Jeśli ktoś się z tym nie spotkał, to kibuc jest - jakby to powiedzieć - żydowską wersją komunizmu. Ludzie mieszkają na ograniczonym terenie w spółdzielniach/komunach, zajmują się np. rolnictwem, nie mają własności prywatnej, wszystko jest wspólne.
Kibuc, w którym w tym tygodniu goszczę nazywa się Kfar Charuf i, jak już wspominałem, zlokalizowany jest na Wzgórzach Golan na wschód od Jeziora Galilejskiego.
Teren jest ogrodzony, zamknięty. Mają tu pola i jakieś 160 krów.
Obora w wersji otwartej - tu krowy nie zmarzną |
Jednak poza gospodarką rolną na terenie kibucu znajduje się zakład produkujący zawory, który zatrudnia ponad 100 osób.
Te obudowy zaworów były chyba największe |
Poza produkcją, mają tu swoje laboratoria badawcze, miejsca szkoleniowe i wymyślają naprawdę zaawansowane rozwiązania.
W kibucu żyje kilkadziesiąt rodzin. Przynajmniej patrząc z zewnątrz, raczej ich domki wyglądają skromnie. W środku nie byłem.
Domki |
Poza tym mają tu własną szkołę, przedszkole, boisko i wszystko inne, co do codziennego życia potrzebne. Jedzą na stołówce tam, gdzie my chodzimy na lunche.
Stołówka |
Jest jeszcze restauracja, gdzie za chwilę idziemy na kolację. W pubie jeszcze nie byłem.
Restauracja |
W ogóle tenże kibuc powstał w roku 1973. Przedwczoraj pokazywali nam krótki film z jego historii. Pierwsze rodziny, które tu zamieszkały przyjechały między innymi ze Stanów Zjednoczonych. Miałem takie wrażenie, że ktoś chciał sobie na dłużej (na całe życie?) zatrzymać czasy hippisów. :)
Ja jednak, od czasów słusznie minionych, do wszelkiego rodzaju komunizmu mam lekką awersję. Muszę jednak przyznać, że nasi gospodarze są niezwykle gościnni, doskonale zorganizowani i po prostu najzwyczajniej w świecie bardzo życzliwi.
W związku z tym przeżywam ten tydzień, jak niesamowitą przygodę, która przyniesie pewnie sporo owoców, głównie w mojej pracy zawodowej, ale chyba nie tylko.
Pozdrawiam ze Wzgórz Golan
P.S. Środy Popielcowej tu nie obchodzą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz