Jakiś czas temu dotarła do mnie informacja, iż Filharmonia Śląska organizuje konkurs literacki. Sięgnąłem więc do mojego blogowego archiwum i posłałem, trochę dla żartu, obszerne fragmenty tekstu: KLIK.
Głównej nagrody nie wygrałem, ale w czwartek dostałem e-mail, iż czeka na mnie zaproszenie na dzisiejszy koncert.
Zaproszenie - nagroda. |
Tak więc znalazłem się znów w naszej Śląskiej Filharmonii.
Dziś była prezentowana wyłącznie muzyka polska. Najpierw Witold Lutosławski - muzyka jednoznacznie oparta na motywach ludowych. Następnie za fortepianem zasiadła Pani Beata Bilińska i mogliśmy się wczuć w dźwięki skomponowane przez Ignacego Jana Paderewskiego, które skomponował na fortepian i orkiestrę.
Beata Bilińska - fortepian |
Po przerwie zaś miałem okazję wysłuchać jednego z pierwszych wykonań, po Londynie, Los Angeles, Amsterdamie i Łodzi, IV Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego. Sam utwór był poprzedzony krótkim filmem opowiadającym o kompozytorze - patronie Filharmonii Śląskiej. Obraz ten był dla mnie dobrym wprowadzeniem w zaprezentowaną za chwilę muzykę.
To nie był łatwy utwór, który wpada w ucho lub porywa swoim rytmem. A jednak coś w tej muzyce jest niesamowitego. Dźwięki dziwne, czasem zaskakujące, a jednak im dłużej słuchałem, tym bardziej zaczynało to jakoś grać w mojej duszy. Ku własnemu zdziwieniu symfonia jakby wciągnęła mnie w siebie. Moje końcowe oklaski były absolutnie szczere. Myślę, że nie tylko moje. A trzeba dodać, że sala była pełna i ... pełna również obcokrajowców. W oczekiwaniu do szatni słyszałem nie tylko niemiecki, ale również ... chiński (a może japoński?). Światowo było, ale nasz Ślązak - Henryk Mikołaj Górecki, który zmarł raptem 4 lata temu jest niesamowicie popularny na całym globie.
Mirosław Jacek Błaszczyk - Dyrygent |
Znów otarłem się o wielki świat. I znów trochę jakby przez przypadek.
Kocham te "przypadki".
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz