W święto Świętych Młodzianków, jakoś nie potrafię poradzić sobie z myślą, że wszyscy jesteśmy Herodami.
Przede wszystkim mam na myśli polskie prawo dotyczące aborcji. Z jednej strony cieszę się, że w wolnej Polsce udało się wprowadzić prawo zakazujące mordowania nienarodzonych dzieci na każde żądanie matki, ojca, lekarza i kogo tam jeszcze. Z drugiej strony nie rozumiem tłumaczeń zdrowych, silnych i dorosłych polityków, którzy w poprzedniej kadencji Sejmu wyrzucił do kosza obywatelski projekt ustawy zakazującej aborcji również w sytuacji, gdy ktoś jest chory, słaby i nienarodzony. Jednocześnie obecny Sejm, który jest w stanie w ciągu jednej nocy przeprowadzić przez parlament i prezydenta prawo niezgodne z konstytucją, ale dbające o własny interes polityków, nie potrafi w ciągu 2 lat zadbać o współczesnych "młodzianków".
Jesteśmy też Herodami, gdy - jak niektóre organizacje antyaborcyjne - niby broniąc nienarodzonych, epatujemy na placach miast czy pod szpitalami zdjęciami porozrywanych ciałek tych dzieci, odzierając je z godności osoby ludzkiej.
Jesteśmy Herodami, gdy jest nam obojętny los dzieci (i ich rodziców) wygnanych z własnych krajów.
Jesteśmy Herodami, gdy krzywdzimy dzieci pornografią, pedofilią, przemocą.
Lepiej być osłem, który pomaga małemu Jezusowi uciec do Egiptu
Ja, osioł |
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz