Strony

poniedziałek, 30 marca 2020

Zmarł nasz Organista

Jeśli dobrze pamiętam, to p. Krupa grał na organach u nas w parafii Bożego Narodzenia na Halembie od samego jej początku. Pewnie nie na wszystkich Mszach Św., bo w tamtych czasach był kierowcą autobusu 130, ale grał.

śp. Pan Krupa za swoimi organami - rok 2014

Gdy byłem małym ministrantem, dość wcześnie, na początku lat '80 ubiegłego wieku, zostałem kantorem i często śpiewałem Psalm Responsoryjny i Alleluja. Od zawsze Pan Organista, bardzo dbał o nas, żebyśmy dobrze wykonywali tę część liturgii.

Przez właściwie dziesiątki lat zmieniali się na Halembie wikarzy, rzadziej kościelni, zmarł Proboszcz, a Pan Krupa, szczególnie od czasu gdy przeszedł na emeryturę, trwał za pulpitem na wszystkich Mszach Św. i w tygodniu i w niedzielę. Poświęcił Parafii całe swoje prywatne życie.

Jak grał? Nie był wirtuozem. Nie wiem nawet czy i jakie miał muzyczne wykształcenie. Ale grał tak, że nikt po nim już tak nie potrafił. Wkładał w to całe swoje serce. Jeśli można o kimś powiedzieć, że wypracował tradycję, to właśnie o nim zaryzykowałbym takie twierdzenie. Stworzył kanon halembskich pieśni. Cały kościół zawsze wiedział, jak odpowiadać księdzu na wezwania. Pamiętam też takie czasy (choć chyba zgodnie z przepisami powinien tu być śpiew acapella), gdy po cichutku w tle podgrywał tym księżom, którzy pięknie śpiewali, podczas Prefacji. To był przedsionek nieba.


Byłem ministrantem i kantorem do momentu aż się ożeniłem. Przez kilkanaście lat nie miałem już tak bliskiego kontaktu z parafią, z zakrystią i tym samym z Panem Organistą. 10 lat temu, gdy zostałem Nadzwyczajnym Szafarzem Komunii Świętej, wróciłem do ołtarza. I to znowu On, gdy nie było ministranta, zachęcił mnie ponownie do śpiewu podczas Liturgii Słowa. 


Od jakiegoś czasu, gdy zdrowie już mu nie pozwalało na tak intensywne zaangażowanie, jak dotychczas, zaczął wdrażać w fach organistowski swoich następców. Potem z racji postępującej choroby musiał już wycofać się z grania. Chyba ostatni raz zasiadł za kontuarem jakieś 2 lata temu.

Póki mógł, przychodził do kościoła i siadał w zakrystii. Którejś niedzieli, kilka miesięcy temu, zasłabł podczas Mszy Świętej. Odprowadzałem go potem z jego córką do samochodu. To była ostatnia jego Eucharystia w naszym kościele.


Zmarł wczoraj w dniu Odpustu Parafii Bożego Narodzenia na Halembie. 

Choć wczoraj w kościele z racji zarazy nie było w ogóle ludzi, On Halembski Organista grał już z nieba na niebieskich organach na odpustowej Sumie i Nieszporach.




Niech odpoczywa w pokoju






1 komentarz:

  1. Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Mu świeci.
    Niech odpoczywa w pokoju wiecznym.
    Amen

    OdpowiedzUsuń