Pomysł nie jest mój, ale bardzo mi się spodobał.
Popiersie Korfantego z Bazyliki Archikatedralnej w Warszawie |
Jeśli na pomniku Wojciecha Korfantego, który to właśnie dziś jest ustalany w stolicy, będzie podpis:
Ojcu Śląskiej Autonomii
to jestem zdecydowanie za tym, by pomnik naszego Wielkiego Ślązaka w Warszawie stanął i nawet nie mam nic przeciwko temu, by był sfinansowany z kieszeni naszych lokalnych samorządów. 😀
Pozdrawiam
I właśnie na tym polega polityka, żeby można było coś ugrać. W tym przypadku, ugrać dla ŚLĄSKA. :)
OdpowiedzUsuńPrzewrotny byłby to napis. Bo jak niby W. Korfanty mógł być ojcem "Śląskiej Autonomii" skoro takiego podmiotu nigdy nie było? Korfanty już za życia był prześladowany w Polsce, a teraz próbuje się pamięć o nim wykorzystywać do jątrzenia i innych niegodnych celów. I jeszcze ta żmijowa dyskusja o finansowanie budowy pomnika, kto ile i pod jakim warunkiem. Wstyd!
OdpowiedzUsuńO przepraszam. Przed wojną Śląsk miał znaczną autonomię w postaci własnego Sejmu Śląskiego i własnego Skarbu. To prawda, Korfanty był w Polsce prześladowany. Ostatnie miesiące swojego życia spędził w więzieniu, a wcześniej kilka lat na wygnaniu w Czechosłowacji. Tak mu Polska odpłaciła za przyłączenie do niej bogatej, przemysłowej części Górnego Śląska.
UsuńWobec powyższego może mniej przewrotnie, a bardziej prawdziwie brzmiałby napis pod Jego pomnikiem np. taki: "W uznaniu zasług dla Rzeczpospolitej Polskiej, z prośbą o wybaczenie krzywd, jakie Rzeczpospolita wyrządziła Wielkiemu Synowi Ziemi Śląskiej".
Wtedy bedzie bez wstydu
Pozdrawiam
Oczywiście ma Pan rację, Śląsk miał bardzo szeroką autonomię. Ale to była autonomia jednego z województw RP, nie zaś organizm polityczny o nazwie "Autonomia Śląska". Napis zawierający takie określenie brzmiałby nie tylko patetycznie i pretensjonalnie, ale przede wszystkim sugerowałby jakiś qasi-państwowy charakter ziem śląskich i w sposób niedwuznaczny nawiązywał do współczesnych żądań separatystycznych w wykonaniu chociażby stowarzyszenia RAŚ. Nie mylmy zatem autonomii z Autonomią.
OdpowiedzUsuńZaproponowaną przez Pana drugą wersję napisu ja osobiście mógłbym zaakceptować. Odpowiedzialność Państwa Polskiego w mojej ocenie nie budzi wątpliwości, i to nawet po uwzględnieniu wątpliwej legalności ustroju władz polskich po roku 1926. Jednocześnie uważam że postawa części autonomicznych władz Województwa Śląskiego i zwykłych Ślązaków również daleka była od życzliwości wobec Korfantego. Obawiam się jednak, czy takie usilne poszukiwanie winnych i eksponowanie winy RP in extenso, nie wywoła wrażenia że w tym wszystkim wcale nie chodzi o postać Wojciecha Korfantego tylko o jakiś rewanżyzm i polityczną grę. Sam Pan niedawno tutaj na blogu przywoływał słowa Ojca Świętego Franciszka o dobrej i złej pamięci, więc nie tylko cytujmy te słowa, ale również stosujmy się do nich.
Nie jest prawdą, że Śląsk miał autonomię jednego z województw RP. Tylko Śląsk miał zagwarantowane specjalne prawa na mocy Statutu Organicznego Województwa Śląskiego. Proszę spojrzeć choćby na wikipedię: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojew%C3%B3dztwo_%C5%9Bl%C4%85skie_(II_Rzeczpospolita)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałem o jakichkolwiek separatystycznych żądaniach RAŚ-u. Raczej od lat postulują właśnie autonomię i to nie tylko dla Śląska, ale też wszystkich innych regionów Polski. I z takim postulatem się zgadzam, gdyż decentralizacja zawsze powoduje lepsze gospodarowanie publicznymi pieniędzmi. Na dole w regionach zawsze lepiej wiadomo, co trzeba realizować, niż z perspektywy Warszawy. Jest to też zgodne z zasadą pomocniczości, która jest jedną z fundamentalnych zasad katolickiej nauki społecznej.
Nie mam złudzeń. Wiem, że Ślązacy podobnie, jak każda inna nacja ma swoje wady, a nawet popełnione zbrodnie. I pewnie nie wszystkie postawy w stosunku do Korfantego były przyjazne czy życzliwe. Staram się nie szukać "usilnie" winnych. Fakty są jednak dość oczywiste, jeśli chodzi o stosunek RP do Korfantego. Z pewnością nie chodzi mi o jakikolwiek rewanżyzm czy polityczną grę. Mało tego powyższy mój post potraktowałem raczej w tonie dość radosnym.
Za zwrócenie uwagi na przywoływane przeze mnie słowa Papieża Franciszka o dobrej i złej pamięci - dziękuję. Przyjmuję z pokorą
Pozdrawiam
Tylko Województwo Śląskie miało autonomię, ale nadal było jednym z kilkunastu województw RP. Nic innego nie napisałem, być może nie zrozumieliśmy się.
OdpowiedzUsuńSłuszne są Pańskie uwagi odnoście zasady pomocniczości. Ona zresztą jest bardzo wdzięcznym tematem wszelakich rozpraw z zakresu filozofii prawa i państwa, stosunków społecznych, socjologii itd. Można powiedzieć że co autor, to inne jej rozumienie. Nie trudno też zauważyć, że im więcej dyskusji na jej temat, tym jej treść bardziej się rozmywa aniżeli krystalizuje.
Jednak teza, iż urzeczywistnienie zasady pomocniczości wymaga istnienia autonomii zbliżonej do tej, jaką cieszył się Śląsk przed wojną, no jest mocno kontrowersyjna. Myślę że powiązanie tej zasady z samorządnością byłoby dużo trafniejsze, choć oczywiście nie są to sprawy tożsame. U podstaw zasady pomocniczości czy subsydiarności - w aspekcie ustrojowym - leży założenie, że lokalne społeczności lepiej rozumieją swoje potrzeby i lepiej orientują się w miejscowych warunkach, niż władze metropolii. Z kolei u podstw żądań dot. autonomii leżą skonkretyzowane roszczenia odnośnie zasobów materialnych, demograficznych i terytorialnych, najczęściej wywodzone z faktycznej bądź rzekomej odrębności narodowej, kulturowej itp. Mnie się wydaje bałamutne to uzasadnianie RAŚ żądania zastąpienia Warszawy Katowicami zasadą pomocniczości. Nie wiem czy autonomiczny Śląsk w większym stopniu tę zasadę by realizował, niż nieautonomiczne pozostałe województwa RP ze swoimi samorządami. Swoją drogą szkoda że RAŚ nie przedstawił stosownych analiz w odniesieniu do sytuacji Śląska za II Rzeczypospolitej, skoro tak chętnie odwołuje się do tej tradycji. Chciałbym w szczególności poznać jak układały się relacje przedwojennych Katowic z pozostałymi miastami i władzami lokalnymi Śląska, czy aby nie powielały one napięć na linii Warszawa - Katowice, Poznań - Grodzisk Wlk. czy Lublin - Chełm. Inaczej mówiąc - centralne władze autonomicznego regionu mogą być równie zaborcze w stosunku do swych mniejszych wspólnot lokalnych, niż władze metropolii.