Byłem w Krakowie służbowo na skądinąd bardzo ciekawym sympozjum. Wykłady mieliśmy intensywne. Dość powiedzieć, że skończyły się wczoraj w piątek ok. 19.00.
Jako, że kocham Kraków, udało mi się wycisnąć coś z tego miasta też dla siebie.
Od razu po przyjeździe w środę po południu niemal pobiegłem do Muzeum Czartoryskich. Kupiłem wcześniej bilet, a przez korki o mały włos byłbym spóźniony.
Przed Muzeum Czartoryskich |
Nie mogłem też nie odwiedzić św. Jacka - Lux ex Silesia
Grób największego ze Ślązaków u Dominikanów |
Generalnie środowy wieczór był zjawiskowy.
Tęcza przy Kościele Mariackim |
W Kościele Mariackim uczestniczyłem we Mszy Świętej, którą odprawiano przy bocznym ołtarzu. Ten główny Wita Stwosza nawet bez podświetlenia prezentuje się znakomicie.
Ołtarz Wita Stwosza |
W czwartek rano wszystko rozpoczęło się na AGH. Nigdy wcześniej nie miałem okazji zawitać w progi tej szacownej uczelni.
Akademia Górniczo-Hutnicza |
Po uroczystościach, jak wspominałem, zahaczyłem o Muzeum Narodowe, gdzie akurat w tych dniach jest prezentowana wystawa malarska Tamary Łempickiej.
Reszta dnia była już całkowicie wypełniona.
W piątek po lunchu, z naszego hotelu zlokalizowanego za Wisłą, podjechałem tramwajem, choć na chwilę na Wawel. Na zamek nie zdążyłem. Ale przynajmniej do Katedry wszedłem przed zamknięciem zwiedzania. Niestety nie można tam robić zdjęć. No chyba, że w towarzystwie Zygmunta.
Zygmunt i Andrzej |
Za chwilę szybko wróciłem na dalsze wykłady do hotelu.
Z Krakowem jest ten problem, że ile razy by się tu nie było i ile by się nie miało czasu, tu zawsze jest co oglądać.
Kocham Kraków.
Widok z hotelu |
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz