Wczoraj wieczorem miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w jednym z wydarzeń w ramach tegorocznej edycji Gorczycki Festiwal w NOSPR.
Przed koncertem |
Zaczęło się klasycznie. Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia a capella przepięknie wykonał Missę Paschalis Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, a następnie trzy Psalmy naszego barokowego kompozytora.
Potem przenieśliśmy się do współczesności, by wysłuchać trzech Psalmów skomponowanych przez Leszka Możdżera. Tu do Cameraty Silesia dołączyło Combo jazzowe. Ja bardzo lubię jazz, ale mam podstawy twierdzić, że część publiczności była lekko zszokowana szczególnie, że była to muzyka dość eksperymentalna.
Kolejną część koncertu poprowadził Mietek Szcześniak, który ze swoim zespołem zaprezentował kolejne trzy Psalmy do tekstów ks. Jana Twardowskiego. Samba czy Bossa nova wprowadziły zupełnie odmienny, taneczny nastrój.
Choć koncert rozpoczął się o 19.30, jego pierwsza część trwała prawie do 21.00.
To co działo się po przerwie, nie umiem nawet opisać. Na scenie obok znów Cameraty Silesia pojawił się, jako solista, Mietek Szcześniak, a Combo jazzowe wyszło w poszerzonym składzie. Pod dyrekcją Pani Anny Szostak wykonali Missę Gratitoria Leszka Możdżera. Dla mnie to było jakieś objawienie. Tak dziwnych i nowotarskich dźwięków dawno nie słyszałem. Jednak mnie to niesamowicie wciągnęło. Nie miałem pojęcia, że można w ten sposób podejść do tak klasycznego utworu jak Msza. Bardzo mi się to podobało. Super to zrobili!
Całość skończyła się o 22.20, a ja musiałem jeszcze przebiec całe miasto, bo auto zostawiłem pod Galerią Katowicką (z racji Szczytu Klimatycznego parkingi pod NOSPR--em są zlikwidowane).
NOSPR by night |
To nic, że nazajutrz mam być o 9.30 w Warszawie i muszę wstać o 5.45. Warto było!
Pozdrawiam z Warszawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz