Trochę się to już w pamięci zaciera, ale jestem pewien, że genialny film Misja oglądałem, gdy u nas na Halembie działało jeszcze Kino Ludowe (taką miało nazwę 😀), czyli w czasach słusznie minionych.
Z mojej niewielkiej filmoteki |
Dolby Surround jeszcze wtedy nie było, ale w naszym lichym kinie już wtedy zwróciłem uwagę na przepiękną muzykę Ennio Morricone.
W tamtych czasach ścieżka dźwiękowa z filmu Misja czasem towarzyszyła nam podczas czwartkowych, oazowych Adoracji Najświętszego Sakramentu. Bo to muzyka duszy.
* * *
Dziś rano, pracując w trybie home office, puściłem sobie przez Spotify właśnie tę muzykę. Tak po prostu, bo akurat mi się przypomniało.
W pewnym momencie moja żona z drugiego pokoju woła do mnie, że zmarł Ennio Morricone. Niesamowite!
Jego ziemska Misja już się zakończyła. Choć jego muzyka zawsze pociągała do Nieba. Niech mu Bóg wynagrodzi!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz