystusa jest przejmująca. Gdy na nią dziś rano patrzyłem, pomyślałem sobie o słowach z Księgi Izajasza (Iz 53,2-5): 

Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, 
ani wyglądu, by się nam podobał.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, 
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, 
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, 
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.



Lecz On był przebity za nasze grzechy, 
zdruzgotany za nasze winy. 
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, 
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.


Zdrowia i zbawienia Szanownym Czytelnikom życzę!


Pozdrawiam

środa, 13 sierpnia 2014

Włocławskie Gargulce

Dziś piszę do Was z Włocławka.

Po intensywnym dniu związanym z projektem, który prowadzę, wieczorem wybraliśmy się na spacer po mieście.

Jakoś, gdy byłem tu poprzednim razem, nie trafiłem do tutejszej Katedry. Dziś częściowo udało się zaległości nadrobić. Choć w środku właśnie rozpoczynało się nabożeństwo, więc nie wypadało przeszkadzać, z zewnątrz kościół wyglądał imponująco.



W szczególny sposób spodobały mi się gargulce na wieżach.


Widzicie te smoki, które podczas deszczu wypluwają z siebie wodę?





Mają w sobie pewien urok, który wysokie gotyckie katedry potrafią uczynić bardziej tajemniczymi.





Pozdrawiam z Włocławka






wtorek, 12 sierpnia 2014

Św. Kinga - moja nowa patronka

Ze św. Kingą poznaliśmy się w Płocku KLIK.

Jako, że przypadliśmy sobie do gustu (mam nadzieję, że z wzajemnością), odwiedziłem kilkanaście dni temu miejsce jej szczególnie poświęcone - Wieliczkę KLIK.

Tam mogłem podziwiać solną figurę św. Kingi w jej przecudownej podziemnej, kopalnianej kaplicy.


Zastanawiałem się w tym dniu, czy nie wybrać się do Starego Sącza, gdzie znajduje się grób Świętej, ale uznałem, że jest to trochę za daleko.

Jak uważni Czytelnicy mojego bloga pamiętają, zatrzymałem się za to w Łagiewnikach w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia KLIK oraz obok w Sanktuarium św. Jana Pawła II KLIK.

Bardzo się zdziwiłem i mile zaskoczyłem, gdy w tym ostatnim zauważyłem kaplicę ... św. Kingi.


W ołtarzu znajduje się replika figury z Wieliczki, a jakże również wykonana w soli kamiennej.


W klęczniku przed ołtarzem znalazłem relikwie Świętej.



Polubiłem św. Kingę. Cieszę się, że mogłem natknąć się na jej ślady w miejscu oczywistym, ale i tam, gdzie się tego nie spodziewałem.

Święta Kingo - módl się za nami!
(wspieraj w pracy, którą teraz wykonuję)


Pozdrawiam z Płocka

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Ślub Araba

Już kilka razy będąc służbowo w okolicy, spałem w Falborku - w stadninie koni czystej krwi arabskiej w Brześciu Kujawskim.

Lubicie konie?














Ponieważ jutro znowu jadę na Kujawy, zadzwoniłem, by zarezerwować nocleg.

Niestety, jak się okazało, nie ma w tym czasie wolnych miejsc, bo w stadninie będzie ślub.

Tylko nie wiem, czy będzie się żenił:
  • koń z klaczą
  • arab z arabką
  • Arab z Arabką
  • Kujawiak z Kujawianką


A może jeszcze ktoś inny?


Pozdrawiam

niedziela, 10 sierpnia 2014

Szmer łagodnego powiewu

Gdyby ktoś mnie spytał, jaki jest mój ulubiony fragment ze Starego Testamentu, to chyba wskazałbym ten, o którym mowa w dzisiejszym czytaniu mszalnym:

Gdy Eliasz przybył do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. 
Wtedy Pan zwrócił się do niego i przemówił słowami: 
„Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana”.

A oto Pan przechodził. 
Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem. 
Ale Pan nie był w wichurze. 
A po wichurze trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. 
Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. 
A po tym ogniu szmer łagodnego powiewu. 
Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty.

Wczorajszy zachód słońca u nas na Halembie

Bóg - Stworzyciel Świata, Potężny, przed którym rozsypują się góry i trzęsie ziemia, jest Bogiem delikatnym, który w spotkaniu z człowiekiem jest jak "szmer łagodnego powiewu".


Pozdrawiam

sobota, 9 sierpnia 2014

Moje róże - nieidealne

Wszystkie zdjęcia z mojego ogródka z dnia dzisiejszego.


























Pozdrawiam