Kontynuujmy cykl.
Być może wpis o I Przykazaniu był zbyt ogólny. Dziś postaram się bardziej konkretnie.
Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego na daremno
Pan Bóg nigdzie i w żadnych okolicznościach nie może być traktowany przedmiotowo również, a może przede wszystkim, do celów politycznych.
Zaczyna się to być może od najprostszych spraw. Taki przykład: zgłasza się do proboszcza jeden parafianin, że on mógłby na niedzielnych mszach czytać Pismo Święte. Bardzo cenna rzecz, by w Liturgię angażowali się świeccy. Okazuje się jednak, że człowiek ten nie tyle tak kocha Biblię, lecz bardziej chodzi mu o to, by stać się osobą znaną, bo zamierza za pół roku kandydować w wyborach do Rady Miasta.
Żebym był dobrze zrozumiany. Nie oznacza to, że starszy ministrant, lektor, nadzwyczajny szafarz czy inna świecka osoba nie może angażować się w sprawy polityczne. Ważna tu jest motywacja. Próba wykorzystania Liturgii, Kościoła, wiary, wreszcie Pana Boga samego do jakichkolwiek politycznych celów jest poważnym nadużyciem i grzechem przeciwko II Przykazaniu.
Przestrzeganie II Przykazania dotyczy oczywiście również, a może przede wszystkim, najważniejszych osób w państwie. Nie jestem zwolennikiem francuskiego modelu sterylnego oddzielania Państwa od Kościoła. Nie mam nic przeciwko temu, by władze uczestniczyły w uroczystościach kościelnych. Nie razi mnie, gdy politycy siedzą w pierwszych ławkach. Nie przeszkadza mi też, gdy biskupi czy księża są zapraszani na święta państwowe.
Wszystko jest ok. póki nie przekracza się granicy (czasem cienkiej granicy) przedmiotowego traktowania wiary. Nawet jak się jest prezydentem, premierem czy posłem, do kościoła idzie się na modlitwę, a nie po to, by zwiększyć sobie słupki poparcia wśród tego czy innego elektoratu. O tym, że ambona, szczególnie podczas Liturgii, nie może być miejscem agitacji politycznej, nawet nie chcę wspominać.
Wykorzystywanie przez polityków Kościoła do swoich celów związanych z uzyskaniem lub utrzymaniem władzy jest karygodne. I w drugą stronę, angażowanie się hierarchów kościelnych w walkę polityczną, szczególnie podczas sprawowania Sakramentów i głoszenia Słowa Bożego, jest zaprzeczeniem misji, do której biskupi i księża zostali powołani. (To nie oznacza, że nie mogą oni mieć i wyrażać swoich sympatii politycznych poza sprawowaniem czynności kapłańskich, jak każdy inny obywatel).
Na koniec pozwolę sobie na kilka myśli, które mi jednoznacznie łączą się właśnie z II Bożym Przykazaniem:
- Jeśli polityk kłamie, kradnie i dla władzy jest w stanie dopuścić się wszelkich niegodziwości lepiej, by składając przysięgę, nie dopowiadał słów "tak mi dopomóż Bóg"
- Byłbym bardzo rad, gdyby pewna rozgłośnia radiowa, która jest niebywałą tubą propagandową różnych sił politycznych w naszym kraju, przestała używać w swojej nazwie imienia Matki Bożej
- Nie można wymachiwać różańcem, a jednocześnie skazywać na śmierć uchodźców - ludzi potrzebujących natychmiastowej pomocy
- Msza Święta, również ta za zmarłych oraz inne modlitwy nigdy nie może być elementem oszczerczej kampanii sugerującej zamach
- Krzyż i inne symbole religijne nie służą do obrażania, poniżania czy szerzenia podziałów, a wręcz nienawiści wśród ludzi
- Próba rugowania z polityki ludzi, którzy otwarcie przyznają się do swojej wiary jest oczywistym zaprzeczeniem podstawowych praw obywatelskich
Czy II Przykazanie może być w polityce pozytywną inspiracją?
Oczywiście. Gdy wierzący polityk zaprosi Boga, by go wspierał w swoich dobrych dążeniach. Gdy zamiast wymachiwać sztandarami swojej wiary na pokaz, będzie codziennie wykonywał swoją władzę w pokorze, szacunku i miłości do drugiego człowieka i do Boga, przyniesie to owoce, których z pewnością wszyscy, jako obywatele sobie życzymy.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz