Czasem tak mi się wydaje, że może moje zdrowie nie jest całkiem dobre.
Być może mam jakieś schorzenie, do którego z jednej strony już się przyzwyczaiłem i tak na co dzień to mi ono aż tak nie przeszkadza. Z drugiej strony, gdyby tak go zdiagnozować i wyleczyć, wtedy czułbym się o niebo lepiej. Robiłbym dużo więcej bez zmęczenia. Byłbym radośniejszy. Potrafiłbym góry przenosić.
Chyba nie jestem odosobniony w takich uczuciach. Doskonale zdają sobie z tego sprawę firmy farmaceutyczne oraz sprzedające różnego rodzaju parafarmaceutyki, bioprodukty i "leki" homeopatyczne. Większość reklam w mediach to pragnienie podtrzymuje. Bierzesz pastylkę i już: masz serce, jak dzwon, nie bolą cię stawy, masz optymalną przemianę materii, silne włosy, zdrową skórę, wątrobę i trzustkę na wysokich obrotach, mocne kości, itp., itd. Poza tym jesteś po prostu piękny.
Grecka piękność |
Tak mi chodzi jednak po głowie od jakiegoś czasu, czy pragnienie, by moje ciało było doskonalsze nie jest tęsknotą za zmartwychwstaniem?
Trzeba by o to pytać Tę, której święto dziś obchodzimy, a która została wzięta do nieba z duszą i ciałem. Ciałem materialnym, choć przemienionym, doskonałym takim, za jakim tęsknimy.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz