Rok temu dotarliśmy między innymi na Górę Nebo, dokąd Mojżesz doprowadził Naród Wybrany po ucieczce z Egiptu.
Z Ziemią Obiecaną w tle |
Nie mam pojęcia jaka była przejrzystość powietrza, gdy Izraelici się tu znaleźli. Nie wiem też na jaką porę roku trafili. My byliśmy zimą, czyli jak na tę krainę, gdy co tylko może, staje się na chwilę zielone. Żydzi nie byli też wyposażeni w lornetki i nie mogli zrobić sobie przybliżenia, jak ja moim zoomem.
Ziemia Obiecana - w przybliżeniu |
Szli do tego miejsca z Egiptu przez 40 lat (!). Zerknąłem na współczesną mapę satelitarną:
Najkrótsza droga z Egiptu na Górę Nebo |
Dziś według googla droga jest do przebycia pieszo... w tydzień.
Warto też porównać, bo pięknie to widać, zieloność egipskiej Doliny Nilu z tą mizerną zieloną plamką w okolicach Jerozolimy. Nawet cała (niewidoczna na tej mapie i niewidoczna z Nebo) Galilea nie może się równać z Deltą Nilu.
Czy Izraelici, gdy stanęli z Mojżeszem na Górze Nebo byli rozczarowani? Czy byli rozczarowani obietnicą Boga, że wprowadzi ich w Krainę Mlekiem i Miodem płynącą?
Nie ukrywam, ja byłem rozczarowany stojąc na Górze Nebo i próbując sobie wyobrazić, co po 40 latach tułaczki po okolicznych pustyniach, musieli wtedy czuć Żydzi.
A jednak zapamiętałem fragment homilii naszego księdza z tego dnia i z tego miejsca:
Bogu trzeba zaufać. Nawet jeśli czujemy się Jego obietnicami rozczarowani, nawet jeśli nie wszystko wygląda tak, jak sobie wyobrażaliśmy, to Bóg wie, co robi. On wie lepiej, co dla nas jest Ziemią Obiecaną. Trzeba zaufać!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz