Strony

niedziela, 31 lipca 2016

Bóg moim "kibicem"

Na mszy papieskiej była czytana inna ewangelia, ale normalnie w kościołach można było usłyszeć między innymi taki fragment:

(...) nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia

Boję się ubóstwa, utraty pracy, kłopotów zdrowotnych, klęsk żywiołowych, które mogą zniszczyć mój dom.

Z drugiej strony wydaje mi się, że jakbym dostał jakiś nieplanowany spadek, wygrał na loterii, albo przynajmniej gdy w końcu spłacę frankowy kredyt hipoteczny, wtedy to już będę szczęśliwy.

Prawda jest jednak taka, jak mówi Kohelet:

marność nad marnościami – wszystko jest marnością


Więc co zostaje? Skrajny pesymizm? Niczego nie warto? Nic nie ma sensu?

Ale gdzie tam!

Pięknie mówił o tym dziś Papież Franciszek:

"Bóg jest wierny w miłości względem nas, a nawet nieustępliwy. 
Pomoże nam myśl, że kocha nas bardziej, niż my kochamy samych siebie, 
że wierzy w nas bardziej, niż my wierzymy w siebie, 
że zawsze nam „kibicuje” jako najbardziej niezłomny z fanów".


Zdjęcie z Jasnej Góry

Życie i działanie ze świadomością, że Bóg kocha mnie bardziej, niż ja sam siebie, że wierzy we mnie bardziej, niż ja sam sobie, to dopiero jest odkrycie!

Jezu ufam Tobie! (Ty wiesz komu "kibicujesz").



Pozdrawiam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz