Strony

niedziela, 30 kwietnia 2023

Życie w obfitości

Mówi w dzisiejszej Ewangelii Jezus:

Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości





Tak się zastanawiam. Bo co daje mi moja wiara?

Czy jestem dzięki niej silniejszy, zdrowszy, nie dotykają mnie nieszczęścia, nie popełniam błędów, nie grzeszę i generalnie jest mi łatwiej? Chyba nie. Na pewno nie.



A jednak mam jakieś przeświadczenie, że dzięki Jezusowi moje życie jest jakieś pełniejsze, sensowniejsze, obfitsze właśnie.




Dobrej niedzieli




sobota, 29 kwietnia 2023

Wiosno, gdzie jesteś?

Jakoś, mam takie wrażenie, że wiosna ciągle nie nadchodzi.

U nas w ogródku jeszcze wszystko zimowo zapakowane.

Zima?

Jeszcze nie było powodu, by stół i krzesła odpakować. Za zimo, by usiąść na dworze.

Z tego powodu nawet nie zauważyliśmy, że zagnieździły się sikorki i już nawet karmią swe pisklaki.

Sikorka wpadająca do dziupli 

Chciałoby się już wyjść, usiąść na tarasie i wygrzać stare kości.

Póki co, włączyłem w domu ogrzewanie. 


Wiosno, gdzie jesteś?






piątek, 28 kwietnia 2023

Wōngel żech prziwiōz

Dziś na przejeździe kolejowym mnie po prostu zamurowało. 

Lech Kaczyński. Warto być Polakiem

Jedyny komentarz, który mi się nasuwa:

Wōngel żech prziwiōz



Pozdrawiam





czwartek, 27 kwietnia 2023

Radom Lotnisko

To podsumujmy:

Najpierw lotnisko w Radomiu za chyba 100 mln zł wybudował lokalny samorząd.

Unia Europejska inwestycji nie wsparła, bo pewnie policzono, że to byłyby pieniądze wyrzucone w błoto.

Po jego otwarciu, w pierwszych 9 miesiącach 2017 port lotniczy obsłużył 9000 pasażerów 🤣

Wkrótce więc lotnisko splajtowało.

I jak to u nas, jak coś się nie powiedzie, to trzeba w to wpompować jeszcze więcej pieniędzy. Pieniędzy nas podatników, bo nikt rozsądny nie zainwestuje przecież swoich prywatnych.

Lotnisko kupiły Polskie Porty Lotnicze i włożyły w ten "biznes" 800 mln zł.

Dziś lotnisko otworzył Premier, Prezydent i Prezes. 

Przed dworcem PKP w Radomiu


Podobno teraz będą zwozić autokarami turystów, by chcieli stamtąd latać. 1 mln osób rocznie, czyli ponad 2700 dziennie. 

Kto policzy ile busów trzeba dziennie zapełnić?



Pozdrawiam




Polityka geograficzna

Pewien Poseł "ze Śląska", który na Śląsku w zasadzie nie przebywa, przyjechał wczoraj specjalnie z Warszawy do Katowic, by ogłosić, że Microsoft zamierza zainwestować 1 000 000 000 $. Jednocześnie wspomniał - można to znaleźć w tej samej dziennikarskiej relacji - iż w Katowicach ulokowane będzie centrum informatyczne.

KTW


Poseł ów nie zająknął się słowem, że ta druga informacja jest tylko zasłoną dymną, a lokalizacja centrum Microsoftu nie ma nic wspólnego ani z Katowicami, ani ze Śląskiem, ani nawet w ogóle z południową Polską, bo stanie ono... pod Warszawą. 

Po co nam Poseł, który nie dba o nasz region? 



Warszawie gratuluję pozyskania inwestycji.




Pozdrawiam 




środa, 26 kwietnia 2023

Porzuciłem fotografowanie

Wyjazd do Lizbony był pierwszym w moim życiu, gdy nie zabrałem ze sobą aparatu fotograficznego.

Ostatni, który mam, a który zostawiłem w domu, to ten:

Canon EOS 750D

Mam pełną świadomość, że niektórzy mogą mnie teraz odsądzić od czci i wiary. Zresztą sam nieco głupio, bez aparatu zawadzającego na lotnisku i bez torby wrzynającej się w ramię, się czułem.

Przesądziły o mojej decyzji ostatnie wczasy z aparatem, gdy byliśmy na Zakynthos. A konkretnie dwa poniższe zdjęcia:

Zdjęcie w/w Canonem

Fotka telefonem

Mógłby ktoś powiedzieć, że teraz te smartfony upiększają rzeczywistość swoimi cyfrowymi algorytmami, przez co ją zniekształcają. I pewnie sporo w tym racji. A taki tradycyjny (choć już bez kliszy) aparat oddaje prawdę.

Tylko, że tam na miejscu, gdy spojrzałem na powyższy widok okiem nieuzbrojonym, stwierdziłem, że jednak dużo bliższy jest obraz z... komórki. Błękitne niebo, soczysta zieleń drzew i turkusowe morze, aż powalało swoim pięknem. 

Od tego momentu zacząłem się zastanawiać, czy robienie zdjęć moim aparatem ma jeszcze sens. Wielkim fotografikiem już i tak nie zostanę.

I choć mam świadomość, że bywają takie okoliczności, gdy jednak mają lustrzanką z prawdziwym obiektywem zrobię dużo lepsze zdjęcie, to jest tych chwil już na tyle mało, że do Lizbony zabrałem już tylko mój "telefon". Tym bardziej, że bywają okoliczności, w których lufy obiektywu bym nie wystawił, a smartfonem rach-ciach i jest zdjęcie. I to całkiem przyzwoite (jak na mnie).

Fado u św. Łucji w Alfamie, w Lizbonie (Samsungiem)



Podpisano
Dawny adept fotografii






poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Fado z głębi duszy. Saudade

Do Lizbony pojechałem również z nadzieją, że będzie okazja posłuchać fado.

Już pierwszego dnia trafiłem pod drzwi sławnego Clube de Fado:

Clube de Fado

Jednak z tej oferty nie skorzystałem. Sprawdziłem za to Mesa de Frades, ale okazało się, że najbliższy wolny stolik był na... jutro, gdy już jestem w domu. Chciałem jeszcze spróbować zajrzeć do Casa de Linhares, ale też jakoś się nie złożyło.

Za to potrafiłem siąść w naszej Alfamie w Mirandouro de Santa Luzia (Łucja to piękne imię mojej śp. Babci) i zachwycić się śpiewem i grą młodego człowieka. 


Fado u Świętej Łucji


W czwartek wieczorem poszliśmy do przypadkowej restauracyjki i tam, ku mojej radości, trafiliśmy na Fado, o czym już wspominałem

Fado Marii Luisy


Było świetnie, choć efekt trochę mi jednak psuł stół angielski, czyli grupa siedząca obok mnie, która, jak to Brytyjczycy, zachowywała się nieco zbyt głośno, co z resztą potęgowało się w miarę opróżniania kolejnych butelek trunków.

Nazajutrz wieczorem, znów zupełnie przypadkowo, weszliśmy na kolację do restauracji naprzeciw kościoła św. Antoniego. Tam również znaleźliśmy informację, że za kilka chwil rozpocznie się występ Fado. Kelner zapytał, czy mamy rezerwację, ale mimo, że nie mieliśmy, znalazł się dla nas stolik. Zauważyłem wystrój z gitarami.

Restauracja Bohemia Lx

Wkrótce na salę weszło dwóch starszych facetów, zdjęli ze ściany gitary i po ich dostrojeniu, zaczął się koncert. Wokalistka w swojej zapowiedzi stwierdziła, że Fado jest, jak modlitwa i w związku z tym potrzebuje ciszy. I faktycznie, tu goście zdecydowanie się pilnowali i mogliśmy wsłuchiwać się w silne, ale też modulowane do lekkiego szeptu, głosy pieśniarek.

Fado

Tu muzyka była na wspaniałym poziomie. Dźwięki przeszywały do szpiku kości i poruszały delikatne struny duszy.

Fado

Obie pieśniarki Fado miały w sobie to coś: emanację siły, elegancję, poczucie własnej wartości, ale też dystans i poczucie humoru. I przede wszystkim umiłowanie tej muzyki, tradycji, zakorzenienie w miejscu. To się czuło. Przynajmniej ja, siedząc tuż obok muzyków, mogłem tego doświadczyć.

Miałem tu okazję spotkać fado z głębi duszy, takie prawdziwe. Czy to już było saudade? Chyba tak.



Pozdrawiam







niedziela, 23 kwietnia 2023

Ślōnzok we Lizbonie

Już my wrōciyli curik, ale we tyj Lizbonie, to jõ sie czuł, jak w dōma.

Po piyrsze mieli tam banki, blank take, jak u nos "9" na Chebziu, abo jak my za bajtla jeździyli ze Helynki do Stolarzowic.

W lizbońskij bance

Tyn motorniczy, to jeszcze sam do dzisiej krynci tymi korblami, jak najynty.

We katedrze to jedna kaplica - poradzicie się to forsztelować - je poświęcono naszyj ślōnskij Anie. Ja, tyj co do nij jeżdżymy na pońć na Annaberg. 

Kaplica świyntyj Any

To, co mie nojbardzij zadziwiło, to we muzeum archeologie żech znod dynkmal naszego Nypomucka. Tego samego, co stoji u nōs na Halymbie, jak się zaczyno ulica Młyńsko. Dyć to nasz praski świynty, kerego utopiyli we Wełtawie. Skōnd ôn się wziōn na drugim końcu kontynyntu?

Nypomucek

Trza pedzieć, że jeszcze jedna rzecz majōm blank, jak u nōs na Ślōnsku. Pobudowali sie sam normalne szole. Dziwne je ino to, że u nōs szolōm sie jedzie na dół, a u nich do gōry.

Szola Santa Justa


Jõ Wōm gōdōm, we tyj Lizbonie to jõ sie czuł, jak w dōma.



Ôstońcie z Bogiym






 


sobota, 22 kwietnia 2023

Powrót z Lizbony

No i trzeba wracać. Piszę już z lotniska.

Było pięknie. Godzinę temu jeszcze podziwialiśmy takie obrazki:

Widok od św. Łucji

Najważniejsze jednak, że udało nam się godnie uczcić 30 rocznicę ślubu.

Lizbona to piękne miasto, a Alfama, która nas przez tydzień gościła, ma swój niepowtarzalny urok.


Pozdrowienia z lotniska w Lizbonie 




piątek, 21 kwietnia 2023

Fado w Alfamie

Wczorajszy dzień zakończyłem wsłuchując się w piękne dźwięki Fado.

Nasza pieśniarka fado - Maria Luisa Vaz

Właściwie, jak to często u mnie bywa, trochę się to stało przez przypadek. 

Tak, chciałem pójść do klubu Fado, ale gdzieś tam najbliższy wolny stolik był dopiero na przyszły tydzień, gdy będziemy już w domu, a w innych miejscach nie wiem, czy nie byłoby podobnie.

Poszliśmy wieczorem na kolację do kolejnej z restauracyjek i kątem oka zauważyłem na tablicy "Fado live". Jedzenie było dobre, ale miejsca strasznie mało na jakikolwiek koncercik. Za naszym stolikiem, jednak ludzie zaczęli wchodzić na piętro. Kończąc posiłek, zapytałem kelnera o Fado, który zagadał do kobiety ze zdjęcia, a ona za chwilę zeszła z góry z informacją, że już miejsc brak 😢.

Jednak po kilku minutach przyszła jeszcze raz i zaprosiła mnie na górę - znalazł się mały stolik. Deser zjadłem więc już na pięterku.

No i się zaczęło. Dwóch gości na gitarach, w tym jeden na tej lokalnej wersji gamba de fado i pieśniarze: Maria (czyt: Marija) i dwóch niepozornych, starszych gości. Ale jak śpiewali!

Fado

Fado

Jednak prym wiodła Maria.

Fado

Nie znam słowa po portugalsku, ale jestem przekonany, że śpiewali o tęsknocie, gorącej miłości, wielkich uczuciach i marzeniach.

Moje właśnie się spełniają.




Pozdrowienia z Lizbony 






czwartek, 20 kwietnia 2023

Kościoły Lizbony

Najważniejsza jest Katedra, ale najpierw wszedłem do św. Antoniego.

Ołtarz św. Antoniego

Tak, to ten sam, którego wszyscy znają jako św. Antoniego z Padwy. Ale fakty są takie, że ten wielki Święty urodził się w Lizbonie, w miejscu, gdzie stoi jego kościół.

Potem już wszedłem do stojącej obok lizbońskiej Katedry.

Prezbiterium

Jej dzisiejszy romański wystrój bardzo mi odpowiada. Kaplice wokół prezbiterium z pewnością warto nieśpiesznie podziwiać.

Następny był chyba kościół św. Marii Magdaleny.

Ołtarz główny 


Czy św. Maria Magdalena była obecna podczas Zesłania Ducha Świętego, jak na powyższym obrazie? Myślę, że to dobra intuicja.

Po wielkim trzęsieniu ziemi z roku 1755 Klasztoru Karmelitów nigdy nie udało się odbudować.

Dziś to Muzeum Archeologiczne

Nie szkodzi. I tak robi niesamowite wrażenie. 

Tuż obok trafiłem do kościoła Najświętszego Sakramentu.


Adoracja

Tu miałem możliwość uklęknąć na modlitwie.

Po południu miałem jeszcze okazję zwiedzić kościół św. Wincenta wraz z kompleksem poklasztornym.

Widok z chóru

To właśnie ten dwuwieżowy kościół tak pięknie prezentuje się z wszystkich miejsc widokowych Alfamy. Ja miałem możliwość wejść na jego dach, więc podziwiałem krajobraz w drugą stronę. 

Widoki warte zobaczenia 



Pozdrowienia z Lizbony 





środa, 19 kwietnia 2023

Klasztor Hieronimitów

Jakież to jest przepiękne miejsce!

 

W krużgankach 

Wczoraj, gdy zobaczyliśmy ogromną kolejkę ludzi, to po prostu zrezygnowaliśmy. A przecież jest kwiecień - poza sezonem. 

Jednak już wczoraj kupiliśmy przez internet bilety. Wstaliśmy wcześniej. Zjedliśmy śniadanie. Wsiedliśmy w tramwaj i z przesiadką dotarliśmy kilkanaście minut po 9.00 do Belem jeszcze raz. O tej porze kolejka była symboliczna. 

Klasztor Hieronimitów przed otwarciem zwiedzania o 9.30

Po wejściu do środka, zaparło mi dech w piersiach. Niesamowite, co zdolni ludzie potrafią wydobyć ze zwykłego kamienia - piaskowca.

Krużganki z wirydażem

Kilka zdjęć można znaleźć tu: Klik 

Następnie, znowu po chwili, jeszcze o tej porze, oczekiwania, weszliśmy do kościoła.

Klasztorny kościół 

To również jest absolutne arcydzieło. 

Prezbiterium

Pochowani tu portugalscy królowie mieli szczególne upodobanie, by ich sarkofagi były niesione przez słonie.

W wieczność na słoniach

Przy wyjściu z kościoła znajduje się grobowiec Vasco da Gammy.

Grobowiec Vasco da Gammy


Jak dobrze, że udało nam się dziś te piękne miejsca zobaczyć.




Pozdrowienia z Lizbony










poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Nowe sprawności w Lizbonie

Dziś, jak to w poniedziałek, w Lizbonie większość miejsc bywa zamknięta.

Pomyśleliśmy więc, że z tej racji oraz 30 stopniowego upału warto wybrać się nad ocean, którego jeszcze nigdy w życiu nie widzieliśmy. 

By tam dojechać, trzeba było kupić bilety na komunikację publiczną. U nas w pobliżu naszego miejsca zamieszkania nigdzie nie znaleźliśmy miejsca sprzedaży. Dopiero po podjechaniu busem (kupiliśmy bilet u kierowcy) do stacji metra, udało się trafić na odpowiednią maszynę, która w końcu wypluła dla nas bilety wielokrotnego użytku i naładować odpowiednią kwotą.

Sprawność nr 1. Umiemy kupić bilet

Trzeba je kasować przy wejściu na podmiejski pociąg, bus lub tramwaj - wtedy zmniejsza się wartość biletu.

W ten sposób pociągiem dostaliśmy się do Estoril, gdzie prosto z dworcowego peronu weszliśmy na plażę 🙂

Wejście z dworca na plażę

Tym sposobem udało nam zobaczyć Atlantyk. Tak mniej więcej patrząc w prawo w linii prostej mamy Brazylię (bo to jeszcze nie jest stricte zachodnie wybrzeże Europy, ale już pełny ocean przed nami).

Sprawność nr 2. Widzimy ocean

Ciepły piasek, 30 st. w cieniu. Jak byśmy narzekali, to byłby ciężki grzech w stosunku do Was, jeśli czytacie to z zimnej i deszczowej Polski. Trzeba jednak obiektywnie stwierdzić, że woda nie była cieplejsza niż Bałtyk w sierpniu 😉

Aby wrócić do domu, wymyśliłem, że trzeba znaleźć tramwaj, który nas wyciągnie w górę, bo mieszkamy w Alfamie na wysokości tarasów widokowych św. Łucji i Bramy Słońca. I to się udało.

Sprawność nr 3. Nie wypadliśmy z tramwaju


A poza wszystkim, to jest cudowne miejsce.


Pozdrowienia z Lizbony




niedziela, 16 kwietnia 2023

Widok z okna w Lizbonie

Mieszkamy w dotychczas mitycznej dla mnie dzielnicy Alfama.

Widok z okna nie jest jakiś szczególny. Tuż za rogiem, jeśli wyjść z hotelu, panoramy są bajeczne.

Wszyscy podziwiają widoki Alfamy

Jednak i z naszego okna, jeśli wzrok nieco wytężyć, można podziwiać typowe tu i niepowtarzalne obrazki.





A tak to wygląda mniej więcej w całości:



Pozdrowienia z Lizbony, z Alfamy





sobota, 15 kwietnia 2023

Lizbona na 30 lat

Kiedy się zrodził ten pomysł? Nie pamiętam.

Można powiedzieć, że po naszej podróży na 25 lat małżeństwa do Barcelony, Lizbona na 30 jest dość naturalna.

Jedno z pierwszych dziś zdjęć w Lizbonie

Ale jak ten zamysł się pięknie rozwijał!

W sierpniu zeszłego roku, Ela znalazła informację, że w Gliwicach będzie spotkanie z Marcinem Kydryńskim. Mnie nie trzeba było specjalnie zachęcać tym bardziej, że opowiadał o Lizbonie właśnie. Zakupiłem wtedy jego książkę i zagadnąłem Pana Marcina w temacie naszego zamiaru. Otrzymaliśmy wtedy szczególną dedykację:

Dedykacja Marcina Kydryńskiego

Lektura i przepiękne zdjęcia Autora tylko mnie utwierdziły w marzeniu, by do stolicy Portugalii się wybrać. A marzenia, jak wiadomo, są po to, żeby je spełniać. Kilka miesięcy później kupiłem nam bilety na samolot. W dniu naszej rocznicy ślubu już cierpliwie czekały.

Jakby tego było mało, w zeszłym miesięcu udało mi się jeszcze raz przedsmakować Lizbony. Fado - kwintesencja tutejszego piękna wyrażona w muzyce, zawędrowała do Tychów. Zjawiskowy koncert Fabii Rebordão tylko zaostrzył mój apetyt.

No to jesteśmy!

Widok z Alfamy, gdzie mieszkamy

Pozdrowienia z Lizbony