Strony

wtorek, 29 grudnia 2020

2020 - postarzałem się o 10 lat

Kończy się rok 2020, więc czas na podsumowania.

Nie będę oryginalny, gdy powiem, że był to rok bardzo trudny, głównie z powodu pandemii.

Chcę jednak podzielić się swoimi problemami, których pewnie na pierwszy rzut oka nie widać, a które w mijającym roku były moim udziałem.


Gdy wybuchła światowa zaraza, wydawało mi się, że bardzo dobrze daję sobie radę. Nie byłem przerażony. Nie wpadałem w panikę. Owszem, jak wszyscy, martwiłem się o rodzinę, o starszych rodziców, o najbliższych, o siebie. Ale generalnie było ok.

Szybko przeorganizowałem pracę swoją i podwładnych w system zdalny. Ograniczyliśmy na wiosnę kontakty do niezbędnego minimum. Nie stanowiła dla mnie - człowieka religijnego większego problemu konieczność uczestniczenia we Mszach Świętych przez tv lub internet. Jednocześnie narzuciłem sobie rygor, by wstawać wcześnie, pracować intensywnie, chodzić na spacery i generalnie dbać o siebie.

I mimo to, nagle w momencie najsilniejszego wiosennego lockdownu, w Wielkim Tygodniu przed Wielkanocą, podczas pracy za biurkiem dostałem potwornych zawrotów głowy i prawie straciłem przytomność. Normalnie trzeba było zadzwonić na pogotowie, ale wtedy... nie było normalnie. Całe szczęście powoli doszedłem do siebie. Dopiero potem były konsultacje lekarskie, najpierw telefoniczne, potem wizyty u różnych specjalistów, badania, itp. itd. Być może miałem mikroudar.


Od tamtego czasu, niestety do dziś, zdarzają mi się różne inne dolegliwości. Nie będę o nich pisał. bo nie ma się czym chwalić. Dość powiedzieć, że w żadnym innym roku, pomimo utrudnień, nie byłem tyle razy u lekarzy i nie przeprowadzono na mnie tylu różnych procedur diagnostycznych.

Rentgen

Niestety, nie wpływa to dobrze na moje samopoczucie. Miewam wahania nastroju. Czasem jest bardzo dobrze. A czasem - i nie mam na to żadnego wpływu - czuję się podle.


Po co o tym piszę? Nie, nie mam zamiaru użalać się nad sobą. 

Mam pełną świadomość, że jest wiele osób, które mają dużo większe problemy. Znam kilku (w tym mojego brata), którzy ciężko przechodzili Covid. Niektórzy nawet wylądowali w szpitalu. Bliscy moich przyjaciół zmarli.


Chciałem jednak podzielić się moimi kłopotami, które sprawiły, że w mijającym roku - mam takie wrażenie - postarzałem się o jakieś 10 lat. Wcześniej czułem się o 10 lat młodszy niż mam w metryce, więc, niestety doszlusowałem do mojego wieku.



Chciałem się tym podzielić, bo być może ktoś poczuje się lepiej w swoich niedomaganiach. Czasem świadomość, że ludzie obok też mają kłopoty pomaga razem łatwiej je znosić.



Pozdrawiam





 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz