Strony

wtorek, 31 marca 2020

Dwa wirusy

Jako, że sytuacja jest wyjątkowa, zupełnie wyjątkowo, bo nie robiłem tego od wielu, wielu lat, zobaczyłem sobie konferencję prasową. Dziś wypowiadali się Premier i Minister Zdrowia.

Konferencja Prasowa - 31.03.2020 godz. 12.00

Zapowiedzieli nowe obostrzenia związane z walką z epidemią koronawirusa.

Nie chcę z restrykcjami dyskutować. Trzeba, to trzeba. Oby pomogło w walce z tym paskudztwem.


Mam tylko kilka innych uwag:

Po co Pan Premier tak długo ględzi? Tu trzeba, moim zdaniem po wojskowemu - krótko i na temat. Nie sądzę, żeby Szef Rządu miał w tych dniach za dużo czasu. To nie jest moment na chwalenie się swoją wątpliwą elokwencją.

Pan Minister potrafił rzeczowo.

Pan Minister, w odpowiedzi na pytanie jednego z dziennikarzy, który szukał dziury w całym, słusznie powiedział, że tu chodzi o to, by ku dobru nas wszystkich, podporządkować się duchowi prawa, a nie tylko jego literze. To nie czas na szukanie luk prawnych.

Całkowicie się zgadzam. Teraz w dobie kryzysu zemści się na nas brak szacunku do prawa, do jego ducha właśnie. Te zgubne praktyki zaczęły się dawno temu w Kancelarii Prezydenta Wałęsy od tak zwanej falandyzacji prawa i trwają, i nabrały monstrualnych rozmiarów, czego symbolem może być zniszczenie przez polityków Trybunału Konstytucyjnego.


Trawią nas dwa wirusy: koronawirus i wirus niszczenia państwa prawa. Oba niebezpieczne dla naszego zdrowia i życia.




Pozdrawiam


P.S. Wyłączyłem po godzinie, gdy idiota-dziennikarz zapytał, jak długo polska gospodarka będzie w stanie wytrzymać obecną sytuację







poniedziałek, 30 marca 2020

Zmarł nasz Organista

Jeśli dobrze pamiętam, to p. Krupa grał na organach u nas w parafii Bożego Narodzenia na Halembie od samego jej początku. Pewnie nie na wszystkich Mszach Św., bo w tamtych czasach był kierowcą autobusu 130, ale grał.

śp. Pan Krupa za swoimi organami - rok 2014

Gdy byłem małym ministrantem, dość wcześnie, na początku lat '80 ubiegłego wieku, zostałem kantorem i często śpiewałem Psalm Responsoryjny i Alleluja. Od zawsze Pan Organista, bardzo dbał o nas, żebyśmy dobrze wykonywali tę część liturgii.

Przez właściwie dziesiątki lat zmieniali się na Halembie wikarzy, rzadziej kościelni, zmarł Proboszcz, a Pan Krupa, szczególnie od czasu gdy przeszedł na emeryturę, trwał za pulpitem na wszystkich Mszach Św. i w tygodniu i w niedzielę. Poświęcił Parafii całe swoje prywatne życie.

Jak grał? Nie był wirtuozem. Nie wiem nawet czy i jakie miał muzyczne wykształcenie. Ale grał tak, że nikt po nim już tak nie potrafił. Wkładał w to całe swoje serce. Jeśli można o kimś powiedzieć, że wypracował tradycję, to właśnie o nim zaryzykowałbym takie twierdzenie. Stworzył kanon halembskich pieśni. Cały kościół zawsze wiedział, jak odpowiadać księdzu na wezwania. Pamiętam też takie czasy (choć chyba zgodnie z przepisami powinien tu być śpiew acapella), gdy po cichutku w tle podgrywał tym księżom, którzy pięknie śpiewali, podczas Prefacji. To był przedsionek nieba.


Byłem ministrantem i kantorem do momentu aż się ożeniłem. Przez kilkanaście lat nie miałem już tak bliskiego kontaktu z parafią, z zakrystią i tym samym z Panem Organistą. 10 lat temu, gdy zostałem Nadzwyczajnym Szafarzem Komunii Świętej, wróciłem do ołtarza. I to znowu On, gdy nie było ministranta, zachęcił mnie ponownie do śpiewu podczas Liturgii Słowa. 


Od jakiegoś czasu, gdy zdrowie już mu nie pozwalało na tak intensywne zaangażowanie, jak dotychczas, zaczął wdrażać w fach organistowski swoich następców. Potem z racji postępującej choroby musiał już wycofać się z grania. Chyba ostatni raz zasiadł za kontuarem jakieś 2 lata temu.

Póki mógł, przychodził do kościoła i siadał w zakrystii. Którejś niedzieli, kilka miesięcy temu, zasłabł podczas Mszy Świętej. Odprowadzałem go potem z jego córką do samochodu. To była ostatnia jego Eucharystia w naszym kościele.


Zmarł wczoraj w dniu Odpustu Parafii Bożego Narodzenia na Halembie. 

Choć wczoraj w kościele z racji zarazy nie było w ogóle ludzi, On Halembski Organista grał już z nieba na niebieskich organach na odpustowej Sumie i Nieszporach.




Niech odpoczywa w pokoju






niedziela, 29 marca 2020

Zapomniałem o odpuście

Dziś na Halembie II przeżywamy doroczny odpust.

Nasi księża przy ołtarzu w kaplicy Zwiastowania

Dobrze, że powyższym zdjęciem, nasi księża przypomnieli o sobie, bo ja - jak mi wstyd - jakoś dziś o tym wydarzeniu zapomniałem.

Jeszcze w środę, pamiętałem: KLIK.

Dziś rano uczestniczyliśmy naszą rodziną we Mszy Św. transmitowanej na facebooku z Kłodnicy, którą odprawiał były halembski wikary i rezydent.

Ks. Leszek - Proboszcz na Kłodnicy

Po południu włączyłem się w Gorzkie Żale prowadzone u Sióstr Boromeuszek w Mikołowie przez pochodzącego z Halemby ich kapelana.

Ks. Grzegorz - Kapelan Sióstr Boromeuszek

To już trzecia niedziela bez fizycznej obecności w kościele i bez możliwości przyjęcia Pana Jezusa w Sakramencie Eucharystii. Jest trudno.

Trudno jest zapewne po obu stronach kamerki. 

Wyobrażam sobie, jak trudno jest odprawiać Mszę Świętą w pustym kościele. Jak trudno jest mówić homilię do pustych ławek i oka komórki.


Wierzę jednak głęboko, że w tym nadzwyczaj WIELKIM Poście jesteśmy razem. Razem z sobą w Kościele i razem z Bogiem, który nigdy nas nie opuszcza.


To był jednak dobry dzień odpustu przeżywany wspólnie z halembskimi księżmi i wieloma halembskimi parafianami.




Pozdrawiam i życzę zdrowia



P.S. Podczas Mszy Świętej miałem taką myśl, że właśnie przeżywamy to, co miliony chrześcijan z różnych części świata, mają na co dzień, czasem całymi miesiącami i latami z uwagi na rożne okoliczności: prześladowania, brak kapłanów, odległości, itp.





Wanielijo po ślōnsku #140

Podug Jōna:

Bōł jedyn niymocny, Łazōrz ze Betanie, ze wsi Mariki i jeji siostry Marty. Marika to bōła ta istno, co umaściyła nogi Pōna ôlejkym i wytarła je swojimi wosami. Jejij brat, Łazōrz, chorowoł. Skuli tego siostry posłały do Niego powiadōmiynie: "Pōnie, dej pozōr, bo je niymocny tyn, kerymu pszajesz". Jezus, jak to usłyszoł, to pedzioł: "Choroba ta niy wiedzie ku śmierci, ino je ku kwale Boga, coby skuli tego Syn Boży bōł łowity kwałōm".

A dyć Jezus fest pszoł Marcie, jejij siostrze i Łazōrzowi.

Mimo tego, że wiedzioł już ô chorobie, ôstoł dwa dni tam, kaj bōł. Dopiyrŏ potym pedzioł do swojich uczniōw: "Trza sie zbiyrać, idymy nazŏd do Judeje".

Toż mu ucznie pedzieli: "Rabbi, dopiyrŏ co Cie Żydy kcieli ôbciepać kamolami, a Ty zaś tam kcesz iś?"

Jezus im ôdpedzioł: "Czy dziyń niy mŏ dwanŏście godzin? Jak ftoś łazi bez dziyń, to sie niy ôbali, bo widzi pod nogi, bo je widno. A jak ftoś łazi po nocy, to sie wykopyrtnie, bo je ćma.

To pedzioł, a potym jeszcze padoł: "Łazōrz, nasz pszociel, usnōł, ale ida go ôbudzić".

Ucznie Mu pedzieli: "Ô, to jak usnōł, to sie wyfleguje". Jezus gŏdoł jednak, ô jego śmierci, a im sie ino zdŏwało, że gŏdŏ ô zwykłym spaniu.

No toż Jezus pedzioł im ofyn: "Łazōrz wziōn i umar, ale sie raduje, że mie przi tym niy bōło, skuli wos, cobyście uwierzyli. No ja, ale pōdźmy do niego".

A Tomasz co mioł miano Didymos, pedzioł do uczniōw: "Pōdźcie idymy tyż, coby cuzamyn s Nim umrzić".

Jak Jezus tam prziszoł, ôkŏzało sie, że Łazōrz już sztyry dni je pochowany we grobie. A do Betanie ze Jerozolimy bōło cosik kole trzech kilosōw. Dużo Żydow prziszło do Marty i Mariki, coby je pocieszyć po stracie brata.

Jak Marta sie dowiedziała, że idzie do nich Jezus, wyszła mu na przeciw. Marika zaś siedziała w dōma. No toż Marta pedziała do Jezusa: "Pōnie, jak byś sam bōł, to mōj brat by niy umar. Ale jŏ wiym, że Bōg do Ci wszyjsko, ô co byś Go poprosiōł".

Pedzioł ij Jezus: "Twōj brat zmartwychwstanie".

Marta Mu ôdpedziała: "Ja, jŏ wiym, że stanie z martwych podczas zmartwychstōnio we dniu ôstatecznym".

Pedzioł ij Jezus: "Jŏ je zmartwychstōnie i życie. Fto wy Mie wierzy, choby umar, bydzie żyć. Kożdy, fto żyje i wy Mie wierzy, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?"

Ôdpedziała Mu: "Ja, Pōnie! Jŏ fest wierza, że Tyś je Mesyjōsz, Syn Boży, kery mioł prziś na świat".

Jak to pedziała, ôdejszła i dała po cichu znać swojij siostrze: "Nauczyciel sam je i cie wołŏ". Jak ta to usłyszała, gibko wstała i poszła do Niego. Jezus zaś niy prziszoł jeszcze do wsi, ino ôstoł tam, kaj sie trefiōł z Martom. Żydy, kere byli ze Mrikom w doma i jōm pocieszali, jak ôboczyli, że gibko ruszyła, poszli za niōm, by myśleli, że poszła do grobu, coby tam ślimtać.

A jak Marika prziszła do Jezusa, padła przed Nim na klynczki i Mu padŏ: "Pōnie, jak byś sam boł, mōj brat by niy umar".

Jak Jezus jōm ôboczoł, jak ślimto, ôna i Żydy, kerzy s niōm prziszli, wzruszōł sie we duchu, zrobiyło Mu sie miynko i spytoł: "Kaj żeście go położyli?"

Ôdpedzieli Mu: "Pōnie, poć i zobocz!" Jezusowi tyż sie płaczki puściyły. Żydy gŏdali: "Jak Ôn mu pszajoł!" Nikerzy zaś pedzieli: "Czy Tyn, kery ôtwar ôczy ślepcowi, niy mōg wyłōnaczyć, coby łon niy umar?"

A Jezus fest poruszony prziszoł do grobu. Bōła to jama, na keryj bōła srogo puta.

Jezus pedziōł: "Cofcie ta puta!'

Siostra niyboszczka, Marta pedziała do Niego: "Pōnie, już bydzie smrōd, bo leży już we grobie sztyry dni".

Jezus ij padoł: "Dyć żech ci gŏdoł, że jak uwierzysz ôboczysz kwała Bożo".

Mozaika z kościoła w Betanii

Cŏfli ta puta. Jezus popatrzoł do gōry i pedzioł: "Ôjcze, dziynkuja Ci, żeś Mie wysuchoł. Jŏ wiedzioł, że Ty Mie zawsze wysuchujesz. Ale skuli ludziōw, co sam sōm, to godom, coby uwierzyli, żeś Ty Mie posłoł". Jak to pedzioł, zawołoł festelnym głosym: "Łazōrzu, wyłaź na plac!" I wyszoł niyboszczyk, a mioł nogi i rynce powiōnzane, w na gymbie mioł płachetka. Toż pedzioł im Jezus: "Weźcie go seblyczcie s tego i dejcie mu łazić".

Mocka Żydōw, kere prziszli do Mariki, jak ôboczyli, co wyłōnaczoł Jezus, uwierzyło w Niego.



Ôstōńcie z Bogiym






sobota, 28 marca 2020

Drogie Alkohole

Nie piję zbyt dużo alkoholu (pewnie każdy alkoholik tak mówi).

W związku z tym od czasu do czasu pozwalam sobie kupić jakieś lepsze wino. Zaopatrując się w piwo też patrzę przede wszystkim na jego walory smakowe, a nie cenę. Z mocniejszych trunków lubię whisky - i tu też nie te najtańsze ze sklepowej półki.

Dlaczego o tym wspominam?

Bo dziś kupiłem butelkę jednego z droższych alkoholi w życiu:

Alkohol do dezynfekcji rąk

Ta litrowa flaszka etanolu kosztowała 70 zł. Dziś, po 2 tygodniach epidemii była dostępna w halembskiej aptece. Nie muszę dodawać, że ta końcówka ze sprayem jest nieszczelna i się nie nadaje do użycia.

69,99 w tym VAT 8%, czyli 5,60



Jeśli ktoś uważa, że Państwo Polskie radzi sobie z epidemią, to jest w głębokim błędzie.



Dziś takie płyny powinny być dostępne za darmo i to wszędzie: zaczynając od szpitali, obiektów użyteczności publicznej, w każdym sklepie, a kończąc na każdym prywatnym domu.


Co robi nasze państwo? Pobiera sobie 5,6 zł od każdej butelki, którą powinno nam za darmo dostarczać. 

A jego przedstawiciele za te pieniądze urządzają sobie w Warszawie obrady sejmu, organizują wybory prezydenckie i karmią naród propagandą, jak to u nas jest dobrze. Zgroza!




Pozdrawiam i życzę zdrowia









Papież i pusty Plac św. Piotra

Nie wiem, czy mieliście okazję oglądać wczoraj - w piątek o 18.00 nabożeństwo z Rzymu z Papieżem Franciszkiem.

Pusty Plac św. Piotra

Myśmy uczestniczyli w tym niezwykłym wydarzeniu w wersji włoskiej (choć nie władamy tym językiem) z transmisji internetowej.

Pusty Plac św. Piotra i samotny Papież (w towarzystwie jednego asystenta) robiły niesamowite wrażenie. 

Samotny Papież

Gdy Franciszek głosił swoje przesłanie, nie rozumieliśmy słów, choć czuliśmy jego zatroskanie, przesłanie nadziei oraz wiarę, że Bóg nie zostawi nas samymi.

Przesłanie Franciszka

Dopiero później znalazłem polską wersję - koniecznie przeczytajcie: KLIK 

Rzym płakał deszczowymi łzami. Krucyfiks przed którym modlił się Papież wyglądał, jakby dodatkowo krwawił.

Krucyfiks z kościoła św. Marcelina

Jezus - zmiłuj się nad nami

W drzwiach Bazyliki św. Piotra, jednego z największych kościołów na świecie, zaledwie garstka duchownych, w oddaleniu od siebie, modliła się z Papieżem przed Najświętszym Sakramentem. Niesamowita była tu dłuższa cisza. Po prostu cisza przed Bogiem, której nam teraz tak bardzo potrzeba.

Na koniec, schorowany już Franciszek, widać, że z trudem, udzielił Miastu i Światu (Urbi et Orbi) błogosławieństwa Eucharystycznego, ogarniając nim pusty Plac św. Piotra, wyludnione ulice Rzymu i zamknięty w obawie przed wirusem cały świat.

Urbi et Orbi

Jeszcze na koniec, gdy kamera zwróciła się do wnętrza Bazyliki, mogliśmy zobaczyć niewiarygodny obraz pustego jej wnętrza.

Pusta Bazylika św. Piotra - pewnie od jej powstania jeszcze się to nie zdarzyło


To było przejmujące nabożeństwo.


Niech dobry Bóg błogosławi Miastu i Światu. Niech nas wybawi od zarazy koronawirusa. Niech nas strzeże od wszelkiego zła.




Pozdrawiam i życzę zdrowia










czwartek, 26 marca 2020

Precz z demokracją!

Choć jestem wielkim miłośnikiem demokracji, społeczeństwa obywatelskiego, wolności, swobód i wszystkich innych wartości z tym związanych, dziś mówię:

Precz z demokracją! 


Jesteśmy na wojnie. Na wojnie z epidemią. Na wojnie zaś musi być jeden wódz, który wydaje rozkazy.

Już dawno powinien być wprowadzony stan wyjątkowy. Premier czy Prezydent albo Minister Zdrowia powinien przejąc całą władzę i całe państwo, i wszystkie jego organy powinny być do jego dyspozycji.

Przechodziłem tam dokładnie 1 miesiąc temu


O jakichkolwiek wyborach nie powinno w ogóle być mowy do czasu, aż sytuacja zostanie opanowana.

Nie da się zarządzać kryzysem przy pomocy 460 Posłów i 100 Senatorów - co najwyżej będą tylko wprowadzali dodatkowy chaos.




Pozdrawiam i życzę zdrowia




środa, 25 marca 2020

Zwiastowanie - przełom w historii ludzkości

Dziś Uroczystość Zwiastowania Pańskiego.

2 miesiące temu byliśmy w miejscu, gdzie Archanioł Gabriel obwieścił Maryi, że będzie Matką Boga.

Domek Maryi w Nazarecie

Ta chwila, gdy Maryja wyrażając zgodę, odpowiedziała: 

Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa


sprawiła, że ludzkość doświadczyła największego przełomu w swojej historii.



Proszę mi wierzyć, dzisiejsza epidemia, jakby się dalej nie potoczyła, jest w porównaniu z powyższym, niewielkim epizodem.



Pozdrawiam i życzę zdrowia


P.S. A na Halembie mamy dziś odpust (choć z oddalenia, pamiętamy)

Kaplica pw. Zwiastowania





wtorek, 24 marca 2020

Na pustyni (naszych domów)

Dokładnie 2 miesiące temu...

Czyli w zupełnie innym świecie, w odległej galaktyce (bo przecież tam kręcili Gwiezdne Wojny) mieliśmy okazję zobaczyć Pustynię Wadi Rum.

Karawana


Kolejna w mijance

No i nasza

I te widoki:

Pustynia Wadi Rum


Mam nadzieję, że ta dzisiejsza pustynia (naszych domów), wymuszona epidemią, też pozwoli nam spojrzeć na życie nowymi oczyma i zachwycić się pięknem, którego wcześniej nie zauważaliśmy. I dostrzec człowieka, którego wcześniej mijaliśmy obojętnie. 




Pozdrawiam i zdrowia życzę







poniedziałek, 23 marca 2020

Kocham tłumy

Dopiero się zaczął drugi tydzień w domu, a ja już zaczynam tęsknić.

Kiedy znów w Barcelonie lub gdziekolwiek można będzie się przeciskać w tłumie?

Może będzie jeszcze okazja uczestniczyć w jakichś wielkich uroczystościach religijnych?

Albo w jakimś marszu?

Marzy mi się koncert w wielkiej hali albo na stadionie

A na plaży niech będzie parasol obok parasola

Nigdy nie myślałem, że to powiem - Kocham tłumy!


Kocham Was ludzie!




Pozdrawiam i życzę zdrowia







niedziela, 22 marca 2020

Wanielijo po ślōnsku #139

Podug Jona:

Jezus szoł i zoboczoł chopa ślepego ôd urodzyniŏ.

Ucznie Go spytali: "Fto nagrzyszoł, że sie urodziōł ślepy - ôn czy jego ôjce?" Jezus ôdpedzioł: "Ani ôn niy nagrzyszoł, ani jego ôjce, ale sie tak porobiyło, coby sie ôbjawiyły sprawy Boże". Trza nom ônaczyć dzieła tego, kery Mie posłoł, póki je dziyń. Jak sie zećmi, żŏdyn niy bydzie mōg ônaczyć. Jak dugo Jŏ je na świecie, Jŏ je światłościom świata."

Jak to rzeknōł, splunōł na ziym, zrobił maras ze śliny i naszmarowoł ôczy ślepca i mu pedzioł: "Idź sie umyj we żabioku Siloam" - co ôznaczo: Posłany. No toż ôn poszoł, umōł ôczy i prziszoł curik, ale już wszyjsko widzioł.

A sonsiady i ci co go przōdzi widzieli jak fechtowoł jako żebrok, gŏdali: "Czy to niy ma tyn, co sam siedzioł i fechtowoł?" Jedni gŏdali: "Ja, to je tyn istny", a inksze: "Niy, ôn je ino na tamtego podany". Ôn zaś gŏdoł: "Ludzie, to je jŏ". 

Godali zaro do niego: "Jak ci sie ôczy ôtwarły?"

Ôn ôdpedzioł: "Chop, co Go mianujōm Jezus, zrobiōł maras, pomazōł moje ôczy i mi pedzioł: "Idź sie umyj we żabioku Siloam." No to jŏ poszoł, umyłech sie i widza. Spytali: "Kaj Ôn je?" "Niy wiym" ôdpedzioł.

Zakludziyli tego chopa, co kwila tymu boł ślepy, do faryzeuszow. A trza wiedzieć, że we tyn dziyń, jak Jezus zrobiōł maras i mu ôtwar ôczy, boł szabat. I zaś faryzeusze zaczli go pytać, jak sie to wszyjsko wyłōnaczyło. Pedzioł im: "Pomazoł mi ôczy marasym, a jak żech sie umōł, toch już widzioł".

Nikerzy ze faryzeuszow pedzieli: "Tyn chop niy ma ôd Boga, bo niy świynci szabatu". Inaksze pedzieli: "Ale jak grzysznik może ônaczyć take cuda?" No i sie powadziyli. Toż jeszcze rŏz spytali ślepca: "A co ty ô Nim rzekniesz, dyć ci ôtwar ôczy?" "To je prorok" ôdpedzioł.

Żydy jednak niy wierzyli, że boł ślepy i tera widzi, aż posłali po jego ôjców i ich pytali: "To je wasz syn i gŏdŏcie, że ôn boł ślepy ôd urodzyniŏ? No to jak to je możliwe, że tera widzi?" Jego ôjce tak ôdpedzieli: "Ja, to je nasz syn i ôn boł ślepy ôd urodzyniŏ. Ino niy wiymy jak sie to wyłōnaczyło, że tera widzi i fto mu ôczy ôtwar. Ale spytejcie sie jego samego. Mo już swoje roki, to niych gŏdŏ za sia". Tak pedzieli jego ôjce, bo sami sie strachali Żydōw. No bo Żydy już uznali, że jak ftoś uznŏ Jezusa za Mesyjosza, to go wyciepnōm ze synagogi. Beztōż pedzieli, że mŏ swoje roki i majom go samego spytać.

Synagoga we współczesnej Jerozolimie 

No to zaś zawołali tego, co boł ślepcym i mu pedzieli: "Ôddej kwała Bogu. Bo my wiymy lepij, że Ôn je grzysznik". Ôn ôdpedzioł: "To czy ôn je grzysznik, to jŏ tego niy wiym. To co wiym, to boł żech ślepy, a terŏzki widza". No to mu rzekli: "Co Ôn ci wyłōnaczoł, że terŏzki widzisz?" Ôdpedzioł im: "Dyć już żech wōm tyla razy gŏdoł, ale wy mie niy suchocie. Niy rōbcie mie za błozna. No chyba, że kcecie tyż ôstać Jego uczniami?"


No, toż go spieroniyli i pedzieli: "To tyś je Jego uczyń, bo my sōm uczniami Mojżysza. My wiymy, że do Mojżysza gŏdoł Bōg. A skōnd Tyn istny sie wziōn, to my niy wiymy".

Na to im ôdpedzioł: "A niy ma to dziwne, że wy niy wiycie skōnd Ôn je, a mie ôtwar ôczy. Dyć wiymy, że Bōg niy wysuchuje grzysznikōw, ale za to wysuchuje kożdego, co Go kwoli i dŏwŏ pozōr na Jego wola. Ôd setek rokōw żŏdyn niy słyszoł, coby ftoś ôtwar ôczy ślepymu ôd urodzyniŏ. Jakby tyn chop niy boł ôd Boga, niy doł by rada tego uczynić".

Toż mu rzekli: "S ciebie tyż je pieroński grzysznik, toż sie niy mondrzyj". I wyciepli go raus.

Jezus usłyszoł, że go wyciepli i jak go trefioł, to sie go spytoł: "Czy ty wierzysz we Syna Człowieczego?" Ôn ôdpedzioł: "A fto to je Pōnie, cobych mioł w Niego uwierzyć?" Pedzioł mu Jezus: "To je Jŏ, Tyn kerego widzisz, kery s tobōm gŏdŏ". Ôn zarŏzki ôdpedzioł: "Ja, wierza, Pōnie!" i pod na klynczki.

A Jezus rzek: "Jŏ prziszoł na tyn świat, coby sam zrobić sond, coby ci, kerzy sōm ślepi, ôboczyli na ôczy, a ci kerzy widzom, ôstali ślepcami. Podsuchali to niykere z faryzeuszow, kere z Nim byli i padajōm do Niego: "Możno i my sōm ślepe?" Jezus im pedzioł: "Jakbyście byli ślepe, to niy mielibyście ôd tego grzychu, ale skuli tego, że gŏdŏcie: "Widzymy", wosz grzych porzōnd trwŏ.




Ôstōńcie z Bogiym







sobota, 21 marca 2020

10 lat szafarzem

Dokładnie 10 lat temu zostałem Nadzwyczajnym Szafarzem Komunii Świętej.

Zdjęcie z Piekar Śl. z roku 2016

W niedzielne poranki (na zmianę z kolegami) chodzę z Panem Jezusem do starszych i chorych parafian, którzy nie mogą sami przyjść do kościoła. Pomagam podczas niedzielnych czy świątecznych Mszy Św. komunikować, przede wszystkim na chórze. Czasem, jak na powyższym zdjęciu, służę na pielgrzymkach.

Przez te 10 lat bardziej ukochałem Eucharystię - Boga, który zostawił się nam w kawałku zwykłego chleba. Podaję Go innym i adoruję Go tak, jak potrafię.

Przez te 10 lat pokochałem też ludzi, którym niosę Boga. Szczególnie myślę o tych w domach. To dla mnie wielka radość, że mogę uczyć się od nich wiary. Wielu z nich poumierało - już żyją z Bogiem twarzą w twarz. Pewnie się tam w Niebie też za mnie modlą. Również w kościele, szczególnie na tych Mszach Św., na których posługuję, znam co najmniej z widzenia tych pięknych ludzi, którzy przyjmują Jezusa do swoich serc. Dziękuję Wam wszystkim.



Nie przypuszczałem, że ten skromny jubileusz przyjdzie mi świętować w czasie tęsknoty za Komunią Świętą. Ale widać tak musi być. Trzeba zatęsknić, by jeszcze bardziej kochać.




Pozdrawiam i życzę zdrowia





Zdjęcia ks. Tomka z Ziemi Świętej

Uwaga! Grupa Poniedziałek!

Jeśli do kogoś nie dotarła jeszcze informacja, to rozsyłam zdjęcia ks. Tomka z Ziemi Świętej.

A wyszły świetnie. Czyż nie mamy z wielbłądem podobnego wyrazu twarzy?




Jakby co, to piszcie proszę na mój adres: andrzej_c@sileman.net.pl 




Pozdrawiam i życzę zdrowia





czwartek, 19 marca 2020

Św. Józef - patron dobrej śmierci

Ponieważ, jak powszechnie wiadomo, św. Józef na kartach Biblii nie wypowiedział ani jednego słowa, ja też nie będę się rozpisywał.

Pokażę tylko witraże, które można znaleźć w kościele w Nazarecie, w miejscu, gdzie najprawdopodobniej mieszkał.


Zaślubiny Maryi i Józefa

„Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki"

Umieranie Józefa - patrona dobrej śmierci


Żebym i ja w tym momencie wpadł w ręce Syna i Matki.


Pozdrawiam






środa, 18 marca 2020

Procedury bezpieczeństwa państwa

Od ponad 25 lat pracuję w międzynarodowej korporacji.

Od zawsze było tak, że gdy odwiedzali nas dyrektorzy z rady nadzorczej, choć obydwaj pracowali w Brukseli, nigdy nie przylatywali tym samym samolotem. Choć pewnie po drodze mogliby sporo spraw uzgodnić i wyszłoby taniej jechać jedną taksówką z i na lotnisko. Procedury bezpieczeństwa.

W Polsce po katastrofie lotniczej w Mirosławcu w 2008 roku, w której zginęło 20 żołnierzy, w tym kilku dowódców od generała zaczynając, nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków.

Raptem 2 lata później wsadziliśmy w jeden samolot 3/4 najważniejszych osób w państwie i doczekaliśmy największej tragedii po II wojnie światowej.

Tak mi się to przypomniało, gdy zobaczyłem dziś, w czasach zarazy, w jednym pokoju Pana Prezydenta i Pana Premiera.

Zrzut z twittera




Im oraz nam wszystkim życzę zdrowia.




Pozdrawiam




wtorek, 17 marca 2020

Jan Paweł II w Jordanii

Wiem, są ważniejsze sprawy, również w Jordanii, ale nie można w kółko tylko o #koronawirus.

Podczas pobytu w Jordanii trafiliśmy na kilka miejsc, które wcześniej odwiedził św. Jan Paweł II. Najpierw była to Zajordania. Tam w okolicach miejsca poświęconego Prorokowi Eliaszowi oraz św. Janowi Chrzcicielowi w roku 2000 Papież uczestniczył w Liturgii Słowa. Miejsce to do dziś posiada pamiątkę po tym wydarzeniu.

Pamiątka po pielgrzymce 

Łuk z powyższej mozaiki, słabo widoczny na horyzoncie, stoi do dziś:

Zbliżenie na miejsce celebracji Papieża

W tym samym dniu odwiedziliśmy Górę Nebo, na której też pozostały ślady po Wielkim Papieżu.

Drzewo oliwne zasadzone przez Jana Pawła II

Poza drzewkiem, mogliśmy też podziwiać, moim zdaniem, jeden z ciekawszych na świecie pomników Jana Pawła II.

Pomnik Jana Pawła II - Anno Domini 2000

Jak tysiące lat wcześniej Mojżesz, tak słaby już i przygnieciony wiekiem i chorobą Jan Paweł II, miał tam okazję spojrzeć na Ziemię Obiecaną.

Ziemia Obiecana na horyzoncie - widziana z Góry Nebo


Święty Janie Pawle II, który osiągnąłeś już nie tyle ziemię, co obiecane Niebo - módl się za nami, w tym trudnym dla nas, dla Jordanii i całego świata czasie




Pozdrawiam



  



poniedziałek, 16 marca 2020

Dzisiejsze czytania mszalne na zdjęciach i w pamięci

Gdy 5 lat temu przypadkiem byłem w Izraelu, nasz żydowski Przewodnik zabrał nas nad Jordan i pokazując, że nie jest specjalnie wielką rzeką opowiedział historię syryjskiego wodza Naamana.

Rzeka Jordan

Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym?

A jednak dzięki Bogu Izraela i pomocy proroka Elizeusza został cudownie wyleczony z trądu właśnie w rzece Jordan.


Ewangelia zaś prowadzi nas na Górę Strącenia w rodzinnym dla Jezusa Nazarecie. Nie minęły jeszcze 2 miesiące, gdy tam byłem.

Nazaret widziany z Góry Strącenia - 27.01.2020

Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.


Inaczej brzmią słowa Biblii, gdy miało się okazję tam być.




Pozdrawiam






Zwykły dzień

Wstałem dziś normalnie, po 6.00.

Po porannej toalecie, zrobiłem sobie śniadanie i pojechałem (znaczy wszedłem do pokoju zwanego gabinetem) do pracy.

Na 9.00 zwołałem spotkanie mojego zespołu (wideokonferencja), by omówić, co mamy dziś i na ten tydzień do zrobienia.

Potem były e-maile, telefony, rozmowy, ustalenia.

Lekkim popołudniem wyszedłem na lunch (do pokoju obok). Obiad musiałem sobie odgrzać, bo zanim doszedłem do talerza miałem pilną rozmowę telefoniczną.

Po pracy pojechałem do domu (zamknąłem notebooka).

Jacek miał dziś w szkole (w swoim pokoju) sprawdzian z angielskiego.

Po południu spotkałem się z przyjacielem (gadałem na WhatsApp'ie z Adamem ze Szwajcarii).

Zaraz wychodzę do kościoła (włączę streaming).



Zwykły dzień



Pozdrawiam





niedziela, 15 marca 2020

Wanielijo po ślōnsku #138

Podug Jona:


Jezus prziszoł do samarytańskego miasta Sychar, kole pola, kere Jozef erbnōł po swojim ôjcu Jakubie. Boło tam Jakubowe źrōdło. Jezus sfatygowany drogom, siŏd sie przy źrōdle. A boło kole połednia.

Konsek ôbrŏzu A. Cygana


Wtedy prziszła kobiyta ze Samarie, coby naloć sie wody. Jezus do nij pedzioł: "Dej mi sie napić!" Boł sōm, bo Jego ucznie poszli do miasta na tŏrg, coby kupić sie coś zjeś.
Samarytanka Mu pedziała: "Jak to je, że Ty - Żyd kcesz ôdy mie Samarytanki, bych Ci sie dała napić?" No, bo Żydy i Samarytanie ze sobōm niy gŏdajōm.

Jezus ij ôdpedzioł: "Jakbyś ty znała Boże dary i wiedziała s kim gŏdŏsz, to byś gipko prosiyła cobych ci doł wody żywyj."

A kobiyta na to: "Pōnie, niy mŏsz jak siyngnoć, a studnia je głymboko. To skōnd weźniesz wody żywyj? Czyś Ty je wiynkszy ôd naszego ôjca Jakuba, kery nom fōndnōł ta studnia i pioł s nij łon, jego syny, i jego gowiydź?"

Na to ij Jezus ôdpedzioł: "Kożdy fto pije ta woda, zaś bydzie mu sie kciało pić. A tyn kery bydzie pioł woda, kero Jo mu dom, niy bydzie już musioł wiyncyj pić na wieki, bo moja woda wyłōnaczy sie w nim jako źrōdło, kere szpricuje ku życiu wiecznymu." 

Toć Kobiyta Go poprosiyła: "Pōnie dej mi tyj wody, cobych już sam niy musiała wiyncyj prziłazić i smykać tyj wody. Widza, żeś Ty je prorok. Nasze ôjce rzykali do Boga na tyj gorze, a wy gŏdŏcie, że rzykać trza we Jerozolimie." 

Jezus ij ôdpedzioł: "Mogesz mi wierzyć kobiyto, przidzie taki czas, kiej ani na tyj gorze, ani we Jerozolimie niy bydzie szło porzykać. Wy rzykŏcie do tego, czego niy znŏcie, my rzykōmy tak, jak trza, bo zbawiynie zaczyno sie ôd Żydōw. Idzie jednak taki czas, a właściwie już je, kiej prowdziwie pobożne ludzie bydōm kwolić Ôjca w Duchu i prŏwdzie, takich ludziōw szukŏ Ôjciec. Pōn Bōg je duchym, trza, coby ludzie Go kwolyli w Duchu i prŏwdzie".

Rzekła Mu kobiyta: Ja, jŏ wiym, że przidzie Mesyjōsz, co Go bydōm mianować Krytusym. A jak Ôn przidzie, wszyjsko bydzie klar. "

Pedzioł do nij Jezus: "Dyć to je Jo, co s tobōm godom."

Dużo Samarytanōw z tego miasta zaczło w Niego wierzyć, skuli gŏdki kobiyty. No toż Samarytany prziszli do Niego prosić, coby ôstoł u nich. Ôstoł dwa dni. I wiela wiyncyj ludu w Niego uwierziło, bez Jego słowo. A do kobiyty gŏdali: " Tera już wierzymy niy ino skuli twojij gŏdki, ale sami my słyszeli i widzieli, i wiymy, że Ôn je po prŏwdzie Zbowicielym świata".




Ôstōńcie z Bogiym










Nasz Domowy Kościół

Z tęsknotą:

Transmisja z Kościoła Seminaryjnego w Warszawie


Nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. (...) 

Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, 
kiedy to prawdziwi czciciele
będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, 
a takich to czcicieli szuka Ojciec. 
Bóg jest duchem; 
trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć
w Duchu i prawdzie».




Błogosławionej niedzieli






sobota, 14 marca 2020

Nawrócenie w czasach zarazy

Nigdy tego nie lubiłem, ale czasem w Wielkim Poście można było od kaznodziejów usłyszeć, że ten właśnie okres jest może ostatnim w twoim życiu i trzeba się nawrócić.

Straszenie, jakoś nigdy mnie nie pociągało. Nawrócenie zaś jest w każdym czasie godne uwagi.

Nawrócenie, to - nie tylko moim zdaniem - zmiana sposobu myślenia.


Nad tym się właśnie dziś, zastanawiam i dochodzę do wniosku, że żaden z Wielkich Postów nie dał mi tyle nawrócenia, co ten obecny w momencie epidemii. I to w bardzo różnych aspektach:
  • Eucharystię, którą kocham całym sercem, trzeba było w ostatnich dniach i godzinach solidnie przemyśleć. Będę za nią tęsknił w najbliższych tygodniach - oby jak najkrócej. Niech ta tęsknota wzmocni moją miłość do Jezusa, który zostawił nam Siebie w kawałku chleba
  • Jak bardzo do mnie dociera, że Sakramenty, które są nam do duchowego życia niezbędnie potrzebne, Bogu nie wiążą Jego działania. On, który jest ponad czasem i przestrzenią, potrafi być z nami obecny (a my z Nim) niezależnie od tego, czy mamy dostęp do Sakramentów czy nie
  • Miłość do człowieka (a pod tym kryje się również chęć jego ochrony przed zarażeniem) nigdy nie może być w sprzeczności z moimi przyzwyczajeniami, choćby to były przyzwyczajenia bardzo pobożne
  • Do rodziców (mają już swoje lata), których w ostatnich latach odwiedzałem średnio raz w tygodniu, teraz dzwonię dwa razy dziennie, a dziś rano zaopatrzyłem ich we wszystko, co trzeba, by przypadkiem nie wychodzili z domu
  • Spawy zawodowe, szczególnie te trudne, które spędzały mi sen z powiek, przestały być tak bardzo ważne
  • Nie mam żadnych wątpliwości, że niezależnie od tego, jak sprawa się dalej potoczy, będziemy świadkami ogólnoświatowego krachu ekonomicznego. Być może będziemy za chwilę zarabiać realnie połowę tego, co dotychczas, albo jeszcze mniej. Nie martwi mnie to. Może uda nam się (a mi w szczególności) wydostać się z pułapki materializmu
  • Mamy zarezerwowany i to w doborowym towarzystwie wyjazd do Grecji we wrześniu. Pewnie zostanie odwołany z powodu plajty biura podróży i/lub linii lotniczych. W ogóle mnie to nie wzrusza. Jak się to skończy, będę się niesamowicie cieszył z każdego spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Nieważne gdzie
Żeby nie było zaś zbyt poważnie, to póki co, nie udało mi się nawrócić z jednej rzeczy. W każdą sobotę kupuję do przedpołudniowej kawy bezę. Dziś też jeszcze były:

Nie zachowałem bezpiecznej odległości od bezy

Delektowałem się nią dzisiaj w sposób szczególny. Nie wiadomo, co będzie za tydzień.




Zdrówka wszystkim życzę







czwartek, 12 marca 2020

Ślepe zaułki naszej pobożności

Przeglądam internety nas "pobożnych" ludzi i... ogarnia mnie smutek:

Oczywiście nie chodzi o ludzi ze zdjęcia

  • Nie mamy podstawowej wiedzy teologicznej na temat Sakramentów - w tym Eucharystii. Właściwie nie chodzi nawet o teologię, co o zwykłe przyswojenie pojęć z lekcji religii na poziomie szkoły podstawowej.
  • Bardziej wierzymy w cuda, legendy i własne przekonania niż w naukę Kościoła.
  • Pismo Św. służy nam głównie do wyciągania cytatów potwierdzających naszą, choćby najgłupszą tezę.
  • Tych, którzy myślą inaczej (choćby to był sam Papież), odsądzamy od czci i wiary.
  • Nie potrafimy w sobie pogodzić wiary i wiedzy. Wiara przekreśla nam racjonalne myślenie, a czasem myślenie w ogóle.
  • W swojej "gorliwości" nie dostrzegamy człowieka - również tego niewierzącego. Swoją postawą raczej go nie przyciągniemy do Boga.



Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny
- zmiłuj się nad nami



Pozdrawiam