Strony

wtorek, 12 listopada 2013

Last minute

W końcu przeczytałem kolejną książkę:


Trochę to trwało, ale z drugiej strony to nie powieść do "połknięcia", a raczej myśli do powolnego "przetrawienia". 

Jak zwykle, w przypadku Szymona Hołowni, mam bardzo pozytywne refleksje.

Dobrze jest zdać sobie sprawę, że Kościół to nie tylko nasza polska specjalność, nasza tradycja, nasza religijność. Powiem więcej, dobrze wiedzieć, że Kościół to nie tylko Stary Kontynent - Europa z Rzymem i katedrami rozsianymi po wszystkich historycznych miastach. Dziś to brzmi już banalnie, ale zacząłem czytać książkę, gdy dopiero przez głowę przechodziły nam pierwsze myśli, że być może nowy Papież będzie pochodził już z innej części Globu.

Pięknie jest doświadczać, jak ludzie na całym świecie przeżywają swoją wiarę. Świadectwo innych zawsze jest budujące.

Wiele fragmentów w tej książce sobie zaznaczyłem. Zacytuję jeden, który szczególnie jest dla mnie ciekawy:

To fascynujące obserwować, jak na drodze wiary przechodzi się przez kolejne etapy: stanie przed Bogiem i mówienie, stanie przed Bogiem i mówienie Mu, że chciałoby się milczeć, wreszczcie realne milczenie, gdy człowiek odarty przez życie z dobrego mniemania o sobie, poczucia wszechkontroli i samowystarczalności jedyne, co ma, to możliwość powiedzenia "ufam".

Co mi się w tej książce nie podoba? Pewnie przechwalanie się Szymona, gdzie to wszędzie nie był. Tak na prawdę to mu po prostu zazdroszczę tych wszystkich (no może prawie wszystkich) podróży.

Jednym z namacalnych owoców szukania Kościoła po całym świecie, który Hołowni został w sercu i w działaniu, jest Fundacja Kasisi. Warto na tę stronę zajrzeć i może nawet przyłączyć się do pomocy innym.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz