W skrzynce zastałem awizo. Poszedłem na pocztę. Trochę trwało zanim Pani znalazła, bo - jak się okazało - list był zaadresowany na adres, gdy nasza ulica jeszcze nie nazywała się tak, jak teraz (zmiana miała miejsce chyba z 10 lat temu).
Z Warszawy. Główny Urząd Nadzoru Budowlanego.
Otwieram - a tu wyskakuje... RODO.
Po co mi to? I czy na pewno musieli to posyłać pocztą - listem poleconym?
No fakt: figuruję w ich aktach, bo mam uprawnienia budowlane od 2001 roku.
Ok. To teraz czekam na listy z następujących instytucji i urzędów:
- Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (wydali mi dowód osobisty)
- Ministerstwo Obrony Narodowej (książeczka wojskowa)
- Ministerstwo Infrastruktury (dowód rejestracyjny)
- Ministerstwo Ochrony Środowiska (kiedyś u nich byłem i wpisywałem się do książki z przepustkami)
- Ministerstwo Edukacji (skończyłem różne szkoły)
- Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (mam dyplom wyższej uczelni)
- ZUS (płacę składki)
- NFZ (j.w.)
- Ministerstwo Finansów (płacę podatki)
- Urząd Skarbowy (j.w.)
- Urząd Miasta (mam nadzieję, że nie z różnych wydziałów oddzielnie)
- Spółdzielnia Mieszkaniowa (należałem ze 20 lat temu)
- Liga Obrony Kraju (należałem 35 lat temu, bo nas w podstawówce wszystkich wpisywali)
- PTTK (tu w podstawówce wpisałem się dobrowolnie)
Byłoby powyższe śmieszne, gdyby nie to, że znów grube miliony z naszych podatków idą na marne.
Pozdrawiam
P.S. Straty mojego czasu nie liczę, bo przejść się na pocztę to zdrowo.