Strony

czwartek, 22 września 2022

Tamara Łempicka

Tak mi się dzisiaj zdarzyło, że pierwsza uroczysta część sympozjum, w którym uczestniczę, miała miejsce w auli AGH i skończyła się wcześniej niż planowano.

Zerknąłem więc na plan Krakowa i stwierdziłem, że do Muzeum Narodowego mam raptem kilka minut pieszo. 

Nawet bilet od ręki i bez kolejki udało się kupić.

Wystawa Tamary Łempickiej

Gdy wszedłem do środka, w pierwszym momencie myślałem, że zamiast obrazów są prezentowane jakieś podświetlone z tyłu witrażyki. 

Kolory na czarnym tle

Musiałem podejść blisko obrazu i niemal dotknąć go palcem, by się przekonać, że faktycznie jest to obraz, który został niesamowicie precyzyjnie wyeksponowany prostokątnym snopem światła.

Niesamowita ekspozycja

Każdy obraz miał w sobie to coś, co nie pozwalało oderwać od niego oczu.

Jednak "Matka Przełożona" mnie po prostu zachwyciła.

Matka Przełożona

I choć w poniższej wypowiedzi o zakonnicach Łempicka nie wspomniała, to nie wiem, czy nie jest to kwintesencja jej twórczości:


Można czuć te same wibracje, oglądając jej obrazy? Ja w każdym razie jestem zauroczony.


Autobus, który miał nas odwieźć do hotelu na dalszą część konferencji, odjechał beze mnie. Ale warto było.

Poszedłem na tramwaj (wygooglałem, jak wrócić samemu) i gdy chciałem w aplikacji skasować bilet, dowiedziałem się, że dziś Dzień bez samochodu i komunikacja miejska jest darmowa.

W "6"

Spokojnie zdążyłem na dalszą część sympozjum.



Pozdrowienia z Krakowa 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz